czwartek, 28 lutego 2013

Rozdział 44







                                                           * Oczami Louis'a *




Dziwiło mnie trochę zachowanie Amelie, ale wątpię, aby znała prawdę. Raczej od razu by powiedziała, pewnie tylko podejrzewa, iż mogę być jej tatą. Na razie jednak wolę, by nie wiedziała. Dowie się w swoim czasie.
Obudziłem się przytulony do Amelie, pocałowałem ją w czółko. Z kuchni czuć było jakby omlety. Poszedłem za zapachem. W pomieszczeniu znajdowała się Kate ze słuchawkami w uszach. Podszedłem do niej, przytuliłem od tyłu oraz zaśpiewałem jej do ucha parę słów piosenki.
L-  ' They don't know how special you are '
K- Doprawdy ?
L- ooo, tak. Ale ty zdajesz sobie sprawę, że będziemy robić tyle dzieci dopóki nie urodzi się chłopiec ?
K- Pomyślimy - wystawiła mi język
L- Nie kochanie, to postanowione.
K- Chłopiec i dziewczynka. I tyle.
L- Zawsze można zrobić drużynę piłkarską.
K- Ej ! Chłopiec i dziewczynka wystarczą, a później najwyżej się pomyśli.
L- Och, dobra. Ale pamiętaj o jednym. Chociaż jeden chłopiec. - zaśmiała się, a ja pocałowałem ją namiętnie
Nasz pocałunek z sekundy na sekundę pogłębiał się. W pewnym momencie wsunąłem ręce pod jej bluzkę i zacząłem błądzić rękoma po jej plecach. Prawie zdjąłem z niej bluzkę, ale Amelie nam przerwała. Automatycznie odsunęliśmy się od siebie lekko speszeni.  
A- Co wy robicie ?
Spojrzeliśmy po sobie z Kate.
L- Kochamy się.
A- Głodna jestem. - zaśmiałem się
K- Już ci daję  słoneczko.
Pomogłem Kate rozłożyć wszystko na stół. Za chwilę siedzieliśmy razem konsumując podane jedzenie. Cały czas rozmawialiśmy. Wiele dowiedziałem się o małej. Co lubi robić, jeść, takie podstawowe rzeczy. W pewnym momencie dostałem sms'a. Był on od Josh'a.
J;
' Żyjesz jeszcze ? xd '
L;
' Ja tak, ale ty już niedługo ;) '
J;
' Chyba nie jest aż tak źle. Prawda ? '
L;
' Żartowałem, wszystko jest ok. '
J;
' Nareszcie. Jeszcze trochę, a ja i Niall dostalibyśmy szału z wami '
L;
' Bardzo śmieszne ;p '
Odłożyłem telefon i wróciłem do rozmowy. Kate nie znikał uśmiech z twarzy nawet na moment.
K- Mógłbyś dzisiaj posiedzieć trochę z Amelie ?
L- No pewnie, że tak. - uśmiechnąłem się szeroko w jej kierunku - Wychodzisz gdzieś ?
K- Muszę jeszcze coś załatwić w sprawie domu.
Po skończonym śniadaniu Kate wysłała małą do pokoju, ja poszedłem posprzątać, a ona wychodziła pozałatwiać różne sprawy.
K- Na pewno z nią zostaniesz ?
L- Jestem jej tatą.
K- Wiem, ale ..
L- Idź już.
K- Poradzisz sobie ?
L- Nie, od razu podpalimy cały dom.
K- Louis..
L- Proszę idź już - pocałowałem ją w usta
K- Też cię kocham.
L- Ja ciebie bardziej. - wyszła z domu
Podgarnąłem jeszcze trochę w kuchni i pożyczyłem sobie od Kate laptopa.
Zacząłem przeglądać różne oferty domów na sprzedaż w Londynie. Było sporo ciekawych ofert lecz mi przykuła uwagę tylko jedna. Kupiłem dom od razu, bez żadnego głębszego zastanowienia. W końcu nie ma na co czekać. Wyłączyłem sprzęt i siedziałem chwilę zastanawiając się co dalej robić.
Poszedłem, więc do Amelie. Siedziała w swoim pokoju bawiąc się zabawkami. Popatrzyłem na nią chwilę, a później dosiadłem się do niej.
L- Masz tu jakieś koleżanki, no nie ?
A- Tak. - uśmiechnęła się
L- Zbieraj się, wychodzimy.
A- Gdzie ?
L- Zobaczysz.
Mała założyła sweterek, buciki i byliśmy gotowi. Zamknąłem drzwi na klucz oraz wyszliśmy z budynku. Amelie cały czas trzymała mocno moją rączkę, jakby się bała, że zaraz ucieknę.
A- Gdzie idziemy ?
L- Najpierw do sklepu - posłałem jej ciepły uśmiech, który natychmiast mi odwzajemniła
Gdy dotarliśmy na miejsce poszliśmy w alejkę ze słodyczami. Amelie przyglądała się bacznie każdej słodkości. Jej wzrok utkwił na jakichś jakby czekoladkach, więc wziąłem dwie paczki.
L- Chcesz coś ?
A- Nie.
L- Nie wstydź się.
A- Ale ja nic nie chcę.
L- A chcesz na plac zabaw ?
A- Taaak !
L- To idziemy  !
Zapłaciłem za drobne zakupy oraz udaliśmy się w stronę placu. Wręczyłem jej jedno opakowanie, a ona z dziwnym wzrokiem spojrzała na mnie.
L- Nie chcesz ?
A- Ale ja nie powinnam.
L- Nie ma tu mamy, ja pozwalam ci jeść wszystko - zaśmiałem się
A- To mogę zjeść.
L- Przecież przy mamie też możesz jeść słodycze, tylko ona o ciebie bardzo dba i dlatego nie daje tyle słodkości.
A- Czyli ty o mnie nie dbasz ?
L- Nie, to nie o to chodzi. Po prostu mężczyźni częściej rozpieszczają dzieci jakimiś słodkościami, zabawkami..rozumiesz ?
A- Można tak powiedzieć ..
Mała zaczęła wcinać czekoladki, a ja za nią. Musiało to nieźle wyglądać. Wyglądaliśmy właściwie tak samo, w tej samej kolejności wszystko robiliśmy. Dało się zauważyć, iż to moja córka.
Za chwilę podbiegła do nas większa grupka dziewczyn. Widziałem jak Amelie trochę się jakby wystraszyła.
- Możemy autograf i zdjęcie ?
- To twoje dziecko ?
I takie tam dalej słyszałem teksty. Ze względu na córkę nie chciałem żadnych zdjęć, bo miałem pewne obawy do czego może dojść.
L- Przykro mi, ale nie dzisiaj.
Wziąłem Amelie na ręce oraz udaliśmy się w stronę placu zabaw.
A- Kto to był ?
L- Fanki.
A- aaaa, bo ty jesteś w zespole ?
L- Tak, jestem w zespole - zaśmiałem się
Plac zabaw znajdował się w parku. Jak mała zobaczyła chyba swoje koleżanki od razu wręcz zeskoczyła z moich rąk i udała się na plac.
Ja natomiast usiadłem na pobliskiej ławce. Za chwilę poczułem wibracje w kieszeni, był to Liam.
L- No stary. Nie wiedziałem.
Lou- Co się stało ?
L- Gratuluję, jesteś ojcem !
Lou- Wszyscy już wiecie ?
L- Nie, tylko ja, Niall i Josh, bo zbyt głośno gadali i tak wyszło.
Lou- Jasne, ale już nie mówcie nikomu, wolę przekazać wam to osobiście z Kate.
L- No i jak ? Wracacie tu razem ?
Lou- Zobaczycie.
L- Duże dziecko ma dziecko, się porobiło.
Lou- Ej, nadaje się na ojca. - zaczął się śmiać jak idiota
L- Dobre żarty, syneczku. Mam ci przypomnieć kto ostatnio pobił się o piłkę z Harry'm ?
Lou- Słuchaj, nie moja wina, że on ..
L- Już się nie tłumacz. Godzinę was od siebie odrywałem.
Lou- On zaczął !
L- Dobra, a swoją drogą to ..jestem ciekaw jak zareaguje na to wszystko Paul.
Lou- Ja trochę też ..
L- Będzie dobrze. A mała wie kim dla niej jesteś ?
Lou- Jeszcze nie, ale zamierzam jej powiedzieć w odpowiednim momencie. Słuchaj, muszę kończyć, bo coś się stało na placu, cześć.
L- No, pa.
Rozłączyłem się szybko oraz pobiegłem bliżej placu. Za chwilę Amelie wybiegła stamtąd w moim kierunku. Wziąłem ją na ręce, przytuliłem, a ona się rozpłakała. Przypomniał mi się ten chłopiec w Paryżu, który również zaczął płakać na mój widok.
L- Co się stało słoneczko ?
A- No, bo .. - ciągle szlochała
L- Już nie płacz - uśmiechnąłem się do niej oraz wytarłem łzy z jej policzków - To powiesz mi co się stało ?
A- Bo koleżanki się śmieją, że nie mam taty.
L- Powiedziałaś im coś ? - wzrok spuściła w dół
A- Że ty nim jesteś.
Uśmiechnąłem się na to co powiedziała, ona się jeszcze bardziej rozpłakała, a ja ją mocno przytuliłem.
L-  Jak przestaniesz płakać to przysięgam , że zdradzę ci mój największy sekret. Uwierz, powinien się spodobać.
A- Dobrze - powiedziała radośnie - Ale nie jesteś zły ?
L- Nie mam o co - pocałowałem ją w czoło - To teraz leć szybko na plac.
Zanim się obejrzałem ona jak gdyby nigdy nic wróciła do koleżanek. Oparłem się rękoma o ogrodzenie placu i przyglądałem się małej. Po chwili podeszła do mnie jakaś kobieta mówiąc :
- ...






________________________________________________________________
Wiem, że prawie nic się nie dzieje, jest krótki, prawie same dialogi, więc wybaczcie! ;**
Dziękuję za tyle komentarzy <3
Po konsultacji z pewną osobą uznałam, że już nie będę robiła kolejnej ankiety, bo i tak już Louis 2 razy wygrał ..
Od razu mówię .. Sama nie wybieram z kim chcę pisać, tylko jak widzicie zawsze robię ankietę ! To, że najbardziej lubię Lou nie oznacza, iż nie lubię pisać z pozostałymi, ale jak już mówiłam TO WY GŁOSUJECIE W ANKIETACH, A JA DO TEGO SIĘ DOSTOSOWUJĘ.
Nie bądźcie proszę na mnie złe z jakiegokolwiek  powodu .. po prostu chcę dobrze .. : )
Co najważniejsze to .. nie napisałam, że zrobię na pewno tą 3 ankietę, ale powiedziałam, że mogę się ostatecznie na nią zgodzić.
Trzecią ankietę chciałam zrobić ze względu na was, bo jednak są też osoby, które wolą z Hazz.
Jeśli w jakikolwiek sposób was uraziłam (czymkolwiek) to PRZEPRASZAM.
Do następnego xx






                              



Louis :D



                        

wtorek, 26 lutego 2013

Rozdział 43









Obudziłem się o około dziewiątej. Szybko się ogarnąłem oraz zszedłem do recepcji zapłacić za dzisiejszą noc. Z tego, iż mój brzuch dość głośno się odezwał wstąpiłem do restauracji zamówić jedzenie choć nie byłem pewnien czy coś zjem z powodu stresu jaki ciągle odczuwałem.
Miałem pełno obaw co do spotkania z córeczką, ale również z Kate. Bałem się, cholernie się bałem jak zareaguje na mój widok.
Zjadłem coś, bo zjadłem, ale nie za wiele. Zapłaciłem za posiłek oraz za chwilę nie było mnie w hotelu.
Wsiadłem do samochodu i pojechałem do najbliższego sklepu dziecięcego. Nie chciałem Amelie tak jakby ' kupować ', ale nie lubię chodzić do dzieci szczególnie do swojego bez żadnego choćby małego prezentu.
Wybrałem małej misia.
Chciałem żeby miała coś takiego ode mnie, że kiedy by za mną zatęskniła może się przytulić chociaż do rzeczy, która przypominałaby o mnie. Wiem, iż nie powiem jej od razu ' Cześć, jestem twoim tatą ', nawet bym tak nie potrafił. Chcę ją jakoś do tego wydarzenia przygotować, najpierw trochę poznać bliżej.
Podszedłem do kasy i zapłaciłem za prezent. Dla Kate też coś miałem. Wtedy w Paryżu gdy miałem wolną chwilkę kupiłem jej tą samą sukienkę, którą zepsuła jej Rose. Przez cały ten czas woziłem ją przy sobie, no i właśnie tego dnia się przydała. Miałem zamiar dać jej sukienkę tak czy siak. Mam nadzieję, iż się ucieszy. Pamiętam jak jej się podobała.
Uświadomiłem sobie, że wtedy w Paryżu pocałowałem swoje maleństwo i to nieświadomie. Uśmiechnąłem się na samą myśl o tym.
Nie rozumiałem tylko jak mogłem być aż tak ślepy. Jak można nie zobaczyć czegoś takiego. W ogóle żałuję, że zacząłem ten związek z Eleanor, przecież nie chciałem z nią być. To wszystko jej wina, zaczęła przy mnie płakać, że coś sobie zrobi jeśli z nią nie będę, aż się wystraszyłem tego wszystkiego oraz się zgodziłem na bycie z nią choć oszukiwałem sam siebie. Nawet nie zauważyłem ile ja straciłem przez jedną głupią decyzję. Później ona oznajmiła, że jest z Harry'm, a po jakimś czasie gdy ona wyjechała Harry powiedział, iż udawali. Nieźle się wtedy wkurzyłem. Ale wiedziałem, iż ona chciała, abym był zazdrosny. Nie powiem, ale udało się jej, jak i jemu.
Zacząłem kierować się w kierunku wskazanej przez Josh'a ulicy. Na szczęście dotarłem na miejsce bez problemu. Kiedy siedziałem tak pod budynkiem byłem jeszcze bardziej przerażony niż wcześniej. W końcu wyszedłem z samochodu, zamknąłem oraz skierowałem się na górę. Nie wiedziałem co zrobić, powiedzieć, gdy ujrzę przed sobą twarz Kate. Strasznie za nią tęskniłem.
Zapukałem. Serce zaczęło wybijać szybszy rytm. Otworzyła mi malutka dziewczynka. Uśmiechnąłem się na jej widok zdając sobie sprawę, że to moja córeczka.
Kucnąłem przed nią, spojrzałem w jej niebieskie oczka oraz uśmiechnąłem się co odwzajemniła mi tym samym.
L- Cześć, jestem Louis. - podałem jej rączkę
A- Amelie.
L- Śliczne imię dla ślicznej dziewczynki - zaśmiałem się - Mam coś dla ciebie - podałem jej zakupionego misia
Mała rzuciła się na mnie oraz mocno przytuliła. Wziąłem ją na ręce i pocałowałem w policzek.
L- Nie ma mamusi ?
A- Nie.
L- Sama siedzisz w domku ?
A- Nie, z nią. - wskazała na kanapę
Wkurzony podszedłem do dziewczyny. Miała może 17 lat. Siedziała sobie na kanapie ze słuchawkami w uszach. Nie wierzę, iż Kate mogła małą zostawić z nią.
- O boże. Ty jesteś Louis Tomlinson ?!
L- Tak, a teraz do widzenia. - posłałem jej wredny uśmiech jeśli można to nazwać uśmiechem
- Jestem waszą fanką !
L- Cieszę się, a teraz możesz już iść.
- Ale mnie wynajęła pani Kate na dzisiaj do małej.
L- Oj, tak. Popisałaś się, możesz już iść. - jakby nie docierało do niej ' możesz już iść '
- A kto mi zapłaci ?!
L- Dobra, masz - dałem jej pięćdziesiąt funtów i wręcz wyrzuciłem z domu
Spojrzałem za siebie, a Amelie siedziała grzecznie na kanapie przyglądając się mi.
L- Dawno mamusia wyszła. ?
A- Nie wiem, jakiś czas temu. - uśmiechnęła się słodko
L- Idziemy na plac zabaw ?
A- Mamusia na razie nie pozwala mi wychodzić, bo mam katarek.
L- To chodź, zaniosę cię do łóżka.
Wziąłem Amelie do jej pokoju. Położyłem pod kołderkę i usiadłem obok niej.
L- To co ? Poczytać ci bajkę ?
A- Znasz moją mamusie ?
L- Oczywiście, nawet bardzo długo.
A- Byliście kiedyś razem ? - zaśmiałem się z jej pytań
L- Można powiedzieć, że tak.
A- A znasz wujka Niall'a i Josh'a ?
L- hoho, ich to nie mógłbym nie znać. Jestem razem z nimi w zespole.
A- Ale fajnie. - wtuliła się we mnie - Jutro pokażę ci moje koleżanki, dobrze ?
L- Już nie mogę się doczekać.
Nagle usłyszeliśmy otwieranie drzwi.
K- Już wróciłam ! - nigdy nie zapomnę tego głosu, należał tylko do mojej Kate
Amelie zerwała się z łóżka i pobiegła do drzwi.
A- Mama ! - krzyczała lecąc przez cały dom
Pokochałem moją córeczkę od pierwszego wejrzenia. Była taka śliczna, a jej pytania były nieziemskie, ale była mądrą dziewczynką, szczególnie patrząc na jej wiek.
Wyszedłem powoli z pokoju. Zobaczyłem piękny uśmiech Kate skierowany do dziecka, naszego dziecka. Sam uśmiechnąłem się na ten widok. Nagle zobaczyła mnie opartego o framugę drzwi.


                                                              * Oczami Kate *


Wchodząc do domu byłam pewna, iż zobaczę tą nieodpowiedzialną dziewczynę z moim dzieckiem. Nie miałam jednak innego wyjścia. Jedynie ona mogła zostać z małą, a musiałam załatwić sporo spraw.
Amelie jak zwykle przybiegła przywitać mnie. Kiedy ona miała uśmiech na twarzy ja również.
Coś, a raczej ktoś przykuł moją uwagę. Nie mogłam uwierzyć w to co widziałam. Łzy napłynęły mi do oczu. Odstawiłam dziewczynkę na podłogę oraz powiedziałam :
K- Kochanie idź do swojego pokoju, dobrze ?
A- Mamusiu czemu płaczesz ?
K- Nie płaczę słoneczko, a teraz idź już do siebie - posłałam jej lekki uśmiech
Mała poleciała, a Louis patrzył na mnie tymi swoimi niebieskimi ślicznymi oczyma. Rozpłakałam się gorzej niż mała dziewczynka.
Lou podszedł do mnie i wtuliłam się mocno w niego. Tak bardzo brakowało mi tego. Tych oczu, zapachu perfum, jego głosu. Przez te lata bez niego już wiedziałam, że nie potrafię bez niego żyć.
L- Dlaczego mi nie powiedziałaś ? Boże jaki ja byłem ślepy .. - również się rozpłakał
K- Przepraszam, ale miałeś karierę, która się rozkręcała dopiero, później jeszcze zobaczyłam cię z El no i wyjechałam.
L- Gdybyś mi powiedziała o ciąży. Nigdy bym cię nie zostawił. Dla mnie liczyłaś się tylko ty, nadal się liczysz tylko ty no i nasza córeczka.
K- Tak bardzo cię przepraszam.
L- Tamtego dnia miałem zerwać z Eleanor, bo nie chciałem jej jak i siebie dłużej okłamywać. Nigdy jej nie kochałem, zawsze liczyłaś się tylko ty. Od tamtego czasu kiedy wyjechałaś ..to był najgorszy dzień w moim życiu. Odeszłaś, cały mój świat się zawalił, bo nie było ciebie. Kocham Cię Kate. Może to nie najlepszy moment, ale proszę bądź ze mną, spróbujmy.
K- Też cię kocham Louis.
L- Czyli to oznacza, że ..? - pokiwałam twierdząco głową
Czas się zatrzymał. Byliśmy tylko my. Znów mogłam poczuć smak jego ust. Znów te iskierki w jego oczach. Obydwoje rozkoszowaliśmy się pocałunkiem.
K- Powiedziałeś Amelie ? - zapytałam po oderwaniu się od siebie
L- Nie, może najpierw ją przygotujmy do tego ?
K- Tak będzie najlepiej. No i oczywiście dla ciebie lepiej - cmoknęłam go w usta
L- Sądzisz, że się boję jej reakcji ? - zapytał oburzony
K- Niee, skądże. - zaśmiałam się
L- Właśnie ! Mam coś dla ciebie - powiedział zadowolony, ja natomiast patrzyłam na niego z pytającą miną
Po chwili podniósł jakieś pudełko oraz wręczył mi je.
L- Długo czekałem, aby ci to dać.
Otworzyłam je, a w nim ujrzałam śliczną sukienkę, identyczną co zepsuła mi Rose. Spojrzałam na niego i przytuliłam mocno, on się tylko zaśmiał.
W końcu poszłam do kuchni, a Louis został oparty o kanapę.
Akurat miałam jakieś łakocie w szafce. Nie było ich zbyt często w domu, bo nie chciałam małej niezdrowo odżywiać.
Louis cały czas bacznie mi się przyglądał.
K- I co się tak gapisz ?
L- Nie mogę się napatrzeć. - powiedział zamyślony na co się zaśmiałam
K- Tak w ogóle to który pajac się wygadał ?
L- Żaden. Sam się domyśliłem.
K- Acha, bo ci uwierzę. Nie chcesz ich wsypać i tyle.
L- Właśnie, że nie ! Poszedłem ochłonąć do parku, zacząłem analizować nasz pobyt w Paryżu i wszystko złożyło mi się jakoś w całość.
K- Powiedzmy, że ci wierzę. - wystawiłam mu język
Podszedł do mnie, objął od tyłu i zaczął obdarowywać moją szyję pocałunkami. Zaczęłam cicho chichotać, bo robił to tak, iż mnie to łaskotało.
L- Tęskniłem.
K- Ja też, kochanie. - uśmiechnęłam się do niego
L- Wrócicie ze mną do Londynu ? - zrobił zachęcającą minę - Oczywiście jeśli nie, to przeprowadzę się tu. Nie ma problemu.
K- Właściwie to od tygodni załatwiam przeprowadzkę do Londynu... Nie musisz się tak poświęcać. Nie wiem jak to zrobiłeś, ale nasza córeczka już się do ciebie bardzo przywiązała.
L- Mam dar - wystawił dumnie pierś
K- Na pewno.
L- Nareszcie będę was miał przy sobie - podniósł mnie oraz obrócił wokół własnej osi - Ale kupiłaś dom ?
K- Nie, przez jakiś czas będziemy mieszkać w hotelu.
L- hahaha, śmieszna jesteś. Nie ze mną te numery maleńka - puścił mi oczko
K- Tylko nie maleńka - wystawiłam mu język
Za chwilę wróciłam do poprzedniej czynności jaką było przygotowywanie jakichś smakołyków, bo planowałam mały seans filmowy. W jednej misce były chipsy, w drugiej paluszki, a do trzeciej o wiele mniejszej wsadziłam parę brokuł.
Louis patrzył raz na mnie, a raz na brokuły, które wsadziłam do miseczki. Wziął jedną do buzi po czym zaraz wypluł.
L- Kurwa, kto to je.
K- Ludzie, skarbie. Ludzie.
L- I Amelie to je ?!
K- Słodycze daję jej raz na jakiś czas, bo chcę żeby się zdrowo odżywiała.
L- Biedne to nasze dziecko ..
Spojrzałam tylko na niego spod byka i odniosłam miski do salonu.
K- Amelie ! Chodź obejrzymy jakiś film !
Mała z prędkością światła znalazła się obok nas na kanapie. Zaczęła sięgać po brokułę co przyprawiło mnie o uśmiech lecz Louis odsunął jej brokuły i przystawił miskę  z chipsami. Spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem, a później zaczęła szeptać do Lou, chociaż i tak całą ich rozmowę słyszałam.
A- Mamusia mi nie pozwala.
L- Nie przejmuj się nią, masz i jedz. Tyle ci nie zaszkodzi - posłał jej ciepły uśmiech
A- A jak będzie na mnie krzyczeć ?
L- A krzyczała kiedyś ?
A- Nie.
L- No to widzisz, nie masz czego się bać, jakby co ja cię obronię.
A- Dziękuję - powiesiła się mu na szyi
Później już zaczęła swobodnie jeść chrupki. Nie zważając co ja na ten temat sądzę.
Odpuściłam sobie w końcu i zapytałam co włączamy.
L- Może ' Zakochany Kundel ' ?
A- Tak, kocham tą bajkę !
L- To żółwik. - przybili sobie charakterystycznie rękę
Włączyłam, więc bajkę. Właściwie to i ja uwielbiałam ją.
A- Wiesz, że mój tatuś też ma na imię Louis ? - zaczęła do Louis'a, ten tylko spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem
K- A skąd to wiesz, przecież nic ci nie mówiłam - wtrąciłam
A- Wujek Niall i Josh mi powiedzieli.
L- A to łobuzy - zaśmiałam się
Po około dwugodzinnym oglądaniu wygoniłam małą do łóżka spać.
K- Amelie do łóżka, marsz. Już 21 !
L- To ja się będę zbierał ..
A- Nie ! - krzyknęła z przerażeniem - Nie idź, proszę !
L- Ale nie wiem czy ..
K- Jasne, że możesz zostać  - zaśmiałam się
L- Skoro tak, to dobra.
A- Położysz mnie spać ? - zapytała Lou z nadzieją w głosie
L- Pewnie - wziął ją na ręce
Zaniósł do łóżka i sam położył się obok niej. Szybko posprzątałam oraz siadłam pod drzwiami pokoju Amelie. Nie powinnam, ale byłam strasznie ciekawa ich rozmowy, więc tak trochę podsłuchiwałam.
L- Dlaczego chciałaś żebym został ?
A- Bo mamusia jest przy tobie szczęśliwa  i bardzo cię polubiłam. Czuję jakbym znała cię od zawsze.
L- To mamusia nie jest szczęśliwa ?
A- Przy mnie najczęściej udaje, a w nocy często słyszałam jak płakała.
Dziwnie mi się zrobiło kiedy to usłyszałam. Po pewnym czasie straciłam po prostu siły na udawanie szczęśliwej.
L- Przeczytać ci bajkę ?
A- Nie, po prostu zostań ze mną. Mogę się do ciebie przytulić ?  - zapytała z nadzieją w głosie
L- Pewnie, że tak. Kiedy tylko chcesz.
A- Zostawisz mnie i mamusie ?
L- Nie kochanie, już nigdy. - z tego co usłyszałam pocałował ją
Posiedziałam tak jeszcze parę minut aż poszłam do łazienki wziąć prysznic. Gdy skończyłam wstąpiłam do pokoju Amelie co się z nimi dzieje.
Kiedy już tam weszłam widziałam słodko ze sobą wyglądających Louis'a i małą. Zasnęli w swoich objęciach. Uśmiechnęłam się szeroko.
Wzięłam koc, którym chciałam przykryć Lou, gdyż był odkryty, ale nie chcąco szturchnęłam go, a on się przebudził.
K- Przepraszam, nie chciałam cię obudzić - szepnęłam - Ale skoro tak, to chodź do mnie do łóżka.
L- mmm, kusząca propozycja - poruszył śmiesznie brwiami
Wstał oraz podszedł do mnie przy okazji obdarowując mnie czułym pocałunkiem w usta. Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni.
L- Obiecaj, że tym razem powiesz mi o ciąży.
K- Czyżbyś coś planował ?
L- Nawet jeśli to co - wystawił mi język
Zaśmiałam się oraz pocałowałam go namiętnie w usta.
K- Dobranoc.
L- Ale ..
K- Dobranoc kochanie.
L- Dobranoc - obdarował mnie całusem w policzek
Wtuliliśmy się w siebie i zasnęliśmy.


                                                                   * 2 w nocy *


A- Maaaamooo ! - krzyczała z płaczem Amelie
Z Louis'em od razu się zerwaliśmy. Przyleciała do mnie do łóżka i wtuliła we mnie ciągle płacząc.
K- Co się stało słoneczko ?
A- On wyjechał - szlochała
K- Kto wyjechał ?
A- Louis - ciągle płakała - Zasnął ze mną, a jak się obudziłam w nocy jego już nie było i nie ma - ciągle płakała
Zaśmiałam się oraz przekręciłam w stronę Louis'a. On jej pomachał z uśmiechem.
A- Jesteś ! - rzuciła się na niego
L- Przecież mówiłem, że was już nigdy nie zostawię.
K- To co ? Śpisz z nami ?
A - A mogę ?
K- No pewnie.
Pocałowaliśmy Amelie obydwoje w policzek, wtuliliśmy się w siebie i teraz już zasnęliśmy.







___________________________________________________________________
Przyznaję, iż poprzedni należał do krótkich rozdziałów ..dlatego postanowiłam dodać dzisiaj 43 :)
Ale następny to już będzie w CZWARTEK ;p
Wydaje mi się, że ten rozdział jest w miarę długi :)))
Jakiś taki dziwny mi się wydaje ;/
Ale nic. Opinię pozostawiam wam :D
Co do opowiadania to od razu mówię, że skończy się na około 49/50 rozdziale..zależy czy będę miała jakieś pomysły. Do 48 jakoś wyciągnę, ale dalej ? Nie mam pojęcia lecz szczerze w to wątpię.
Do następnego xx


Ankietę wygrał po raz kolejny Louis, więc po raz trzeci robić jej chyba nie muszę :)
Ale ostatecznie mogę się zgodzić już na OSTATNIĄ I ZARAZEM DECYDUJĄCĄ ankietę..kto by wygrał piszę z nim opowiadanie na 100000% Więc jeśli taką chcecie piszcie w komentarzach ;)


poniedziałek, 25 lutego 2013

Rozdział 42








 *  3 lata później *
* Oczami Kate *




Odkąd wyjechałam od chłopców mieszkam tu, w Birmingham. Urodziłam śliczną, zdrową córeczkę Amelie. Ma teraz trzy lata. Urodziła się w ten sam dzień co jej tata, czyli 24.12 . Mała dość często wypytuje o tatę, wtedy mówię jej, że jest bardzo zajęty, ale kiedyś go pozna. Kontakt utrzymuję oczywiście z Josh'em i Niall'em, którzy jako jedyni wiedzą o Amelie. Mała bardzo ich lubi, ale dobija mnie wciąż fakt, iż Louis nie zna prawdy, a Amelie wypytuje o tatę.




* Oczami Josh'a, Londyn *




Przez te prawie pełne trzy lata roznosi mnie jak i Niall'a. Zachowują się jak dzieci. Jakby Kate nie mogła w końcu powiedzieć Louis'owi prawdy, przecież widzi jak mała chce go poznać. Louis od tych trzech lat łazi przygnębiony, nie ma na nic ochoty. Ciągle błaga mnie, abym dał mu adres Kate bądź też numer telefonu. Tamtego dnia, w którym wyjechała nie mógł znaleźć sobie miejsca. Opowiedział mi ze szczegółami co tamtego wieczoru miał zrobić lecz Kate była szybsza i wyjechała, od niego, od nas. Z Niall'em bardzo często ją odwiedzaliśmy oraz opowiadaliśmy co u chłopaków.
Właśnie siedziałem w kuchni popijając kawę kiedy wszedł do pomieszczenia Louis. Był w tragicznym stanie.
L- Stary, mam do ciebie prośbę.
J- Louis, wiesz, że bym chciał, ale obiecałem Kate.
L- Powiedz chociaż co u niej.
J- Wszystko w porządku.
L- Ale dlaczego nie chce się ze mną spotkać ?!
J- Chce, ale na razie niezbyt może ..
L- Ktoś jeszcze wie co się z nią dzieje, co u niej, gdzie jest bądź zna jej numer ?
J- Niall.
L- On wie, a ja nie !?
J- Tak wyszło ..
L- Są razem, tak ?!
J- Nie, nie są.
Ten nie zważając na moje słowa pobiegł do salonu gdzie siedział Niall z resztą zespołu. Zaczął go szarpać i krzyczeć, aby zostawił Kate w spokoju i takie tam. Niall był dla niego wyrozumiały zresztą ja również, bo znaliśmy przyczynę tego wszystkiego. Chłopcy niby też, no ale najważniejszego nie wiedzieli.
Zacząłem Lou odciągać od blondaska. Gdy dotarło do niego co właśnie zrobił usiadł na kanapie, schował twarz w dłonie i rozpłakał się.
L- Niall, przepraszam. Poniosło mnie, ale czy wy naprawdę jesteście razem  ?
N- Co ?! Ja i Kate ?! Nie i nigdy nie byliśmy !
L- Możesz mi powiedzieć prawdę ..
J- Naprawdę oni nie są razem !
L- Ma kogoś ? - spojrzałem  na niego zaskoczony pytaniem gdyż właśnie uświadomiłem sobie, że tego nie wiem na sto procent - Czyli jednak ..
J- Nie ! Nie ma nikogo, przynajmniej takie mam informacje ..
Z- Walnijcie mu prawdę prosto w twarz, a nie kurwa będziecie obydwoje robić podchody ! Nie widzicie jak się męczy przez te trzy lata ?!  Serio ..jeszcze mu mało ?! Ja bym się chyba zaćpał na śmierć nie wiedząc co z Perrie, ale on kocha Kate i nie chce jej stracić ! Nie widzicie, że trzyma się twardo ?!
N- Wszystko rozumiemy, ale to nie takie proste na jakie się wydaje !
H- To postarajcie się też bardziej zrozumieć Lou ..




 * Oczami Louis'a *



Tamten dzień miałem zaplanowany. Miałem szybko spotkać się z Eleanor, aby powiedzieć jej, że z nami koniec, a Kate wyznać co do niej czuję. Nie udało się to, bo wyjechała. Zostawiła jedynie liścik po sobie lecz nadal trzymam go u siebie w portfelu razem z jej zdjęciem.
Gdy chłopcy zaczęli się tak kłócić miałem tego serdecznie dosyć. Wybiegłem z domu. Musiałem ochłonąć. Nie chciałem jednak zatapiać bólu w alkocholu czy też narkotykach. Abym mógł odzyskać Kate musiałem ciągle zdrowo myśleć.
W pewnych momentach myślałem nad ponownym wyjazdem do Paryża, ale co by mi to dało skoro po naszej ostatniej wyprawie tam została tylko nasza kłódka o ile w ogóle jeszcze tam jest. Przypominałem sobie każdą chwilę siedząc na ławce w parku.
Teraz analizując to wszystko coś mi jednak nie do końca grało. Zaczynam sobie przypominać, że wtedy zaczął jej się jakby zaokrąglać brzuch, wtedy ten szpital, tamta wróżka czy kto to tam był, jej dziwne zachowanie ..a może ona była w ciąży i to był powód wyjazdu ? Nie to niemożliwe. Chociaż ...
Coś mnie tknęło.
Wróciłem bardzo szybko do domu. Harry, Liam, Zayn akurat gdzieś wyszli, więc zawołałem pospiesznie Niall'a i Josh'a do kuchni.
L- Dobra. Macie mi odpowiedzieć na pytanie, jasne ?! Tylko szczerze !
N- No ..pytaj.
L- Czy ona była w ciąży ?
Spojrzeli po sobie.
L- Tak czy nie ? - zapytałem stanowczo
J- Tak. - powiedział niepewnie
L- Czy to .. - zawahałem się - Czy to moje dziecko ? - zapytałem już odważniej
Spuścili głowy po czym Josh wyciągnął na stół zdjęcie dziecka, chyba dziewczynki. Uśmiechała się słodko. Słodszej istotki nie widziałem. Była równie podobna do Kate jak i do mnie.
J- Amelie. Na tym zdjęciu miała mniej niż roczek.
N- Teraz ma trzy latka, więc troszeczkę się zmieniła, ale jest bardzo podobna do ciebie.
Zaczęły mi spływać łzy po policzkach. Miałem córeczkę. W tym momencie byłem strasznie szczęśliwy, ale też jakby nie mogłem uwierzyć w to co się działo. Jak ja mogłem być taki głupi i niczego nie zauważyć ?!
N- Skoro wiesz, to gratuluję. Jesteś ojcem - powiedział wesoło Niall przytulając mnie
L- Ale dlaczego mi nic nie powiedziała ? Nie zostawiłbym ich !
J- Nie chciała psuć ci kariery widząc, że One Direction właściwie dopiero się rozkręca ..chciała żebyś był szczęśliwy i spełniał marzenia.
L- Właśnie się spełniło. Mam dziecko z najcudowniejszą kobietą.
N- Chciała ci powiedzieć jak mała trochę podrośnie ..
L- Dajcie adres !
J- Ale ..
L- Adres powiedziałem !
J- Już, już ..
N- Nie powinieneś teraz prowadzić, jest 23, jesteś w szoku i ..
L- Adres. - powiedziałem stanowczo
Napisał szybko na kartce adres, na który tyle czekałem, wziąłem go szybko do ręki oraz podszedłem do drzwi. Miałem naciskać klamkę lecz nagle straciłem siły. Wróciłem się do kuchni, do chłopaków. W tym czasie przybijali sobie piątkę po czym cieszyli jak debile.
J- Coś ..coś się stało Lou ?
L- A jeżeli Amelie mnie nie pokocha ? Jeśli ona już kogoś innego widzi jako jej tatę ? Może Kate naprawdę już sobie kogoś znalazła i poukładała z nim życie ..
N- Nagle teraz się rozmyśliłeś kiedy masz wszystko co potrzebne ?
L- W sumie to też tego nie rozumiem ..poczułem strach.
J- Zapewniam cię, że wszystko się ułoży. Jej pierwszym słowem było ' tata ' ..skierowane do Kate - zaśmiałem się
L- A jeśli ona mnie już nie kocha ?
N- Nieee, wcale. Tylko tak przypadkowo za każdym razem pyta co u ciebie.
L- Dobra, nie mogę więcej czasu marnować ! Cześć.
Wybiegłem z domu jak poparzony. Wsiadłem do samochodu i od razu ruszyłem najszybciej jak to było możliwe. Cały się trząsłem. Najgorsze było, że nie znam tego miasta. Pierwszy raz w życiu tam będę, ale nic. Skoro tyle wiem to znalezienie właściwej ulicy  to pikuś.
Po kilku godzinach jazdy dotarłem na miejsce. Była trzecia nad ranem, więc zatrzymałem się w hotelu. Po dotarciu do swojego pokoju położyłem się do łóżka spać.









________________________________________________________________
Jak wrażenia po 42 rozdziale ? :D
Mam nadzieję, że chociaż trochę się podoba :)
Do następnego xx





                           


Zdjęcie Amelie kiedy miała mniej niż roczek :D



                                     

sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 41








Kiedy znalazłam się pod jego drzwiami obleciał mnie ogromny strach. Nie dało się tego opanować.
Otworzyłam drzwi i od razu ze spuszczoną głową zaczęłam mówić  :






K- Słuchaj Louis ..mam spra.. - nie dokończyłam
Zobaczyłam Eleanor z Lou leżących razem na łóżku. Swoimi opuszkami palców błądziła po jego torsie, a Louis był jakby nieobecny duchem.
Gdy mnie zobaczył od razu się 'przebudził' oraz podniósł do pozycji siedzącej.
K- Ja ...przyjdę innym razem.
Wyszłam z jego pokoju czym prędzej. Nie chciałam ani nie miałam ochoty na to patrzeć. Za chwilę u mojego boku pojawił się Louis :
L- Zaczekaj ! To nie tak jak myślisz .!
K- Idź do niej, to twoja dziewczyna, a ja wam tylko przeszkodziłam ..
L- Nie przeszkodziłaś !
K- Nie, w ogóle !
L- Lepiej mi powiedz co to za sprawa - uśmiechnął się lekko
K- Chciałam ci po prostu ..podziękować za ten wspólny wyjazd do Paryża. -stchórzyłam
L- Na pewno o to chodziło ?
K- Tak, tak. Jak najbardziej - posłałam mu wymuszony uśmiech
L- To w takim razie ...nie ma za co. - powiedział niepewnie
K- Wiesz co ..ja już muszę iść, jestem umówiona, miłego dnia !
Nie dałam rady. Gdyby nie było tam Eleanor to pewnie bym mu powiedziała, ale wyglądali na dość dobrą parę, a ja nie chciałam być przeszkodą pomiędzy nimi.
Wyszłam z domu do lekarza, bo była już czternasta. Postanowiłam udać się spacerkiem. Szpital co prawda był daleko stąd, ale chociaż połowę drogi się przeszłam. Później na szczęście przejeżdżała wolna taksówka,  w którą wsiadłam. Dowiozła mnie na miejsce znacznie szybciej niż sama bym doszła, ale w końcu to samochód. Zapłaciłam kierowcy oraz udałam się do wejścia szpitala.
W środku szybko powędrowałam do gabinetu. Usiadłam na miejscu i czekałam na swoją kolej. Naokoło mnie siedziało pełno szczęśliwych par, które również przyszły na wizytę. Jedyną różnicą było tylko to, iż ja byłam sama, a reszta z partnerami.
Po chwili odezwała się do mnie pewna kobieta :
- To pani jest siostrą Josh'a Devine'a ?
K- Tak, to ja - posłałam jej uśmiech
- Pewnie fajnie być rozpoznawalną, prawda ?
K- Wcale nie jestem rozpoznawalna ani sławna, po prostu mam sławnego brata i tyle.
- I tak większość chciałaby z panią zdjęcie.
K- No nie wiem ..
- A który to miesiąc ?
K- Słucham ? Nie, nie jestem w ciąży. - spojrzałam na brzuch -  Po prostu idę na wizytę - musiałam skłamać
- Mnie pani nie oszuka, widzę. Proszę się nie przejmować, nie pisnę słowem.
K- Dziękuję.
- Ojciec dziecka wie ?
K- Nie.
- Powinien wiedzieć.
K- Wiem, chciałam mu powiedzieć, ale nie mogę.
- Rozumiem.
Nagle usłyszałam swoje nazwisko, więc pożegnałam się z dziewczyną oraz weszłam do środka. Usiadłam niepewnie na fotelu. Na początku zaczęła mnie lekarka wypytywać o samopoczucie i takie tam. Po tym wszystkim nadeszła najlepsza, ale i najgorsza część.
Położyłam się na 'łóżku' oraz zaczęło się USG.
Nie potrafiłam nic wywnioskować z wyrazu twarzy kobiety. Strasznie było to denerwujące.
K- I co pani doktor ?
- Wszystko w porządku - uśmiechnęła się, a ja odetchnęłam z ulgą - Nie ma co się denerwować, już po wszystkim. Teraz wszystko dzieje się prawidłowo, a maluszek rośnie.
K- Bardzo się cieszę.
- Ja również.
Dostałam zdjęcie dziecka. Byłam przeszczęśliwa. Było takie malutkie. Jeszcze nie mogłam poznać płci dziecka, ale jakoś nie przeszkadzało mi to zbytnio, bo czy to był chłopiec czy dziewczynka ja i tak będę je kochać nad życie. Właściwie to już je tak kocham.
Pożegnałam się z kobietą oraz udałam się ku wyjściu. Tym razem wsiadłam w pierwszą lepszą taksówkę, podałam adres i taksówkarz zawiózł mnie na miejsce.
Wchodząc do domu od progu napadł mnie Niall, a dosłownie po paru sekundach przyszedł Josh.
N- No, i co ?! - mówił podekscytowany
J- No gadaj, a nie siedź tak cicho !
K- Gdzie reszta ?
J- W salonie, a teraz mów !
Nie odezwałam się nic, tylko wyjęłam z torebki zdjęcie, które wręczyła mi lekarka oraz podałam im.
N- ooo, jakie malutkie.
J- Będę wujkiem.
N- Mogę sobie zrobić ksero ? - pomrugał charakterystycznie oczami
Spojrzałam na niego niepewnie, ale jego wzrok mnie przekonał.
K- Dobra, ale nie zepsuj mi zdjęcia !
J- Mi też zrób ksero !
K- Idioci.
Liam- Co się tam dzieje ? - krzyknął z salonu Liam
K- Nic !
Z- Przecież słyszymy  !
K- Naprawdę nic ! - odkrzyknęłam po raz ostatni do nich
Niall gdzieś wyszedł i to ze zdjęciem mojego dziecka, a ja udałam się do salonu.
Liam- Harry nam wszystko powiedział .. nie chcę być chamski, ale ..spotykasz się z kimś ?
K- Tak, właśnie byłam na randce z lekarką, bardzo mądrze chłopcy - posłałam im uśmieszek
H- Widzisz Liam jakie masz pomysły ?! - powiedział po czym się zaśmiał
Z- Przypominam Haroldzie, że to ty kazałeś mu o to zapytać - puścił mu oczko
Zaśmiałam się oraz skierowałam do Harry'ego :
K- Nie mogłeś po prostu zapytać, na przykład wczoraj ? - zapytałam zdziwiona
H- Głupio mi tak było trochę - trochę się zarumienił
K- Ale Louis nic nie wie ?
Lou- O czym nic nie wiem ?
Z- O niczym.
H- Chodź stary, zrobiłem ci miejsce na kanapie - poklepał wolne miejsce obok siebie
Lou- Co się tu do cholery dzieje ?!
Liam- Louis, uspokój się, nic się nie dzieje ..
Lou- Powiesz mi o co chodzi - skierował słowa do mnie
K- Louis o nic ..po prostu pytałam czy wiesz o dzisiejszej próbie w studio - wymyśliłam na poczekaniu
Lou- Tak, wiem o tym od tygodni, ale dzięki za przypomnienie - powiedział oschle - Wszyscy pewnie tu wiedzą tylko nie ja, no nie ?! To co nas łączyło to już nic nie oznacza, w ogóle to dla ciebie się nic nie liczyło ?!
K- Oznacza i to bardzo wiele !
J- Dobra, przestańcie się kłócić !
Lou- My się nie kłócimy.
K- Louis, przepraszam, ale naprawdę ...
Lou- Nie, nie ważne. Poniosło mnie, to ja przepraszam.
Oboje rozeszliśmy się do swoich pokoi. Włączyłam szybko laptopa i zaczęłam szukać jakichś mieszkań do wynajęcia poza Londynem. Nie chciałam tego robić, ale ta sytuacja uświadomiła mi, iż oddzielam ich od siebie. Sądziłam, że to dobre rozwiązanie przynajmniej na ten moment.
I znalazłam to co chciałam. Właściwie to apartamentowiec w Birmingham. Nie było aż tak daleko od Londynu.
Wysłałam e-maila do właściciela, okazało się, iż jest to kobieta, więc było mi to jak najbardziej na rękę. Oznajmiła, że mogę się wprowadzić jeszcze jutro z rana. Przyjęłam propozycję choć zdziwiło mnie takie szybkie znalezienie mieszkania co oczywiście było mi na rękę.
Zamknęłam laptopa i już teraz zaczęłam pakować wszystkie swoje rzeczy do walizki.
' Tak będzie lepiej ' - wmawiałam sobie co chwilę
Po półtorej godziny byłam gotowa do wyjazdu lecz przed nim zeszłam jeszcze do chłopców. Nie miałam zamiaru nikomu nic o tym mówić, tylko Josh'owi.
Siadłam z nimi po raz ostatni na kanapie i zaczęło coś lecieć w telewizji. Wszyscy bacznie oglądali, a ja po raz ostatni patrzyłam na ich piękne buźki. Będę tęskniła za tą bandą idiotów, ale cóż mogę poradzić.
Zanim się wszyscy spostrzegliśmy była siedemnasta. Pociąg miałam o dziewiętnastej trzydzieści, więc trochę czasu mi zostało.
K- Chłopcy nie powinniście się już szykować do studia ?
Z- Racja.
Przytuliłam ich wszystkich oraz pocałowałam w policzek. Czułam jak łzy zbierają mi się do oczu.
Chłopcy wyszli, a w domu został tylko Josh, na którego i tak już wszyscy czekali w limuzynie.
K- Josh ..wyjeżdżam. Za dwie i pół godziny mam pociąg. - poleciało mi parę łez
J- Co ?! Dokąd ?! Jak to ?!
K- Zrobiłam to i postanowiłam po tej mini kłótni z Lou. Ja tylko wchodzę pomiędzy was, a tego nie chcę. Wyjeżdżam do Birmingham, nie aż tak daleko od Londynu. - uśmiechnęłam się niepewnie
J- Co z Louis'em ?! Nie powiesz mu ?
K- Może za parę lat..zobaczymy jak to się wszystko potoczy.
J- Proszę, nie wyjeżdżaj. Będę już grzeczny - zaśmiałam się przez łzy
K- Braciszku, naprawdę nie mogę - przytuliłam go do siebie mocno
Czułam jak jego łzy lecą po moim karku, ale teraz nie było to ważne.
K- Będę cholernie tęskniła. Kocham Cię, pamiętaj o tym.
J- Ja ciebie też. Na pewno sobie poradzisz z tym wszystkim ? Z porodem, z dzieckiem w tym mieście gdzie nie znasz kompletnie nikogo ?!
K- Dam radę. Jestem już dużą dziewczynką - puściłam mu oczko - Ale masz mnie odwiedzać - zagroziłam mu palcem
J- No pewnie - uśmiechnął się szeroko
K- Teraz leć, bo będą się darli.
J- Kocham Cię.
K- Ja ciebie też.
Ostatnie przytulenie i wyszedł. Ciągle powstrzymywałam łzy. Chciałam udowodnić, że będę silna.
Zadzwoniłam po taksówkę, aby przyjechała po mnie. Oznajmili mi, iż będzie dopiero za trzydzieści minut. Niechętnie przyjęłam to do wiadomości.
W tym czasie postanowiłam napisać bardzo krótki liścik do chłopców na pożegnanie.
' Pamiętajcie. Zawsze będziecie dla mnie kimś bardzo ważnym. Kochałam, kocham i będę was kochać jak własnych braci. Louis ..nie zapominaj, że zawsze już będziesz znaczył dla mnie dużo więcej.  Nie miejcie mi tego za złe, że wyjechałam .. to było konieczne, może kiedyś się jeszcze spotkamy i wtedy wszystko zrozumiecie :)  ~wasza Kate <3 '
Taksówka przyjechała jednak wcześniej, więc pobiegłam szybko na górę po walizkę. Liścik zostawiłam w salonie w dość widocznym miejscu. Jeszcze raz spojrzałam na dom oraz wyszłam stamtąd.
Wsiadłam do taksówki, powiedziałam, aby kierowca zawiózł mnie na stację kolejową i odjechaliśmy.
Po drodze wiele rozmyślałam, aż w końcu zmieniłam szybko kurs. Powiedziałam, by zawiózł mnie do studia chłopców.
Za niecałe dziesięć minut byliśmy na miejscu. Poprosiłam żeby zaczekał, a ja szybko wleciałam do środka.
Znalazłam odpowiednie pomieszczenie. Chłopcy akurat nagrywali piosenkę. W środku stał Paul i cała reszta ludzi. Menager zaczął do mnie krzyczeć, że nie mogę tam wejść, ale miałam to gdzieś.
Otworzyłam drzwi bez żadnego wahania, podeszłam do Louis'a i pocałowałam go namiętnie. Po oderwaniu się od siebie szepnęłam ciche ' Kocham Cię ' oraz wybiegłam stamtąd. Louis chciał za mną wybiec lecz Paul mu nie pozwolił.
Wsiadłam ponownie do taksówki i tym razem zawiózł mnie na stację kolejową.







____________________________________________________________
Dzisiaj zaczyna się trasa chłopców, mam nawet dobry humor , więc zrobię wam ' przyjemną ' niespodziankę ..o ile kogoś cieszy, że dodaję rozdział ;)
Jeśli ktoś myśli, że to ostatni rozdział tego opowiadania to mówię, iż NIE :)
Będzie jeszcze parę rozdziałów .. ;)
Trzymajcie się i mam nadzieję, że mnie nie zabijecie za to xd
Do poniedziałku :)xx




              



1D w studio :D

piątek, 22 lutego 2013

Liebster Award 8 ;D





Dostałam 8 nominację od : agata-zdzisiu.blogspot.com
Baardzo dziękuję, nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy <3




Pytania :




1. Ile masz lat ?

14 :)

2. Czy myślałaś o usunięciu bloga?

Nie, ale w pewnym momencie o zawieszeniu ..

3. Czego najbardziej nie lubisz w ludziach?

Chamstwa.

4. Masz kogoś, kto wie o tobie wszystko ?

Ojj, tak <3

5. Dlaczego piszesz bloga?

Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, po prostu mam sporo pomysłów, więc chciałam się nimi z kimś podzielić. ;)

6. Skąd wzięłaś pomysł na bloga?

Moja przyjaciółka zaczęła pisać bloga, ja go czytać no i z czasem (krótkim) zaczęło mi przychodzić wiele pomysłów, więc założyłam i swojego :)

7. Ile czasu poświęcasz blogowi ?

Dużo, baardzo dużo ..

8. Myślisz,ze twój blog osiągnął już szczyt popularności?

Nie wiem ;p

9. Co myślisz o ludziach,którzy piszą blogi i kończą bez zapowiedzi?

Ich decyzja :) Chociaż jak jest fajny blog, historia ciekawa i nagle koniec to jest nie za fajnie wtedy ..

10. Ufasz bardziej rodzicom czy przyjaciołom?

Rodzicom..jeśli chodzi o przyjaciół to tylko mojej best friend ufam <3

11.  Jakiej muzyki słuchasz? 

Pop



Rozdział 40







Obudziłam się wtulona w swoją poduszkę. Lekkie promienie słońca nie dawały mi szans na ponowne zaśnięcie, ale to nic. I tak już byłam właściwie wyspana.
Po spojrzeniu na zegarek spostrzegłam, iż dopiero wybiła godzina dziewiąta. Po domu nie rozlegały się żadne dźwięki, więc wszyscy jeszcze spali.
Nie marnując żadnej minuty udałam się pod prysznic, tym razem sama. Uwielbiałam czuć oblewające mnie chłodne krople wody, które dawały mi w pewnym sensie ukojenie.
Po kąpieli ubrałam się w to.
Dzisiaj mam USG kontrolne. Boję się choć zbytnio nie wiem czego. Skoro raz udało mi się uratować moje dziecko to i kolejnym razem też musi mi się udać. Nie mogłam dać za wygraną. Obiecałam sobie, że będę kochającą, dbającą o swoje dziecko mamą.
Dzisiejszego dnia również mam zamiar powiedzieć Hazzie, iż z naszą umową koniec oraz oznajmić Louis'owi, że spodziewamy się dziecka. Tym razem nawet chłopcy nie musieli mnie do tego przekonywać, gdyż zrozumiałam to będąc z nim w Paryżu.
Obawiałam się jedynie na ile wiarygodne były jego słowa w parku. Czy naprawdę chce, abym była ' szczęśliwa ' z Harry'm. No nic, po prostu postanowiłam działać. W końcu nie mam nic do stracenia, a do zyskania wiele.
Zeszłam swobodnie na dół do kuchni. Nikogo nie było, żadnej karteczki czyli oznaczało to tylko tyle, iż chłopcy najzwyczajniej w świecie spali.
Byłam strasznie podekscytowana, że właśnie dzisiaj zobaczę swoje maleństwo. Nie mogłam się doczekać tego widoku, a najbardziej kiedy je będę mogła wziąć na ręce oraz pocałować. Wiedziałam, że początki będą trudne, ale to tylko początki, później to tylko kwestia wprawy.
Moja fascynacja wizytą u lekarza nie dawała mi normalnie funkcjonować, więc nawet na śniadanie zrobiłam zwykłe kanapki. Chociaż i je ledwo wsadziłam do buzi.
Byłam umówiona dopiero na piętnastą, ale już nie mogłam się doczekać.
Nagle poczułam na moim ciele ciepłe dłonie, które już znałam na pamięć. Tylko jego dotyk tak na mnie działał. Za chwilę otrzymałam całusa w policzek, a później zjechał niżej. Obróciłam się w jego stronę i również cmoknęłam go  w policzek.
L- W Paryżu pocałowałabyś mnie w inną część mojej twarzy ..
Spojrzałam na niego z uśmiechem oraz obdarowałam go namiętnym pocałunkiem.
L- Tak lepiej - wyszczerzył się - Zrobić ci jakieś śniadanie ?
K- Nie, nie mam ochoty. Zrobiłam kanapki.
L- Mogę jedną ?
K- Masz wszystkie i tak już nie chce mi się jeść .. - powiedziałam obojętnie
Do kuchni za chwilę wparował zaspany Niall wraz z Liam'em i Zayn'em.
N- ekhm .. jesteś pewna, że nie chcesz tego jeść ? - zapytał z miną jakby miał mi zaraz wepchnąć te kanapki wszystkie naraz do buzi
K- Tak Niall'ku, nie jestem już głodna - podeszłam do niego oraz obdarzyłam cmoknięciem w policzek
Z, L- Ekhm .. a my ?
Podeszłam również do nich robiąc to samo co z Horanem.
Liam- Właściwie to kiedy wróciliście ?
K- Około 23.
N- Dziwne, nie słyszałem was.
Lou- A czemu miałbyś nas słyszeć ?
Z- My już tam wiemy co w nocy robicie. - zaśmiał się poruszając przy tym zabawnie brwiami
K- Malik zamknij się - zaśmiałam się przy okazji uderzając go lekko w ramię
Do kuchni za chwilę wszedł Josh i Harry.
J- ooo, wróciliście - podszedł do mnie mocno mnie przytulając do siebie - Jak u tatusia ? - wszyscy się zaśmiali
K- Było wspaniale. - powiedziałam z sarkazmem - W pewnym momencie nawet nie wiesz jak dobrze, że ciebie tam nie było, bo już byś nie żył. - posłałam mu uśmiech
J- Moja wina, że złamałem nogę?!
K- Nie kurwa, przecież to ja łażę nie wiadomo po czym żeby się przed kimś popisać. Pomyślałeś co mogło ci się stać idioto ?! - czułam jak powoli zbierają mi się łzy do oczu
J- Ejj, ale nic mi nie jest - ponownie mnie przytulił
K- Kocham Cię - szepnęłam
J- Ja ciebie też siostrzyczko. - pocałował mnie w policzek
Po skończonym śniadaniu udałam się z Josh'em i Niall'em na słówko.
K- Dobra, teraz się przyznawać ..który się wygadał o ciąży ?!
Spojrzeli po sobie, a później na mnie.
J- Jak to, który ?
K- No w Paryżu zachowywał się dziwnie, jakby o wszystkim wiedział !
N- Ja nie pisnąłem słówka o tym.
Spojrzeliśmy obydwoje na Josh'a.
K- Chcesz mi coś powiedzieć ?
N- I mi  ..?
J- Chyba nie myślicie, że to ja !?
N- A kto inny ?
K- A jeśli on na serio nic nie wie ?
J- To chyba dobrze ? Podobno sama tego chciałaś ..żeby się nie wydało..
K- Niby tak, ale  ..
N- Ale ?
K- Powiem mu dzisiaj ..
N- Naprawdę ?! To wspaniale !
J- Wow, co za nagła zmiana - wyszczerzył się - No to szczęścia.
K- Sama się sobie dziwię.
J- A kiedy masz wizytę u lekarza ?
K- Dziś o piętnastej.
J- Jadę z tobą !
K- Nie, pojadę sama.
N- To może chociaż cię podwiozę ?
K- Chłopaki, nie. Poradzę sobie sama, ale dziękuję za propozycję. - uśmiechnęłam się do nich
Poszłam do salonu gdzie byli pozostali domownicy. Wszyscy byli oprócz Harry'ego, którego potrzebowałam teraz. No, nic.
Siadłam pomiędzy Zayn'em, a Liam'em i zaczęłam z nimi oglądać telewizję. Po godzinie wspólnego oglądania zapytałam o Harry'ego.
K- Właściwie to gdzie jest Harry ?
Z- Chyba w ogrodzie.
K- Aha, dzięki.
Wyszłam na zewnątrz. Stanęłam na ośrodku ogrodu i nikogo nie widziałam. Usiadłam sobie na fotelu ogrodowym oraz zamknęłam oczy. Była dziś piękna pogoda jak na Londyn.
Czułam ciepłe powietrze, które gładziło moją skórę.
Po chwili usłyszałam szelest.
K- Wiem, że to ty Harry.
H- Szlag.
K- Chodź, siadaj obok. Musimy pogadać.
H- Mam się bać ?
K- Jeśli chcesz, ja nie zabraniam - zaśmiałam się
H- No więc słucham ..o co chodzi ?
K- Skończmy już ten układ. - walnęłam prosto z mostu
H- Właściwie to ...w sumie też go chciałem skończyć, bo jak wyjechaliście ja doszedłem do wniosku, że ja bardziej stoję pomiędzy wami niż wam pomagam, a nie po to to wszystko miało być.
K- Bardzo mi pomogłeś, dziękuję Harry - przytuliłam go
H- Czyli co ? Najlepsi przyjaciele ?
K- No pewnie. - uśmiechnęłam się szeroko na co on również pokazał swoje dołeczki
Posiedziałam w ogródku z Harry'm jeszcze trochę, a później zgłodniałam, więc udałam się do kuchni po pożywienie dla mnie i maleństwa.
Nie miałam pojęcia na co dokładnie mam ochotę, ale postawiłam na naleśniki. Wyjęłam z lodówki potrzebne składniki i zaczęłam smażyć na patelni. Po jakimś czasie zakończyłam swoją ' działalność ' oraz zaczęłam konsumować przygotowaną potrawę. Chłopcy przyłączyli się do mnie lecz nie wszyscy.
Gdy skończyłam postanowiłam pójść na górę do Louis'a. Chciałam zrobić to teraz.
Kiedy znalazłam się pod jego drzwiami obleciał mnie ogromny strach. Nie dało się tego opanować.
Otworzyłam drzwi i od razu ze spuszczoną głową zaczęłam mówić  :
K- ...





______________________________________________________________
Trochę taki nudnawy ;/
Ale liczę, że chociaż trochę udany :)
Za to za 41 rozdział mnie chyba zabijecie xDD
Woow, ostra walka pomiędzy Lou, a Hazz xd
W zakładce ' Wasze Blogi :D ' wpisujcie adresy swoich blogów, a będę wpadać, czytać i komentować ;3
Nie bójcie się, nie gryze  XD
Do następnego xx



                                      



Chłopcy :D

środa, 20 lutego 2013

Rozdział 39






''K- Nie pasujemy do siebie.
L- Co ?! - zapytał zdziwiony jakby wyrwany z jakiegoś transu
K- No to co słyszałeś ..
L- Nie rozumiem o co ci chodzi ..
K- No ty jesteś w bluzce w paski, a ja w sukience w kwiatki.
L- I o to ci chodziło ?
K- No raczej.
Wybuchnął śmiechem lecz zaraz ...''





Wybuchnął śmiechem lecz zaraz zdjął z siebie koszulkę.
L- A teraz ? Teraz pasujemy do siebie  ? - poruszył śmiesznie brwiami
K- Wariat - zaśmiałam się
L- No co ty chcesz  ?
K- Załóż tą koszulkę - wystawiłam mu język
L- Wtedy nie będziemy do siebie pasować.
K- Nie wiadomo co jest tam zapisane w gwiazdach. - musnęłam jego usta
L- Też prawda, ale nawet to nie przekonało mnie do założenia koszulki. - tym razem on wystawił mi język
K- Załóż, bo się przeziębisz - zaśmiałam się
L- Musisz mnie jakoś bardziej zachęcić, bo jak na razie to niezbyt mnie przekonałaś.
K- Doprawdy ? To co miałabym niby zrobić ?
L- No wieeesz - przeciągał, wskazując przy tym na usta
K- Nie za dużo tego dobrego panie Tomlinson ?
L- Jakoś mi się nie wydaje.
K- Myślę, że jak na jeden dzień to o wiele za dużo.
L- Nie byłbym tego taki pewnien.
K- A ja owszem.
Odeszłam od niego w nieznanym mi kierunku. Za chwilę Louis dobiegł do mnie i splótł nasze ręce w jedność.
L- Jak mamy się zgubić w tym ogromnym mieście to razem.
Zaśmialiśmy się obydwoje oraz szliśmy w jakimś kierunku. Nie wiedziałam jakim, bo Louis mi oczywiście nie powiedział, no bo niby po co, ale widziałam, że wie gdzie idzie, gdyż stąpał żwawo po chodniku u mojego boku.
Samolot mieliśmy o dziewiętnastej, więc musieliśmy się trochę sprężyć.
Po chwili znaleźliśmy się na rynku. Było pełno restauracji naokoło oraz jakichś pojedynczych stoisk z przeróżnymi rzeczami.
Przechodziliśmy obok stoiska z kwiatami. Było pełno przeróżnych różnokolorowych bukietów, a mi wpadł w oko tylko jeden. Różowe róże. Zapatrzyłam się przez chwile na nie, a Louis ze mną.
Za chwilę chciałam ciągnąć go dalej lecz on przystanął i zaczął wyjmować pieniądze z portfela.
K- Co ty robisz ? Chodź idziemy już.
Miałam nadzieję, że nie robi tego o czym myślę, ale się myliłam. Chciał mi kupić ten bukiet.
L- No gdzie ten babsztyl ?! - powiedział wkurzony
Nie przychodziła żadna pani, aby mógł zapłacić, więc położył pieniądze na blacie, a kwiaty wziął do ręki oraz mi je wręczył.
L- Piękne kwiaty dla pięknej dziewczyny.
K- Louis zwariowałeś ?! Po co wydajesz niepotrzebnie na mnie pieniądze ? Ja tylko spojrzałam na te kwiaty.
L- A ja tylko chciałem ci je kupić. No weź je - musnął moje usta
K- Dobrze, dziękuję. - wzięłam  w rękę bukiet
L- Dobra, ale za nie chyba coś mi się należy, nie ? - przewróciłam oczami
Pocałowałam go czule w usta, uśmiechnęliśmy się do siebie i poszliśmy dalej.
Louis zaprowadził mnie na most zakochanych. Jeszcze nigdy nie widziałam tyle kłódek w jednym miejscu.
L- Przypniemy sobie taką ?
K- A masz przy sobie kłódkę  ?
Zaśmiałam się myśląc, że jej nie ma przy sobie lecz zaraz wyciągnął z kieszeni. Nawet był na niej napis
' Louis + Kate =  ♥ '
Uśmiechnęłam się na widok tej kłódki, a właściwie o jej napis. Lou przypiął ją, pocałowaliśmy kluczyk i wrzuciliśmy do wody.
L- No wiesz ..tak po przyjacielsku .. - powiedział zmieszany
K- No pewnie - pocałowałam go w policzek
Za chwilę usłyszeliśmy jakiś głos. Po odwróceniu się ujrzeliśmy jakąś jakby wróżkę. 
- Nic nie jest po przyjacielsku dzieci.
L- Jak nie jak tak ?
- Was bardzo wiele łączy choć jedno z was tego nie wie, ale dowie się po pewnym czasie ..
K- O czym pani mówi ?
- Mówię o osobie, która jest na tyle ślepa, że tego nie widzi ..nawet ja to zauważyłam chociaż was nie znam.
L- Wie pani co ..my już musimy iść.
- Miejcie oczy szeroko otwarte, szczególnie jedno z was ..
Odeszliśmy, a właściwie to Louis mnie odciągnął stamtąd. Domyślałam się, że chodzi o dziecko i Lou. Mój brzuch przecież nie był aż tak widoczny ..
L- Dziwna ta baba była ..
K- Może trochę, a może miała rację ?
L- Chyba w to nie uwierzyłaś ?
K- Sama już nie wiem.
L- Dobrze, przestańmy już i chodźmy w jeszcze jedno małe miejsce.
Doszliśmy chyba pod moje ulubione miejsce  w Paryżu jakim była Wieża Eiffla.
K- To jest to małe miejsce ?
L- Oj, tam - pocałował mnie w policzek
Zrobiliśmy sobie zdjęcie przy niej i weszliśmy na górę. Widoki były przecudne, za to osoba towarzysząca jeszcze lepsza.
Stanęłam w jednym miejscu podziwiając widoki, a Louis objął mnie od tyłu i staliśmy tak przez parę minut w całkowitej przyjemnej dla nas ciszy.
K- Idziemy już po nasze rzeczy ? Jest siedemnasta.
L- Ale ..
K- Na nas już czas. - musnęłam jego usta
Pociągnęłam go za rękę oraz skierowaliśmy się w kierunku domu mojego ojca. Po trzydziestu minutach byliśmy już na miejscu.
Wezwaliśmy taksówkę, która miała pojawić się w ciągu pięciu minut. W tym czasie pożegnaliśmy się ze wszystkimi i udaliśmy się do taksówki.
Po drodze pełnej korków dotarliśmy nareszcie na lotnisko. Tam w szybkim tempie udaliśmy się na odprawę, która trwała wyjątkowo krótko.
Za chwilę siedzieliśmy na swoich miejscach w samolocie. Chwilami czułam jak Louis całuje mnie w ramię. Uwielbiałam, gdy to robił. Jego delikatne pocałunki sprawiały, że czułam się wyjątkowo.
K- Ale ten czas szybko zleciał, nie  ?
L- Niestety. Słuchaj ..mam takie głupie pytanie ..
K- Noo, jakie  ? - zapytałam niepewnie
L- Dlaczego częściej chodzisz w luźnych bluzkach, a nie obcisłych ?
K- Przeszkadza ci to ?
L- Nie, po prostu pytam. Wydawało mi się, że wolisz bardziej obcisłe.
K- Nie rozumiem ..skąd ta nagła zmiana tematu ? Wiesz coś o czym powinnam wiedzieć ?
L- A powinienem coś wiedzieć ?
K- No mówiłam ci że nie !
L- Dobrze, dobrze, tylko pytam - pocałował mnie w policzek
Resztę drogi spędziliśmy na słuchaniu muzyki.
Po paru godzinach byliśmy w końcu w Londynie. Była już 23. Po wyjściu z samolotu poszliśmy po walizki, a później do taksówki, którą udaliśmy się do domu.
W środku panował spokój i cisza. Jak się okazało wszyscy już spali co było bardzo dziwne, więc nie zważaliśmy na nic uwagi oraz się rozeszliśmy. Louis poszedł do siebie, a ja do siebie.
Wzięłam szybki prysznic i po kilkunastu minutach usnęłam w swoim łóżeczku.






_____________________________________________________________
Awww, jesteście niesamowici <3
Tyle komentarzy pod 38 rozdziałem o.O  Baaardzo dziękuję ♥
Nawet nie wiecie jaką mi to sprawia radość =D
Jak chciałyście, więc macie ankietę ;D
Teraz głoosuuujcie ^^
+ Dziękuję za ponad 32 000 wyświetleń! :D
Kocham Was, do następnego xx




               Tumblr_mi955me1td1s3e81vo1_500_large



Kate i Louis w samolocie :D



                  




Wieża Eiffla :D

                            


Bukiet dla Kate :D


                               


:D

poniedziałek, 18 lutego 2013

Rozdział 38








Obudziłam się wtulona w tors Louis'a. Zegarek wskazywał godzinę dziewiątą dwadzieścia dziewięć. Spojrzałam na Lou i nie mogłam mu się oprzeć, a gdy przypominałam sobie o wczorajszej nocy rumieniłam się na samą myśl o tym. Nie wiem dlaczego. Po tym co widzę tu w Paryżu coraz bardziej zastanawiam się czy jednak nie powiedzieć mu o ciąży trochę wcześniej. Na przykład po powrocie do Londynu. Tak, raczej to zrobię już tam. Byłam bardzo ciekawa jak zareaguje.
Spojrzałam jeszcze raz na jego piękną twarz i po chwili wpiłam się w jego usta. Nie liczyłam na odwzajemnienie pocałunku, bo przecież on jeszcze spał. Po chwili poczułam jednak jak uśmiecha się przez ten pocałunek i przekręca tak, że leżałam pod nim. Całowaliśmy się bardzo zachłannie.
L- Jeszcze ci mało ? - uśmiechnął się cwaniacko
K- To ty nie spałeś ?
L- Jak bym mógł nie poczuć tak cudownego pocałunku jak właśnie z tobą ? Smaku twoich ust nie da się zapomnieć, a co najważniejsze zlekceważyć.
Ponownie wpił się w moje usta. Całowaliśmy się tak dłuższą chwilę lecz ją przerwałam.
K- Koniec tych czułości ..wstajemy na śniadanie, bo samolot mamy pod wieczór, pamiętasz ?
L- Jeszcze pięć minut - zrobił minę zbitego psiaka
K- Nie, nie, nie. Teraz idę pod prysznic, a ty ...a ty rób co tam sobie chcesz.  - musnęłam go w usta
Wzięłam ciuchy na przebranie, ręcznik, kosmetyczkę oraz udałam się do łazienki. W tym wszystkim najdziwniejsze było to, że Louis również tam szedł z potrzebnymi dla  niego ciuchami.
K- Louis ?
L- No ?
K- Co ty robisz ?
L- Kazałaś mi robić to co chcę, więc idę z tobą pod prysznic.
K- Jaja sobie robisz człowieku ?
L- Już mam - wystawił mi język
K- Nie będę się z tobą myła ! Wynocha do pokoju !
L- Ejej, to jest nie fair. Najpierw mówisz żebym robił to co chcę, a teraz nie pozwalasz mi robić tego co chcę ?
K- Tomlinson ..zaraz przegniesz pałę.
L- Tak ? - spojrzał w dół
K- Nie będę się myła ze zboczeńcem !
L- A wieczorem jakoś robiłaś TO ze zboczeńcem  - poruszył śmiesznie brwiami
K- ugh.
Weszłam do łazienki trzepiąc za sobą drzwiami. Za chwilę Louis spokojnie otworzył drzwi, zamknął je na klucz i zaczął się rozbierać.
Odruchowo patrzyłam ciągle na jego każdą część ciała.
L- Co się tak patrzysz ? Przecież nie raz już widziałaś ..
Nie zwróciłam uwagi na jego słowa oraz sama zaczęłam się rozbierać do naga by móc wejść pod upragniony prysznic.
L- Tak, teraz udawaj, że mnie nie słyszysz ..haha
Weszłam jak gdyby nigdy nic do kabiny i włączyłam chłodny strumień lecącej wody na moje ciało. Za chwilę sylwetka Tomlinsona pojawiła się obok mnie. Zaczął obdarowywać mnie pocałunkami po całym ciele. Nie mogłam mu się oprzeć, ale udawałam, iż wcale mnie to nie rusza.
L- I tak wiem, że tego chcesz - szepnął mi seksownie do ucha
K- Skąd to możesz wiedzieć ? - odwróciłam się w końcu w jego stronę
L- Inaczej nie stałabyś ze mną nago pod prysznicem.
K- Nie moja wina, że ty ..
Nie dokończyłam swojej wypowiedzi, bo Louis wpił się w moje usta przywierając mnie do ściany. Zaczęłam chwilami specjalnie ocierać się o jego przyjaciela. Chciałam odegrać się za to co ze mną robił. Widziałam, że to go podnieca.
L- Możesz przestać ? - syknął
K- Ale co ?
L- To co robisz ..
K- Ja nic nie robię - uśmiechnęłam się zadziornie w jego kierunku
L- Niegrzeczna jesteś.
K- Może troszkę.
Wpiłam się w jego cudne usta ciągle ocierając o jego przyjaciela. Zauważyłam, że nie może wytrzymać tego co robię.
L- Błagam zróbmy to.
K- Jakoś nie mam ochoty - wystawiłam mu język
L- Ja zaraz nie wytrzymam.
K- Było nie zaczynać. - uśmiechnęłam się do niego z chytrym uśmieszkiem
L- Kate ..proszę.
K- Nie wiesz co znaczy słowo ' nie ' ? - starałam się powiedzieć seksownie
L- Nie wytrzymam.
Wpił się zachłannie w moje usta i przywarł do ściany. Nie mogłam się od niego oderwać. Teraz miałam za swoje. Jednak nie można zadzierać z Tomlinsonem.
Spojrzał prosto w moje oczy oraz bez żadnych słów pojawił się we mnie. Nie protestowałam, wręcz przeciwnie. Powiesiłam swoje nogi na jego biodrach ciągle się całując.
Po skończonej ' zabawie ' pod prysznicem wyszliśmy stamtąd jak gdyby nigdy nic.
L- Dziękuję. - pocałował mnie zachłannie
K- Dobrze się pan spisał
L- Pani również - zaśmialiśmy się oboje - A teraz się pospiesz, bo zjemy śniadanie i musimy iść ..gdzieś.
K- Niby gdzie ?
L- Co ty taka ciekawska - wystawił mi język
Ubrałam się w to, a Louis jak zwykle w jakąś bluzkę w paski, ale tak podobał mi się najbardziej. Nie ważne w jakie ciuchy się ubierał, dla mnie był idealny.
Zeszliśmy na dół gdzie czekało na nas śniadanie zrobione przez Edith.
E- Dziękuję ci Kate, że zostaliście, a tobie Louis, że ją namówiłeś - uśmiechnęła się do nas
K, L- Nie ma sprawy.
E- Ślicznie dzisiaj wyglądasz  w tej sukience.
L- Tak, przepięknie.
K- Dziękuję. Kupiłam ją sobie kiedyś na urodziny.
E- Sama?
K- Tak wyszło, a nie mogłam się jej oprzeć - zaśmiałam się
E- Nie dziwię ci się.
L- A Veronici nie ma ?
E- Pojechała do Adama, ale bardzo żałowała, że nie może się z wami pożegnać.
L- Tak, tak. Nam też bardzo przykro - powiedział obojętnie
Zjedliśmy śniadanie  i wyszliśmy trzymając się za ręce. Szliśmy ulicami Paryża, przepiękne miasto. Kochałam je w każdym calu, ale Londyn jednak najbardziej. Zawsze do niego najbardziej mnie ciągnęło.
Szliśmy chwilami obdarowując się pocałunkami oraz robieniem sobie nawzajem bądź razem zdjęć.
K- Nie pasujemy do siebie.
L- Co ?! - zapytał zdziwiony jakby wyrwany z jakiegoś transu
K- No to co słyszałeś ..
L- Nie rozumiem o co ci chodzi ..
K- No ty jesteś w bluzce w paski, a ja w sukience w kwiatki.
L- I o to ci chodziło ?
K- No raczej. Niby o co innego?
L- No nie wiem.
Wybuchnął śmiechem lecz zaraz ...


_____________________________________________________________
Wooow ;o
Zaskoczyłyście mnie i to bardzo pozytywnie, że pod 37 rpzdziale w ciągu zaledwie paru godzin było 12 komentarzy :D
Nawet nie wiecie jak to motywuje ;**
Jesteście kochane <3
Wybaczcie za długość ;(
Do następnego xx


 No to zwycięzcą w ankiecie po raz kolejny został Louis :D Mam nadzieję, że będziecie zadowolone z kolejnego opowiadania ;)) ZE WZGLĘDU NA TO, ŻE WYGRAŁ 1 GŁOSEM MOGĘ ZROBIĆ JESZCZE JEDNĄ ANKIETĘ POMIĘDZY HARRY'M, A LOU ;) JEŚLI KTOŚ JEST ZA NIECH PISZE W KOMENTARZACH, A ZROBIĘ TĄ ANKIETĘ ..:)





                   Tumblr_mgqkdupxyk1rmyo14o1_500_large



niedziela, 17 lutego 2013

The Versatile Blogger 4 =]






Zostałam nominowana przez : Karolina Tomlinson :D
Dziękuję i jestem wam wszystkim bardzo wdzięczna <3




                                 




Fakty o mnie :


1. Moim ulubionym przedmiotem jest Angielski <3
2. Dużo łatwiej przychodzą mi do głowy języki obce i mam z nich najlepsze oceny.
3. west highland white terrier ...kocham tą rasę psów i bardzo bym chciała mieć takiego albo Golden Retrievera.
4. Jestem na około piątym miejscu z najwyższych dziewczyn z klasy.
5. O tym blogu z mojego otoczenia wie tylko moja best friend i kiedyś coś wspominałam mamie.
6. Cieszę się, że mam brata,  a nie siostrę. <3
7. Kocham czytać wasze blogi, ale za książkami niezbyt przepadam :)

sobota, 16 lutego 2013

The Versatile Blogger 3 ^^





Dostałam nomincję od Darcy Styles za co bardzo, ale to bardzo dziękuję <33





                           





Fakty o mnie :

1. Należę do osób, które nie są zbytnio spontaniczne.
2. Z niektórymi osobami choć znam się wiele lat to jeszcze nigdy się z nimi nie pokłóciłam ;o
3. Nigdy nie sądziłam, że mój blog będzie miał tyle wyświetleń, obserwujących, komentarzy, czytelników <3
4. Moje włosy są koloru ciemny blond, ale wyglądają jakby miały pasemka (choć wcale ich nie robiłam)
5. Wkurzają mnie osoby, które uważają się za niewiadomo kogo.
6. Wolę mieszkać w bloku niż domku jednorodzinnym.
7. Moim ulubionym filmem jest ' LOL '.

Rozdział 37









Znałam doskonale ten głos. Mógł należeć tylko do jednej osoby, a mianowicie do niej. Był tu mój koszmar z młodszych lat.
- Kogo ja tu widzę .. - zaśmiała się
K- Rose ! Co ty tutaj robisz ?!
R- To Veronica nic ci nie mówiła, że przyjdę ? No, tak. Pewnie chciała żebym zrobiła ci niespodziankę, więc jestem ! - uśmiechnęła się szeroko
Nienawidziłam jej. Zniszczyła mi życie. W końcu to ona rozwieszała te wszystkie zdjęcia po szkole i rozsiewała przeróżne plotki o mnie. Nie rozumiem jak można być aż tak podłym. Co ja jej takiego zrobiłam ?
Odeszłam od niej. Chciałam jak najszybciej stracić ją z pola widzenia. W ogóle za kogo ona się uważa. Nie jest żadną księżniczką jak myśli od zawsze. To, iż rodzice ją rozpuszczają od małego nic nie oznacza.
Za chwilę Louis pojawił się obok mnie.
L- Co jest ? - spojrzał na Rose
K- Nic.
L- To ona ?
K- Tak.
Przytulił mnie. Staliśmy tak przez jakiś czas dopóki Rose nie podeszła do Lou.
R- Ty chyba nie wiesz w co się pakujesz ...ona jest taka pusta, że szok normalnie. Leci tylko na twoją kasę. Lepiej ją zostaw teraz niż później ..jeszcze narobi ci długów, a później zostawi.
L- Nigdy jej nie zostawię. - mówił patrząc w moje oczy oraz wpił się w moje usta
Widziałam tylko jak Rose stoi rozczarowana zachowaniem Lou. Chciałam być pewna teraz tylko jednego. Czy to co jej powiedział było prawdziwe.
Chciałam odejść lecz ta złapała za kawałek mojej sukienki, rozrywając ją przy tym.
K- Co ty wyprawiasz ?
R- To był wypadek.
K- No pewnie. - miałam ochotę jej przywalić
R- Chyba się nie gniewasz ?
K- Ależ nie. Skądże. - uśmiechnęłam się chamsko
L- Chodźmy stąd - szepnął mi na ucho
Niecierpiałam tej Rose. Od małego miałam przez nią problemy, to jeszcze zniszczyła moją nową sukienkę, w którą i tak ledwo się mieszczę.
Usłyszałam jakieś dzwonienie do drzwi frontowych. Okazało się, że przywieźli moją ukochaną walizkę. Zaniosłam ją szybko na górę oraz poszłam do ogrodu gdzie czekał na mnie Louis.
Po chwili z Lou trzymając się za ręce chodziliśmy po ogrodzie. Śmialiśmy się, rozmawialiśmy, wspominaliśmy.
W pewnym momencie poczułam jak ktoś próbuje dosięgnąć mojej sukienki. Gdy się odwróciłam ujrzałam ślicznego malutkiego chłopczyka. Miał około roczek, nie więcej.
Na jego widok uśmiech od razu pojawił mi się na twarzy. Kucnęłam przed nim i Louis także.
K- Cześć mały - złapałam go za malutką rączkę
Nie mogłam uwierzyć, że ja też za kilka miesięcy będę trzymała takiego słodziaka na rękach albo dziewczynkę.
L- Gdzie masz mamusie ?
Ten na niego spojrzał i się rozpłakał. Zaśmiałam się oraz wzięłam chłopca na ręce. Zaraz już się uspokoił i uśmiechał nawet chwilami. Zaczął bawić się moimi włosami.
Spojrzałam na Louis'a. Macał się po twarzy, przeglądał od góry do dołu.
L- Kate .. - zaczął niepewnie
K- Tak ?
L- Czy ze mną jest coś nie tak ? - zapytał przerażony
K- hahaha, będziesz się teraz przejmował, że dziecko przez ciebie zaczęło płakać ? - zaśmiałam się
L- A nie ? Zapytałem tylko gdzie ma mame, a on w płacz.
K- Może coś zobaczył albo zrobiłeś dziwną minę czy coś. Louis tych powodów może być wiele .. - starałam się go jakoś uspokoić
L- Ty go wzięłaś na ręce i przestał płakać !
K- No bo poczuł się bezpieczny !
L- A jeśli nawet moje dzieci będą się mnie bać ..albo .. - wpiłam się w jego usta nie zważając na to czy mam dziecko na rękach, nawet zaczął bić brawo na co z Lou zaśmialiśmy się przez pocałunek
Po odczepieniu się od siebie Louis był bardzo zaskoczony tym co właśnie zrobiłam.
K- Nie gadaj aż tyle - szepnęłam - Na pewno będziesz kochającym i wspaniałym tatą. - uśmiechnęłam się niepewnie
Wiedziałam, że tak będzie. Chciałam mu powiedzieć, ale nie mogłam.
Nie teraz kiedy dla niego najbardziej liczy się kariera. Chcę, aby się rozwijał. Wiem, że kocha to co robi ..tak więc niech się spełnia. I tak kiedyś będę musiała mu powiedzieć o dziecku, ale nie teraz. Ani Niall ani Josh nie zmienią mojej decyzji. Sama ją podejmę kiedy będzie najlepszy moment o wyjawieniu mu prawdy. Kocham go całym sercem dlatego też chcę aby spełniał marzenia i robił to co kocha. Nie będziemy mu w tym przeszkadzać.
Staliśmy tak z chłopcem w tym samym miejscu jakiś czas dopóki nie przyleciała do nas jakaś młoda kobieta.
- Jak dobrze ! Znaleźliście moje dziecko - odetchnęła z ulgą
Uśmiechnęłam się do niej po czym podałam malca. Zaczęła go całować po całej główce ze szczęścia.
L- Może moglibyśmy go zabrać na malutki spacer ?
- W sumie .. dobrze. Tylko uważajcie na niego i go nie zgubcie !
K- Dobrze.
Louis wziął malucha za jedną rączkę, a ja za drugą.
Choć było już dosyć ciemno udaliśmy się z nim na plac zabaw, który był niedaleko. Poszliśmy z nim tylko na huśtawkę, bo jedynie ona była najbardziej oświetlona przez pobliską latarnię.
Wzięłam małego na kolana i zaczęłam się z nim bujać. Louis natomiast usiadł obok nas.
L- Dzwoniła do mnie.
K- Kto ?
L- Eleanor.
K- Z tego co wiem to twoja dziewczyna, więc chyba to nic dziwnego, nie ?
L- Uważa, że spędzam z tobą za dużo czasu.
K- Wracaj do Londynu. - wymusiłam uśmiech
L- Nie, nie zostawię cię tu samej.
K- Louis..tak będzie lepiej ..nie chcę psuć wam związku.
L- A co to za związek ! Ona i tak chce otwarty związek, taki bez zobowiązań, więc sama widzisz jak jest. To raczej ja nie powinienem wchodzić pomiędzy was ..ciebie i Harry'ego. Widać, że się kochacie.
K- Louis przecież ..
L- Nic nie mów. Po prostu jak wrócimy do Londynu ja zajmę się Eleanor, a ty Harry'm. Nie mogę przeszkadzać prawdziwej miłości.
Poczułam ukłucie w sercu. Przecież to nie była prawda. Ja kochałam Harry'ego, ale jak brata, przyjaciela. Nie jak chłopaka. Gdziekolwiek bym się nie znalazła zawsze myślałam o Louis'ie, ale kiedy to powiedział nic mi nie mogło przejść przez gardło. Po prostu zaniemówiłam. Nie wierzyłam, iż może do tego momentu kiedykolwiek dojść.
K- Czyli to wszystko co było pomiędzy nami ..to koniec ?
L- Nie ! Kate ..mi nie o to chodzi ! Po prostu chcę żebyś była szczęśliwa ..oboje żebyście byli szczęśliwi. Dla mnie już za późno, więc chciałbym aby tobie, wam się udało.
K- Na nic nie jest za późno.
L- Na to akurat jest ..uświadomiłem to sobie już jakiś czas temu.
K- Dlaczego tak szybko się poddajesz ?
L- Ja się nie poddaję ..po prostu daję ukochanej osobie odejść, bo ją kocham i chcę jej szczęścia.
Nie wiedziałam o kogo mu chodziło w tym momencie. Może o Eleanor, jakąś miłość z dzieciństwa, a może nawet o mnie ? To ostatnie wykluczałam. Nie ma uzasadnienia dlaczego, poprostu tak było.
Przytuliliśmy się do siebie mocno.
Przerwało nam dziecko, bo się rozpłakało. Pewnie było mu już chłodniej i zgłodniał, więc Louis wziął go na ręce oraz udaliśmy się do domu.
Tym razem nie płakał u niego na rękach. Wręcz przeciwnie, był bardzo zadowolony z tego powodu. Najbardziej rozśmieszał mnie gdy łapał nos Lou i zaczął mocno ściskać.
Gdy doszliśmy na miejsce oddaliśmy chłopca mamie, a my poszliśmy na górę.
Zdjęłam jak najszybciej buty gdyż strasznie mnie obtarły. Louis położył się na łóżku, a ja oparłam głowę o jego brzuch tak że razem układaliśmy literę 'T'. Po paru minutach siedzenia w ciszy Louis zaczął bawić się moimi włosami.
L- Może spędzimy taką przedślubną noc ?
K- haha, nie ma takiej - wystawiłam mu język
L- Ale zawsze może być.
K- Nie jesteśmy nawet zaręczeni, to jak ty chcesz spędzić przedślubną noc  ?
L- Jak nie jak tak.
K- Louis - zaśmiałam się
L- Cii .. - zaczął składać delikatne pocałunki na mojej szyi
K- Louis my naprawdę nie powinniśmy - ledwo wyszły te słowa ze mnie
L- Prawie jesteśmy żonaci, więc .. - uśmiechnął się zachęcająco
Po chwili wpił się w moje usta. Chciałam to przerwać, ale nie potrafiłam. Z sekundy na sekundę pogłębialiśmy nasze pocałunki.
Czułam jak Louis próbuje zdjąć ze mnie sukienkę. Nie sprzeciwiałam się. Sama żeby nie być dłużną rozpinałam jego koszulę. Już po kilku chwilach byliśmy oboje nadzy.
Bez żadnej 'gry wstępnej' Louis wszedł we mnie. Najpierw poruszał się we mnie delikatnie, a później coraz szybciej. Cudowne uczucie rozrywało mnie od środka.
Po jakimś czasie skończyliśmy stosunek.
L- Dziękuję - musnął moje usta
K- To ja dziękuję - pocałowałam go w policzek
Wtuliłam się w jego tors oraz oboje po paru chwilach położyliśmy się spać.




__________________________________________________________
Koniec :)
I jak wrażenia po nim  ?
Bardzo was przepraszam za tą zwaloną końcówkę !
Mam nadzieję, że mi wybaczycie ;**
Do następnego xx



                        

czwartek, 14 lutego 2013

Rozdział 36







'' Wzięłam głęboki oddech oraz podeszłam do niej. ''





Moje kroki na początku były niepewne tego co robią lecz jednak szły dalej nie zważając uwagi na moje myśli.
K- O czym chciałaś rozmawiać ?
E- Proszę, usiądź - posłała mi ciepły uśmiech
Zajęłam miejsce obok niej i patrzyłam w poruszającą się wodę w basenie.
E- Nie rozumiem dlaczego mnie tak nie lubisz ..chociaż nie, rozumiem. Zabieram ci ojca.
K- Nie ! To nie tak. Ciebie lubię, ale gorzej z twoją córką,  a ojca już dawno nie mam.
E- Nie mów tak, on cię kocha.
K- Nie prawda, ani on ani mama.
E- Proszę nie wyjeżdżajcie jeszcze, jeżeli nie potrafisz zrobić tego dla taty to postaraj się zrobić to dla mnie. Zależy mi na waszej obecności. Ten grill dzisiaj to będzie większość mojej rodziny, chciałam żebyście się poznali.
K- Dobrze, zostaniemy. - odpowiedziałam po krótkim zastanowieniu oraz uśmiechnęłam się lekko
E- Nawet nie wiesz jak się cieszę - przytuliła mnie
Była już dwunasta.
Poszłam szybko założyć moje wczorajsze rzeczy, bo chciałam iść do sklepu po jakieś normalne ciuchy. Przecież nie mogłam pójść w ubraniach Lou.
Do pokoju nagle wszedł Louis.
L- Co ty robisz ?
K- Idę na miasto, muszę jakieś ciuchy sobie kupić.
L- Nie wyjeżdżamy ?
K- Jednak nie. Edith mnie namówiła.
L- To idę z tobą.
K- To pospiesz się !
L- Ja już gotowy jestem.
Pociągnęłam go w stronę wyjścia. Wzięłam kluczyki od ojca oraz wręczyłam je Lou prosząc aby poprowadził. Oczywiście się zgodził.
Tatuś musiał sobie sprawić niezłą zabawkę, jaką było porsche.
L- Niezła bryka - zagwizdał
K- Zamknij się już i jedźmy - zaśmiałam się
L- Ja od małego nie byłem tak rozpieszczany - wystawił mi język
K- Zapewniam cię, że miałeś o wiele lepsze dzieciństwo niż ja - puściłam mu oczko
Nie odezwał się na to nic tylko ruszył do centrum. Na początku jazdy radio było włączone, ale ciągle było coś po francusku z czego nic nie rozumieliśmy, więc w końcu wyłączył radio.
L- Mogę cię o coś zapytać ?
K- No dawaj.
L- Z tym Adamem to ..
K- Nic nas nie łączy.
L- Chodzi mi o przeszłość - wystawił mi po raz kolejny od paru minut język
K- Nie, po prostu przyjaciele z ławki, ale on i tak siedział ze mną z przymusu. Nauczycielka go do mnie przesadziła za gadanie, a już wtedy siedziałam sama. To była jakaś piąta klasa.
L- Przykro mi, ale wydaje się, że on cię serio lubi.
K- Może, nie wiem. Jakoś mało mnie to obchodzi teraz.
Resztę drogi jechaliśmy w ciszy co chwilę na siebie spoglądając. Po pewnym czasie dojechaliśmy do centrum.
Wyszłam z samochodu oraz od razu pomknęłam w stronę najbliższych sklepów.
K- Louiss ! Pomóż mi !
L- Co ?
K- Co ja mam kupić, w co ja mam się ubrać na tego grilla ?
L- Mówiąc 'grill' zwykle wszyscy mają na myśli mini imprezę, więc kup jakąś sukienkę - uśmiechnął się dumnie
K- W sumie to ..niezły pomysł - uśmiechnęłam się - Dzięki za radę - pocałowałam go w policzek
Oblecieliśmy po godzinie większość sklepów. W żadnym nic nie było takiego żeby mi wpadło w oko. Louis patrzył na mnie błagalnym wzrokiem, widać było, iż miał dosyć tego łażenia. Zresztą ja również.
W kolejnym sklepie przeglądałam wieszak po wieszaku.
K- Looooui ! Pomóż ! - spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem na co ja mu odpowiedziałam miną zbitego psiaka
L- Dobra. Poszukam ci czegoś.
K- Jesteś kochany - pocałowałam go ponownie w policzek
Przejrzał parę wieszaków.
L- Ups. Nic nie widzę.
K- Louis ! - spojrzałam na niego z wyrzutem
L- No przepraszam. Ja już nie mam sił na nic. Chcesz kawę ?
K- Świetna zmiana tematu.
L- No wiem.
K- Dobra, idź ja zaraz coś znajdę i wychodzę w końcu stąd.
L- Na pewno ?
K- Idź.
L- Dziękuję - tym razem on pocałował mnie w policzek
Louis'a straciłam z pola widzenia, a ja dalej przeglądałam wieszaki z sukienkami. W pewnym momencie pomyślałam czy nie kupić sobie jednak spodni, ale jednak znalazłam to czego szukałam. Gdy zobaczyłam tą sukienkę zamarłam. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Niby zwykła, ale jak dla kogoś kto szukał ją taki czas to była perfect.
Poszłam od razu z moim rozmiarem do przymierzalni. Już trochę było widać brzuszek, bo parę dni temu zaczął się trzeci miesiąc. Strasznie szybko ten czas leci, zdecydowanie za szybko. Te lepsze chwile mogły by trwać nawet wiecznie.
Jakimś cudem po paru próbach wbiłam się w tą sukienkę. Pasowała idealnie, tymbardziej, że w tym samym sklepie widziałam do niej świetne buty. Los jednak mi się odwdzięczył za tak długie poszukiwania.
Z nową sukienką oraz butami udałam się do kasy.
Stałam w dwuosobowej kolejce. Kiedy nadeszła moja kolej kasjerka dziwnie się zachowywała. Spakowała rzeczy i nie chciała żadnych pieniędzy.
K- Ile mam zapłacić ?
- Nic. - uśmiechnęła się
K- Nie rozumiem.
- Jest już wszystko zapłacone.
K- Ale jak ..
- Ten pan już za wszystko zapłacił. - wskazała na opartego o framugę Lou z kawą w ręku
K- Acha, dziękuję. Do widzenia.
- Do widzenia.
Wzięłam torby z ciuchami i udałam się w stronę wyjścia. Louis ciągle się do mnie uśmiechał.
L- I jak ?  Kupiłaś coś ?
K- Wiesz ..śmieszna sprawa. Jakiś koleś za mnie zapłacił. Dziwne, nie ? Nawet nie wiedział co kupuję.
L- Naprawdę ?! Rzeczywiście dziwna sprawa. - udawał zaskoczonego
K- Dobra. Teraz poważnie ..ile jej dałeś ?
L- A co cię to obchodzi ?
K- Louis ! Czy ty w ogóle widziałeś cenę tych butów i sukienki !?
L- Buty też kupiłaś ? Ale super ..weź pokaż.
K- Louis !
L- No co ? Wystarczy, że podziękujesz, ale tak ładnie podziękujesz - poruszył śmiesznie brwiami
K- Dziękuję.
L- A-a-a - wskazał na policzek
Przekręciłam oczami i wspięłam się na palcach trochę, aby móc sięgnąć jego policzka. Już prawie go pocałowałam w ten policzek lecz on przekręcił szybko głowę, że pocałowaliśmy się w usta.
Po paru sekundach oprzytomniałam i odkleiłam się od niego.
K- Co ty robisz ?
L- Całuję się z tobą, nie widać ?
K- Louis ..ty masz Eleanor, ja Harry'ego ..zaraz jeszcze ktoś nam zrobi zdjęcie, będzie afera i wybuchnie skandal, bo wielki gwiazdor zdradził swoją dziewczynę, a Harry'ego dziewczyna jest z nim tylko dla kasy co .. - znów mnie pocałował
Nagle świat się zatrzymał. Byłam ja, nasze dziecko i on. Nikt ani nic więcej. Oddałam się pocałunkowi. On tak cudownie całował, że nie potrafiłam przestać.
L- Zbyt dużo gadasz.
K- Louis - jęknęłam
L- Chodź - pociągnął mnie za rękę - Czas się zbierać.
Udaliśmy się do samochodu. W środku dużo myślałam o tym co się wydarzyło. W pewnym sensie aż mnie to przerażało.
K- Jutro wyjeżdżamy do Londynu, nie ?
L- Pojutrze.
K- Dlaczego ?
L- Bo tak.
K- Zobaczymy.
Po piętnastu minutach byliśmy pod domem. Na zewnątrz trwały wielkie przygotowania do grilla. Ja natomiast poszłam do pokoju się przygotować. A Louis poszedł chyba im pomóc we wszystkim.
Pierwszym moim punktem zachaczenia była toaleta.
Wzięłam długą kąpiel. Strasznie mi ona pomogła na moje bolące nogi.
Gdy wyszłam z wanny wzięłam się za moje włosy. Nie robiłam z nimi nic szczególnego, bo tylko podkręciłam końcówki. Zrobiłam sobie lekki makijaż i byłam gotowa. Kupiłam  sukienkę, więc i ją założyłam na siebie.
Kiedy byłam już gotowa zeszłam na dół. Z lekkim opóźnieniem, bo piętnaście minut różnicy, ale co tam.
Wchodząc na ogród widziałam jak Elizabeth się do mnie uśmiechnęła na co jej odpowiedziałam tym samym. Ni z tąd ni z owąd obok mnie pojawił się Louis.
L- Zatańczysz ? - podał mi rękę
K- Pewnie. - uśmiechnęłam się do niego promiennie
Leciała w tle wolna piosenka. Zaczęliśmy się kołysać  w jej rytm. Chwilami Lou szeptał mi coś na ucho przygryzając przy okazji płatek mego ucha.
L- Ślicznie wyglądasz w tej sukience.
K- Dziękuję.
L- Nie wiem tylko po co chciałaś żebym ja ci wybierał. Na pewno byłaby gorsza niż ta którą wybrałaś. - musnął moje usta.
Pocałunek z każdą sekundą się pogłębiał. Było mi z nim tak dobrze. Nigdy nie potrafię mu się oprzeć.
Za jakiś czas odkleiłam się od niego oraz wtuliłam w jego tors.
Po kilku piosenkach postanowiłam przywitać, a przy okazji zapoznać się z rodziną Elizabeth.
Nagle usłyszałam pewien głos.








________________________________________________________________
Koniec :))
Dzisiaj walentynki <3
A ja jak zwykle #foreveralone ;/
Mam nadzieję, że chociaż niektóre z was świetnie spędzają to święto! ;***
Dziękuję za ponad 30 000 wyświetleń ! *_____* Jesteście niesamowici <33
Do następnego, KOCHAM WAS <33





                        Tumblr_mhvefol0up1rczg0co1_500_large


Kate :D ( wiem, że trochę inna ta sukienka, ale co tam ;p )



                        Favim.com-21259_large



                Tumblr_lyexmz3poc1qjlof2o1_500_large



Louis i Kate :D



                     

Imagine ♥





W TYM IMAGINE MOŻECIE SOBIE WYBRAĆ Z KIM GO CHCECIE CZYTAĆ ;)




Dzisiaj walentynki. Nie uznawałaś zbytnio tego święta, ale cóż poradzić. Nie każdy musi je lubić. Tego dnia jak zawsze było naokoło pełno szczęśliwych par. Ty nie byłaś za bardzo szczęśliwa, bo nie było JEGO przy tobie. Tak, jesteś dziewczyną Harry'ego/Louis'a/Niall'a/Zayn'a/Liam'a ( wybierzcie sobie ). Cała piątka jest teraz w trasie i nie mogli przyjechać.
Szłaś ulicami Londynu. O dziwo była ładna pogoda, świeciło słońce, żadnych chmur na niebie. Mało kiedy można było zobaczyć takie coś w tym mieście. Pomimo tego uwielbiałaś je. Nie miałaś zamiaru nigdy stąd wyjeżdżać.
Szłaś bez określonego celu lecz nagle zadzwonił do ciebie telefon. Była to twoja przyjaciółka [I.T.P].
Ty-  Halo ?
- Hej - powiedziała zadowolona - Co dzisiaj robisz ?
Ty- Nic ..jak wiesz.. ten dzień spędzam sama, a ty ?
- Ja w sumie też - zawahała się - Słuuuchaj .. może spotkamy się za piętnaście minut w Milkshake City  ?
Ty- No pewnie ! To pa.
- Pa. - rozłączyła się
Kochałaś ją jak siostrę. Znała cię jak nikt inny. W sumie to dzięki niej poznałaś swojego ukochanego.
Dwa lata temu [I.T.P] była ogromną fanką One Direction, teraz też jest, ale już bardziej się opanowała kiedy zaczęłyście z nimi spędzać o wiele więcej czasu niż sobie mogłyście wyobrazić. Błagała cię, abyś poszła z nią na koncert. Dosłownie jeden koncert, a zmienił całe twoje życie. Przez cały cały występ chłopców  nie spuszczałaś wzroku z Harry'ego/Louis'a/Niall'a/Zayn'a/Liam'a, a on z ciebie. Później poszłaś wraz z przyjaciółką za kulisy na rozdawanie autografów przez chłopców. Właściwie tam to się stało. Wtedy twój obecny chłopak poprosił cię o numer telefonu, później ciągłe spotkania aż staliście się parą do teraz.
Tak naprawdę każdy chciałby spędzić walentynki z ukochanym, no bo kto nie.
Rozmyślając tak doszłaś w końcu do Milkshake City gdzie umówiłaś się z [I.T.P]. Wchodząc do środka rozglądałaś się na wszystkie strony szukając wzrokiem przyjaciółki. Nigdzie jej nie było, więc zajęłaś miejsca przy jednym ze stolików.
Po chwili do lokalu wbiegła zdyszana [I.T.P].
- Strasznie cię przepraszam, ale były okropne korki i ledwo dyszę. - opadła na siedzenie
Ty- Spoko, to ty siadaj, a ja pójdę nam coś zamówić.
- Ja chcę ..
Ty- Tak, wiem. To co zawsze - zaśmiałaś się
Za każdym razem przychodząc tu zamawiałyście to samo czyli shake'a 1D. Podeszłaś do kasy, zamówiłaś, zapłaciłaś i wróciłaś do stolika gdzie czekała przyjaciółka. Podałaś jej napój, a ta jak szybko go dostała tak też szybko pochłonęła. Zanim się obejrzałaś nie miała już połowy.
Siedziałaś rozglądając się na boki. [I.T.P] coś do ciebie mówiła, ale ty jej nie słuchałaś zbytnio, bo twoje myśli były skierowane tylko do jednej osoby. Zastanawiałaś się gdzie jest, co robi. Niestety mogłaś go zobaczyć dopiero za dwa tygodnie.
Nagle ocknęłaś się, bo przyjaciółka zaczęła machać ci przed oczyma rękoma.
- Halo ?! Żyjesz ?
Ty- Co ? Tak, tak. - wymusiłaś uśmiech
- No napisz do niego ! Cokolwiek - zaśmiała się
Ty- Skąd wiesz o czym myślę ?
- Ty zawsze o nim myślisz - uśmiechnęła się
Ty- Wcale, że nie !
- No pisz tego głupiego sms'a !
Ty- Pewnie ma koncert albo wywiad lub po prostu jest zajęty ..
- Nic się nie stanie jak napiszesz mu te dwa słowa no i może buźkę do tego - uśmiechnęła się szeroko
Spojrzałaś na nią niepewnie. Nie wiedziałaś co robić. Chciałaś do niego zadzwonić jakoś wieczorem, tak żeby miał dla ciebie na pewno czas, a nie kiedy pewnie jest czymś zajęty. To wszystko jednak było dla ciebie zbyt silne.
Napisałaś mu sms'a :
' Wszystkiego Najlepszego z okazji Walentynek kochanie ! Kocham Cię <3 '
Po wysłaniu [I.T.P] zapytała :
 - Od razu lepiej, nie ? - zaśmiała się
Ty- Moooże ? - wystawiłaś jej język
- Jesteście tacy słodcy, że aż nie chce mi się na was patrzeć.
Ty- Bardzo śmieszne.  - spojrzała na zegarek
- Wiesz co ..ja już muszę lecieć. - skrzywiła trochę minę
Ty- No pewnie, leć ! Miłej zabawy.
- Dzięki - uśmiechnęła się promiennie
Ty- Moment. Czy ja o czymś nie wiem ?
- No, w sumie to tak.
Ty- Nooo, no mów !
- Idę na randkę z takim jednym chłopakiem.
Ty- Znam go ?
- Tak, ale powiem ci kto to innym razem - wystawiła ci język - Paa - pomachałyśmy sobie
Tak więc ..zostałaś już sama.
Skierowałaś się do waszego domu. Znaczy się twojego i Louis'a/Harry'ego/Niall'a/Liam'a/Zayn'a. Bez niego nie chciało ci się tam nawet wracać. Była tam tylko pusta oraz głucha cisza.
Ciągle spoglądałaś na telefon oczekując od ukochanego sms'a zwrotnego. Nie odpisywał już od kilku godzin, nie miałaś pojęcia co się dzieje lecz wiedziałaś, że jest w pracy. Przynajmniej wmawiałaś sobie taką teorię. Starałaś się w nią wierzyć.
Wróciłaś do domu. Zdjęłaś ciuchy wierzchne oraz usiadłaś wygodnie na kanapie przed telewizorem. W telewizji leciały właściwie na każdym kanale komedie romantyczne. Oczywiście zdażały się wyjątki. Była już jedna z późniejszych godzin, bo osiemnasta trzydzieści.
W pewnej chwili usłyszałaś dzwonek do drzwi. Poszłaś otworzyć, a za drzwiami stał jakiś mężczyzna około trzydziestki.
- Przesyłka dla pani - uśmiechnął się i wręczył mi pudełko
Ty- Mam gdzieś podpisać ?
- Tak, w tym miejscu. - wskazał na papier
Podpisałaś i weszłaś do salonu. Udało ci się ledwo odłożyć pudełko, a znów ktoś dzwonił.
- Kwiaty dla pani - uśmiechnął się mężczyzna lecz tym razem inny niż poprzednio
Ty- Dziękuję.
Weszłaś do kuchni w poszukiwaniu jakiegoś wazonu na piękny bukiet jaki przed chwilą dostałaś. Za chwilę usłyszałaś kolejny dzwonek do drzwi.
Nie no, co jest  ? - pomyślałaś
- Prezent dla pani - kolejny inny mężczyzna uśmiechnął się do ciebie wręczając ogromnego misia z sercem, na którym napisane było ' I love you '
- Dziękuję.
Tym razem nie udało ci się nawet dojść do salonu, bo po raz kolejny zadzwonił dzwonek.
- Czekoladki dla pani - uśmiechnął się jeszcze inny mężczyzna wręczając bombonierkę
Ty- Dziękuję. -  powiedziałaś znudzona
Modliłaś się żeby znów nikt nie zadzwonił, bo miałaś tego dość. Tego ciągłego chodzenia do drzwi. Zaczęłaś odliczać sekundy. Na szczęście po odliczeniu piętnastu nikt nie zadzwonił do drzwi. Czyli pewnie już nikt nie zadzwoni do drzwi.
Tak więc włożyłaś bukiet do wazonu, misia położyłać obok waszego łóżka, a czekoladki zostawiłaś w kuchni. Zostało ci jeszcze pudełko.
Otworzyłaś je i ujrzałaś piękną sukienkę. Postanowiłaś ją przymierzyć. Leżała na tobie idealnie. Domyślałaś się, że może być  to tylko od NIEGO. Bo tylko on znał twój rozmiar sukienki, ulubione czekoladki, ulubione kwiaty, ale co z tego skoro jego tu nie było.
Mimo wszystko nie przebrałaś się tylko siedziałaś w tej sukience. Było ci aż żal jej zdejmować.
Z głuchej ciszy usłyszałaś czyjść głos w ogrodzie. Wystraszyłaś się, bo gdy wyjrzałaś przez okno nikogo nie widziałaś. Otworzyłaś delikatnie drzwi ogrodowe i wyszłaś powoli na taras. Twoje kroki były bardzo ostrożne.
Nagle z krzaków wyszedł Harry/Louis/Niall/Zayn/Liam ubrany w garnitur z różyczką w ręku, śpiewający ' Little Things '. Łzy zaczęły spływać po twoich policzkach. Nie mogłaś ich powstrzymać.
Gdy skończył śpiewać podszedł do ciebie i namiętnie pocałował.
Ty- Skąd ty się tu wziąłeś ? - zapytałaś zdziwiona
- Przyjechałem. Nie mógłbym pozwolić żeby moja ukochana była sama w taki dzień - posłał ten zniewalający uśmiech
Ty- Kocham Cię - wyszeptałaś
- Ja ciebie bardziej - musnął twoje usta
Resztę wieczoru spędziliście razem spędzając bardzo miło czas.




_________________________________________________________
Koniec ;3
Przepraszam, że trochę taki nie udany, ale przynajmniej jakiś jest :)
A chciałam wam zrobić ' przyjemność ' pisząc specjalnie imagine walentynkowego. :))
Liczę, że jako tako się spodoba ;)
KOCHAM WAS  ♥
Udanych Walentynek ! :D