Po dojechaniu pod galerię z samochodu jako pierwsza wysiadła Gabi. Pożegnała się z Harry'm po czym usiadła na ławce, która znajdowała się niedaleko wejścia do centrum handlowego, by na mnie tam zaczekać.
Ja w tym czasie siedziałam na przednim siedzeniu obok Hazz. Siedzieliśmy w ciszy. Żadne z nas się nie odzywało. Widziałam w Harry'm złość, nad którą panował ostatkami sił. W końcu odważyłam się skierować swój wzrok na jego twarz, on za to specjalnie odwracał głowę w drugą stronę, aby uniknąć mego spojrzenia.
Rozumiałam, iż po sytuacji, która zaszła jeszcze kilkanaście minut temu, Harry martwi się o mnie, ale nie powinien. W końcu już jest wszystko dobrze.
- Harry ? Masz zamiar się do mnie odezwać ? - zapytałam
Nie dostałam jednak żadnej odpowiedzi. Nadal patrzył tępo w przestrzeń za oknem. Myślałam, że mnie coś tam trafi.
- Dobra, skoro nie, to ok. Dzięki za podwózkę, cześć. - chwyciłam za drzwi, by wysiąść, lecz powstrzymał mnie Harry uściskiem za ramię
- Lena, poczekaj .. - spojrzałam na niego wyczekująco - Do cholery ..nie możesz zrozumieć, że matwię się o ciebie ?! A jeśli coś ci się stanie ?! - wręcz krzyknął
- Nie masz o co ! Jestem dużą dziewczynką i sobie poradzę. Poza tym jestem z Gabi, a naokoło nas będzie pełno osób chodzących po sklepach, więc jestem pewna, iż nic nam nie grozi.
- Lena .. - zaczął, lecz mu przerwałam
- Harry proszę, przestań już ..
Znowu odwrócił wzrok w przeciwną stronę do mnie. Coś mnie tknęło. Spojrzałam ostatni raz na niego i przekręciłam delikatnie jego twarz w moją stronę. Przez ułamek sekundy patrzyliśmy sobie w oczy po czym musnęłam jego usta. Pogłębiliśmy nasz pocałunek. Jego malinowe usta idealnie pasowały do moich. Nie wiedziałam jednak co się ze mną dzieje.
Po oderwaniu się od siebie widziałam w oczach Styles'a zdziwienie, jakby nie wiedział co się właśnie stało. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem oraz wysiadłam z samochodu.
Podbiegłam szybko do ławki, na której siedziała Gabi.
- No to co ? Idziemy na zakupy ? - powiedziałam z wielkim zacieszem na twarzy
- Co ty w takim dobrym humorze nagle ? Co się stało ? - uśmiechnęła się szeroko widząc moją nagłą zmianę nastroju
- Musiało coś się stać ? Po prostu trzeba cieszyć się z życia, nie ?
- Do czego doszło w tym samochodzie ? - spojrzała na mnie podejrzliwie
- Do niczego. - uciekłam od niej wzrokiem
- Przede mną nic nie ukryjesz, pamiętaj. - zaczęłyśmy się obydwie śmiać
Zadowolone ruszyłyśmy w kierunku sklepów.
Nie sądziłam, iż jeden pocałunek może tak zmienić nastrój. Moje myśli skupiały się tylko nad tym co zaszło parę chwil temu.
Nie zauważyłam nawet, że wchodzimy właśnie do kolejnego sklepu. Ciągle myślałam tylko o jednym, o Harry'm i naszym pocałunku.
- Lena i co myślisz o tej sukience ? Halo ? Lena ? Słyszysz mnie ? - Gabi zaczęła mi machać rękoma przed oczami.
- Co ? Tak, tak. - odpowiedziałam zaraz po przebudzeniu jakby z transu
- Co tak, tak ? - zapytała rozśmieszona - W ogóle mnie nie słuchasz.
- Przecież słucham ! I tak, dobrze na tobie leży. - uśmiechnęłam się szczerze
- To idę zapłacić. - oznajmiła
- Ja na ciebie zaczekam na tamtej ławce - wskazałam w oddali
- Zaraz tam przyjdę - uśmiechnęła się do mnie lekko
Skierowałam się w kierunku miejsca, na którym mogłam swobodnie odpocząć. Jednak kiedy szłam coś mi nie odpowiadało. Czułam czyjś wzrok na sobie.
Odwracając się za siebie nikogo nie widziałam. Chociaż cały czas byłam niespokojna poprzez moje uczucie, jakby ktoś mnie obserwował.
Nagle obok mnie pojawiła się Gabriella. Uśmiechnęłyśmy się do siebie porozumiewawczo po czym ruszyłyśmy dalej.
Chodziłyśmy od jednego sklepu do drugiego. Kupiłam sobie buty, sukienkę, spodnie, bluzki i wiele innych. Również Gabi znalazła dla siebie wiele kolejnych ciuchów jakie sobie zakupiła.
- To co ? Ostatnim naszym celem lody ? - zaproponowała z ogromnym uśmiechem Gabi
- Pewnie. - odpowiedziałam
Udałyśmy się do kawiarenki. Zamówiłyśmy dwa duże puchary z lodami. Siedziałyśmy przy stoliku czekając na nasze zamówienia.
W tym czasie znów dziwne uczucie powróciło. Obejrzałam się za siebie. Zauważyłam dziwnego chłopaka w czarnej bluzie, czapce z daszkiem oraz czarnych przeciwsłonecznych okularach. Nie powiem, ale trochę przeraził mnie, gdyż wcześniej chodząc po sklepach już mi mignął przed oczami.
Po chwili nasze zamówienie przyniósł kelner, a my spożywając lody rozmawiałyśmy, śmiejąc się przy tym. Cieszyłam się, iż mogę z Gabi spędzić miło czas. Pewne pytanie ciągle mnie korciło, więc zapytałam Gabi .
- Słuchaj ..nie uważasz, że ten koleś, który siedzi za mną nas śledzi ? - zapytałam ściszonym głosem
- Co ?! - spojrzała za mnie ostrożnie - Na pewno ci się wydaje..zwykły klient - uśmiechnęła się lekko
- No nie wiem.
- Ale ja wiem ..jesteś ze mną, nie ma się o co martwić. - pogłaskała mnie po dłoni, by dodać mi otuchy
- Nie byłabym tego taka pewna ..już go widziałam w paru innych sklepach..- oznajmiłam niepewnie
- Na pewno ci się zdawało. - powiedziała
Może naprawdę coś mi się tylko zdawało ? No cóż.
' Nie ma się o co martwić, wszystko będzie dobrze. ' - powtarzałam sobie w myślach
Nagle zachciało mi się wymiotować. Nie miałam pojęcia dlaczego. Pobiegłam szybko do toalety nie informując o niczym Gabi. Widziałam zdziwienie jakie wymalowało się na jej twarzy, ale chyba chciała mi dać czas na ogarnięcie się, gdyż została przy stoliku.
Gdy dotarłam do łazienki na szczęście zrobiło mi się lepiej. Obmyłam, więc sobie twarz zimną wodą oraz po jakichś pięciu minutach wróciłam ponownie do stolika przy którym siedziała Gabi czekając aż wrócę.
- Lena, wszystko dobrze ? - zapytała z troską w głosie
- Tak, tak. - odpowiedziałam
- Słuchaj ..dzwonił do mnie Max i .. - przerwałam jej
- No pewnie, leć do niego - uśmiechnęłam się szeroko
- Jesteś pewna ? Bo wiesz ..Harry chyba mi nie wybaczy jak zostawię cię tu samą ..
- Leć już do Max'a i nie gadaj mi tu więcej głupot - zaśmiałam się
- Dziękuję - pocałowała mnie w policzek
Przytuliłyśmy się ostatni raz na pożegnanie i wyszła z kawiarenki. Zapłaciłam za puchar z lodami. Miałam już wyjść, lecz rozejrzałam się po raz ostatni po pomieszczeniu, by zobaczyć czy ten chłopak już wyszedł czy nie. Spojrzałam chyba na każdy widoczny zakątek, ale nigdzie go nie było.
Musiał wyjść kiedy ja płaciłam za lody. Będąc pewna, iż nie ma go w moim otoczeniu skierowałam się ku wyjściu z całego centrum handlowego. Postanowiłam przejść się na piechotę, w końcu była dość ładna pogoda i chciałam z tego skorzystać.
Po drodze wstąpiłam do parku. Czasami lubiłam popatrzeć jak małe dzieci karmią ptaki, bawią się czy też popatrzeć na zakochanych kiedy są tacy szczęśliwi. To cudowne uczucie, gdy ktoś nie widzi świata poza tobą. Czujesz się taki kochany, ważny dla kogoś. Ja niestety taką osobę straciłam.
Usiadłam na ławce. Siedząc na niej wiele rozmyślałam nad Louis'em, nad naszą rozmową, która nie przebiegła tak jakbym chciała. Nadal nie rozumiałam dlaczego akurat osądził moją mamę.
Jedyne co chciałam zrobić w chwili obecnej to rzucić się na niego oraz go mocno przytulić do siebie, porozmawiać w trudnych dla mnie momentach, zawsze potrafił mi pomóc, doradzić.
Po półgodzinnym siedzeniu w parku zaczęłam się stamtąd zbierać. Nagle w oddali zobaczyłam smutnego, płaczącego chłopca stojącego na środku chodnika z balonikiem w ręku.
Podeszłam do niego.
- Cześć, jak masz na imię ? - zapytałam z lekkim uśmiechem
Chłopiec spojrzał na mnie niepewnie z lekkim przerażeniem, ale przynajmniej przestał płakać.
- Mam na imię Bob. - odpowiedział nieśmiało
- Ja jestem Lena - podaliśmy sobie ręce - Powiesz mi dlaczego płaczesz ?
- Bo zgubiłem mamusię - to zdanie wywołało u niego kolejną falę płaczu
- Ej, tylko mi tu nie płacz. Duzi chłopcy nie płaczą, tak ? A teraz wytrzyj oczka - podałam mu husteczkę - i idziemy szukać twojej mamy, okej ?
- Dobrze.
Złapałam go za jego małą rączkę oraz skierowaliśmy się w kierunku stawu. Obeszliśmy go w kółko przy okazji rozmawiając. Zatrzymało nas czyjeś głośne wołanie.
- Synku ! - podbiegła jakaś kobieta do chłopca biorąc go na ręce - Skarbie, tak się o ciebie martwiłam - zaczęła go całować po buzi - Nie odchodź tak daleko ode mnie następnym razem, dobrze ? - skierowała słowa do chłopca na co ten jej kiwnął twierdząco głową - Bardzo pani dziękuję, że nie zostawiła go samego czy też porwała. - powiedziała do mnie
- Nie jestem z takich. - uśmiechnęłam się - Wolę ludziom pomagać niż ich porywać - cicho się zaśmiałyśmy
- Pani chłopak musi być ogromnym szczęściarzem miejąc panią przy boku, oby tego nie zmarnował. - uśmiechnęła się szeroko
- Ja ..nie mam chłopaka - powiedziała nieśmiało
- Ja mogę być twoim chłopakiem ! - krzyknął Bob
Zaśmiałyśmy się z jego mamą.
- Miła propozycja - uśmiechnęłam się szeroko - Przepraszam, ale muszę już iść do domu. - oznajmiłam
- Jeszcze raz bardzo pani dziękuję.
- Nie ma za co - uśmiechnęłam się promiennie - To pa Bob, może jeszcze kiedyś się zobaczymy - pomachałam chłopcu
- Paaa - odmachał mi
Z wielkim uśmiechem skierowałam się w kierunku domu. Bawiła mnie trochę sytuacja zaistniała w parku.
Po paru minutach przekroczylam próg domu.
- Wróciłam ! - krzyknęłam głośno
- Okej ! - odkrzyknęła Kim
Odniosłam torby z zakupami do swojego pokoju. Tam wypakowałam zakupione ciuchy oraz odłożyłam ładnie poskładane na półkę do szafy.
- Lena, zejdź na dół ! - usłyszałam z dołu
Nie wiedziałam o co jej chodzi, ale zeszłam tak jak chciała.
- No, o co chodzi ? - zapytałam
- Ile razy jeszcze mam ci mówić żebyś zrobiła porządek z tym pudełkiem ?! - wskazała na podłogę
Zaczęłam się śmiać. Pierwszy raz widziałam taką Kim, która zaganiała mnie do sprzątania. Zawsze to ja musiałam to robić.
- Już, już nie denerwuj się tak - zaśmiałam się
- To wcale nie jest śmieszne ! - krzyknęła Kim
Wzięłam do rąk pudełko, pocałowałam Kim w policzek oraz skierowałam się na górę do swojego pokoju.
***********************************************************************
Nie wiem jakim cudem napisałam ten rozdział, bo niezbyt miałam czas, ale jednak się pojawił ;D
Mam nadzieję, że nie jest bardzo zły i nudny ...
Dziękuję za miłe komentarze pod poprzednim rozdziałem, uwielbiam je czytać <3
Cieszę się też, że nie zostawiłyście mnie tylko czekałyście aż wrócę...to wiele dla mnie znaczy :)
Bardzo was kocham <33
Lena :
Lena i Gabi :