wtorek, 30 kwietnia 2013

#12







Po dojechaniu pod galerię z samochodu jako pierwsza wysiadła Gabi. Pożegnała się z Harry'm po czym usiadła na ławce, która znajdowała się niedaleko wejścia do centrum handlowego, by na mnie tam zaczekać.
Ja w tym czasie siedziałam na przednim siedzeniu obok Hazz. Siedzieliśmy w ciszy. Żadne z nas się nie odzywało. Widziałam w Harry'm złość, nad którą panował ostatkami sił. W końcu odważyłam się skierować swój wzrok na jego twarz, on za to specjalnie odwracał  głowę w drugą stronę, aby uniknąć mego spojrzenia.
Rozumiałam, iż po sytuacji, która zaszła jeszcze kilkanaście minut temu, Harry martwi się o mnie, ale nie powinien. W końcu już jest wszystko dobrze.
- Harry ? Masz zamiar się do mnie odezwać ? - zapytałam
Nie dostałam jednak żadnej odpowiedzi. Nadal patrzył tępo w przestrzeń za oknem. Myślałam, że mnie coś tam trafi.
- Dobra, skoro nie, to ok. Dzięki za podwózkę, cześć. - chwyciłam za drzwi, by wysiąść, lecz powstrzymał mnie Harry uściskiem za ramię
- Lena, poczekaj .. - spojrzałam na niego wyczekująco - Do cholery ..nie możesz zrozumieć, że matwię się o ciebie ?! A jeśli coś ci się stanie ?!  - wręcz krzyknął
- Nie masz o co ! Jestem dużą dziewczynką i sobie poradzę. Poza tym jestem z Gabi, a naokoło nas będzie pełno osób chodzących po sklepach, więc jestem pewna, iż nic nam nie grozi.
- Lena .. - zaczął, lecz mu przerwałam
- Harry proszę, przestań już ..
Znowu odwrócił wzrok w przeciwną stronę do mnie. Coś mnie tknęło. Spojrzałam ostatni raz na niego i przekręciłam delikatnie jego twarz w moją stronę. Przez ułamek sekundy patrzyliśmy sobie w oczy po czym musnęłam jego usta. Pogłębiliśmy nasz pocałunek. Jego malinowe usta idealnie pasowały do moich. Nie wiedziałam jednak co się ze mną dzieje.
Po oderwaniu się od siebie widziałam w oczach Styles'a zdziwienie, jakby nie wiedział co się właśnie stało. Uśmiechnęłam się lekko pod nosem oraz wysiadłam z samochodu.
Podbiegłam szybko do ławki, na której siedziała Gabi.
- No to co ? Idziemy na zakupy ? - powiedziałam z wielkim zacieszem na twarzy
- Co ty w takim dobrym humorze nagle ? Co się stało ? - uśmiechnęła się szeroko widząc moją nagłą zmianę nastroju
- Musiało coś się stać ? Po prostu trzeba cieszyć się z życia, nie  ?
- Do czego doszło w tym samochodzie ? - spojrzała na mnie podejrzliwie
- Do niczego.  - uciekłam od niej wzrokiem
- Przede mną nic nie ukryjesz, pamiętaj. - zaczęłyśmy się obydwie śmiać
Zadowolone ruszyłyśmy w kierunku sklepów.
Nie sądziłam, iż jeden pocałunek może tak zmienić nastrój. Moje myśli skupiały się tylko nad tym co zaszło parę chwil temu.
Nie zauważyłam nawet, że wchodzimy właśnie do kolejnego sklepu. Ciągle myślałam tylko o jednym, o Harry'm i naszym pocałunku.
- Lena i co myślisz o tej sukience  ? Halo ? Lena  ? Słyszysz mnie ? - Gabi zaczęła mi machać rękoma przed oczami.
- Co ? Tak, tak. - odpowiedziałam zaraz po przebudzeniu jakby z transu
- Co tak, tak  ? - zapytała rozśmieszona - W ogóle mnie nie słuchasz.
- Przecież słucham ! I tak, dobrze na tobie leży. - uśmiechnęłam się szczerze
- To idę zapłacić. - oznajmiła
- Ja na ciebie zaczekam na tamtej ławce - wskazałam w oddali
- Zaraz tam przyjdę - uśmiechnęła się do mnie lekko
Skierowałam się w kierunku miejsca, na którym mogłam swobodnie odpocząć. Jednak kiedy szłam coś mi nie odpowiadało. Czułam czyjś wzrok na sobie.
Odwracając się za siebie nikogo nie widziałam. Chociaż cały czas byłam niespokojna poprzez moje uczucie, jakby ktoś mnie obserwował.
Nagle obok mnie pojawiła się Gabriella. Uśmiechnęłyśmy się do siebie porozumiewawczo po czym ruszyłyśmy dalej.
Chodziłyśmy od jednego sklepu do drugiego. Kupiłam sobie buty, sukienkę, spodnie, bluzki i wiele innych. Również Gabi znalazła dla siebie wiele kolejnych ciuchów jakie sobie zakupiła.
- To co ? Ostatnim naszym celem lody ? - zaproponowała z ogromnym uśmiechem Gabi
- Pewnie. - odpowiedziałam
Udałyśmy się do kawiarenki. Zamówiłyśmy dwa duże puchary z lodami. Siedziałyśmy przy stoliku czekając na nasze zamówienia.
W tym czasie znów dziwne uczucie powróciło. Obejrzałam się za siebie. Zauważyłam dziwnego chłopaka w czarnej bluzie, czapce z daszkiem oraz czarnych przeciwsłonecznych okularach. Nie powiem, ale trochę przeraził mnie, gdyż wcześniej chodząc po sklepach już mi mignął przed oczami.
Po chwili nasze zamówienie przyniósł kelner, a my spożywając lody rozmawiałyśmy, śmiejąc się przy tym. Cieszyłam się, iż mogę z Gabi spędzić miło czas. Pewne pytanie ciągle mnie korciło, więc zapytałam Gabi .
- Słuchaj ..nie uważasz, że ten koleś, który siedzi za mną nas śledzi ? - zapytałam ściszonym głosem
- Co ?! - spojrzała za mnie ostrożnie - Na pewno ci się wydaje..zwykły klient - uśmiechnęła się lekko
- No nie wiem.
- Ale ja wiem ..jesteś ze mną, nie ma się o co martwić. - pogłaskała mnie po dłoni, by dodać mi otuchy
- Nie byłabym tego taka pewna ..już go widziałam w paru innych sklepach..- oznajmiłam niepewnie
- Na pewno ci się zdawało. - powiedziała
Może naprawdę coś mi się tylko zdawało ? No cóż.
' Nie ma się o co martwić, wszystko będzie dobrze. ' - powtarzałam sobie w myślach
Nagle zachciało mi się wymiotować. Nie miałam pojęcia dlaczego. Pobiegłam szybko do toalety nie informując o niczym Gabi. Widziałam zdziwienie jakie wymalowało się na jej twarzy, ale chyba chciała mi dać czas na ogarnięcie się, gdyż została przy stoliku.
Gdy dotarłam do łazienki na szczęście zrobiło mi się lepiej. Obmyłam, więc sobie twarz zimną wodą oraz po jakichś pięciu minutach wróciłam ponownie do stolika przy którym siedziała Gabi czekając aż wrócę.
- Lena, wszystko dobrze ? - zapytała z troską w głosie
- Tak, tak. - odpowiedziałam
- Słuchaj ..dzwonił do mnie Max i .. - przerwałam jej
- No pewnie, leć do niego - uśmiechnęłam się szeroko
- Jesteś pewna ? Bo wiesz ..Harry chyba mi nie wybaczy jak zostawię cię tu samą ..
- Leć już do Max'a i nie gadaj mi tu więcej głupot - zaśmiałam się
- Dziękuję - pocałowała mnie w policzek
Przytuliłyśmy się ostatni raz na pożegnanie i wyszła z kawiarenki. Zapłaciłam za puchar z lodami. Miałam już wyjść, lecz rozejrzałam się po raz ostatni po pomieszczeniu, by zobaczyć czy ten chłopak już wyszedł czy nie. Spojrzałam chyba na każdy widoczny zakątek, ale nigdzie go nie było.
Musiał wyjść kiedy ja płaciłam za lody. Będąc pewna, iż nie ma go w moim otoczeniu skierowałam się ku wyjściu z całego centrum handlowego. Postanowiłam przejść się na piechotę, w końcu była dość ładna pogoda i chciałam z tego skorzystać.
Po drodze wstąpiłam do parku. Czasami lubiłam popatrzeć jak małe dzieci karmią ptaki, bawią się czy też popatrzeć na zakochanych kiedy są tacy szczęśliwi. To cudowne uczucie, gdy ktoś nie widzi świata poza tobą. Czujesz się taki kochany, ważny dla kogoś. Ja niestety taką osobę straciłam.
Usiadłam na ławce. Siedząc na niej wiele rozmyślałam nad Louis'em, nad naszą rozmową, która nie przebiegła tak jakbym chciała. Nadal nie rozumiałam dlaczego akurat osądził moją mamę.
Jedyne co chciałam zrobić w chwili obecnej to rzucić się na niego oraz go mocno przytulić do siebie, porozmawiać w trudnych dla mnie momentach, zawsze potrafił mi pomóc, doradzić.
Po półgodzinnym siedzeniu w parku zaczęłam się stamtąd zbierać. Nagle w oddali zobaczyłam smutnego, płaczącego chłopca stojącego na środku chodnika z balonikiem w ręku.
Podeszłam do niego.
- Cześć, jak masz na imię  ? - zapytałam z lekkim uśmiechem
Chłopiec spojrzał na mnie niepewnie z lekkim przerażeniem, ale przynajmniej przestał płakać.
- Mam na imię Bob. - odpowiedział nieśmiało
- Ja jestem Lena - podaliśmy sobie ręce - Powiesz mi dlaczego płaczesz ?
- Bo zgubiłem mamusię - to zdanie wywołało u niego kolejną falę płaczu
- Ej, tylko mi tu nie płacz. Duzi chłopcy nie płaczą, tak  ? A teraz wytrzyj oczka - podałam mu husteczkę - i idziemy szukać twojej mamy, okej ?
- Dobrze.
Złapałam go za jego małą rączkę  oraz skierowaliśmy się w kierunku stawu. Obeszliśmy go w kółko przy okazji rozmawiając. Zatrzymało nas czyjeś głośne wołanie.
- Synku ! - podbiegła jakaś kobieta do chłopca biorąc go na ręce - Skarbie, tak się o ciebie martwiłam - zaczęła go całować po buzi - Nie odchodź tak daleko ode mnie następnym razem, dobrze ? - skierowała słowa do chłopca na co ten jej kiwnął twierdząco głową - Bardzo pani dziękuję, że nie zostawiła go samego czy też porwała. - powiedziała do mnie
- Nie jestem z takich. - uśmiechnęłam się - Wolę ludziom pomagać niż ich porywać - cicho się zaśmiałyśmy
- Pani chłopak musi być ogromnym szczęściarzem miejąc panią przy boku, oby tego nie zmarnował. - uśmiechnęła się szeroko
- Ja ..nie mam chłopaka - powiedziała nieśmiało
- Ja mogę być twoim chłopakiem ! - krzyknął Bob
Zaśmiałyśmy się z jego mamą.
- Miła propozycja - uśmiechnęłam się szeroko - Przepraszam, ale muszę już iść do domu. - oznajmiłam
- Jeszcze raz bardzo pani dziękuję.
- Nie ma za co - uśmiechnęłam się promiennie - To pa Bob, może jeszcze kiedyś się zobaczymy - pomachałam chłopcu
- Paaa - odmachał mi
Z wielkim uśmiechem skierowałam się w kierunku domu. Bawiła mnie trochę sytuacja zaistniała w parku.
Po paru minutach przekroczylam próg domu.
- Wróciłam ! - krzyknęłam głośno
- Okej ! - odkrzyknęła Kim
Odniosłam torby z zakupami do swojego pokoju. Tam wypakowałam zakupione ciuchy oraz odłożyłam ładnie poskładane na półkę do szafy.
- Lena, zejdź na dół ! - usłyszałam z dołu
Nie wiedziałam o co jej chodzi, ale zeszłam tak jak chciała.
- No, o co chodzi ? - zapytałam
- Ile razy jeszcze mam ci mówić żebyś zrobiła porządek z tym pudełkiem ?! - wskazała na podłogę
Zaczęłam się śmiać. Pierwszy raz widziałam taką Kim, która zaganiała mnie do sprzątania. Zawsze to ja musiałam to robić.
- Już, już nie denerwuj się tak - zaśmiałam się
- To wcale nie jest śmieszne ! - krzyknęła Kim
Wzięłam do rąk pudełko, pocałowałam Kim w policzek oraz skierowałam się na górę do swojego pokoju.





***********************************************************************
Nie wiem jakim cudem napisałam ten rozdział, bo niezbyt miałam czas, ale jednak się pojawił ;D
Mam nadzieję, że nie jest bardzo zły i nudny ...
Dziękuję za miłe komentarze pod poprzednim rozdziałem, uwielbiam je czytać <3
Cieszę się też, że nie zostawiłyście mnie tylko czekałyście aż wrócę...to wiele dla mnie znaczy :)
Bardzo was kocham <33




Lena :


                


Lena i Gabi :


              Tumblr_l0qvfbyiav1qahxfjo1_500_large

niedziela, 28 kwietnia 2013

#11









Gabi wzięła swoje rzeczy oraz skierowałyśmy się w stronę wyjścia. Szłam tuż obok Gabrielli, lecz nagle poczułam szarpnięcie za nadgarstek.
Gdy wzrok skierowałam na osobę winną mojego dotknięcia przeraziłam się.  Był to Sean, tym razem złapał mnie przy Gabi.
Nienawidził jej, pewnie przez to, iż nie raz już go przyłapała przy tym co ze mną robił. Może nie mówiąc o tych zajściach nikomu, robię z siebie kompletną cieniaskę, ale co ja poradzę skoro się go boję ? Kto wie na co on może jeszcze wpaść. Często groził mi. Dotyczyło to różnych spraw.
Przywarł mnie do ściany i nie chciał puścić. Przybliżał się do mnie coraz bliżej. Chciał mnie pocałować. Gabi starała się go jakoś odczepić ode mnie, ale ten tak ją odepchnął, że wylądowała na ziemi. Szarpałam się mu ile w lezie, lecz to było na nic, bo czym bardziej tak robiłam jego uścisk za moje nadgarstki był silniejszy aż sobie odpuściłam.
Bałam się jedynie o Gabi. Czy tym upadkiem nic jej się nie stało, bo nigdy nic nie wiadomo. Czasami głupi upadek, a już sobie można było coś złamałaś. Na szczęście Gabi wyglądała w miarę dobrze. Martwiłam się, w końcu była to trochę moja wina.
Włożył ręce pod moją koszulkę oraz zaczął nimi błądzić po mych plecach. Przeszły mnie ciarki, chciałam żeby to jak najszybciej się skończyło.
Kiedy spojrzałam w dół zauważyłam, iż Gabi nie było. Pewnie gdzieś uciekła. Może to i lepiej ? Przynajmniej nie musiała na to patrzeć. Zrozumiałam jej ruch, zapewne nieźle się wystraszyła.
Zaczynałam mieć łzy w oczach. Dlaczego ten Sean tak się mnie uczepił ? Dlaczego akurat ja ? Co ja mu zrobiłam ? Przecież starałam się każdemu dogadzać, nikomu w niczym nie przeszkadzać.
Nagle ktoś odepchnął go mocno ode mnie. Sean upadł na ziemię. Sprawca stał nad nim czekając na okazję, by znów go uderzyć. Był to ku mojemu zdziwieniu Harry ! Nie wiedziałam co on tutaj robił.
Ostatkami sił Sean podniósł się. Chciał uderzyć Styles'a, lecz ten mu na to nie pozwolił, gdyż sam mu przyłożył z pięści w twarz. Ten złapał się za policzek oraz stał ledwo na nogach. Harry chciał po raz kolejny uderzyć Sean'a, ale ja przytrzymałam go.
Stanęłam przed Harry'm patrząc mu głęboko w oczy. Widziałam w nich złość. Był bardzo wkurzony, nigdy go jeszcze takiego nie widziałam.
- To on ? - zapytał
- Jaki on ?  - udałam głupią
- Nie udawaj Lena. Wtedy co wybiegłaś stąd i przytuliłaś mnie od razu. To przez niego ?!  - zapytał z jeszcze większą złością
- Tak - powiedziałam niepewnie
Harry już się zamachnął, ale przytrzymałam go.
- Nie warto - mówiłam ze łzami w oczach
Spojrzał na Sean'a, później na mnie. Widziałam w jego oczach żal. Po chwili już trochę ochłonął kiedy tak na mnie patrzył.
- Już nie płacz - powiedział z troską w głosie
Przytuliliśmy się mocno do siebie.
- Przepraszam  - szepnęłam mu do ucha
- Zwariowałaś ?! Nie masz za co mnie przepraszać ! W ogóle dlaczego nikomu o tym nie powiedziałaś ?! Idę powiedzieć o tym twojemu szefowi, a zaraz po tym dzwonię na policję !
- Nie ma mowy ! - krzyknęłam odsuwając się od niego parę kroków - Rozumiesz ?! Masz nic nie robić, nikomu nic nie mówić !  Słyszysz ? - krzyczałam przerażona, a do oczu napłynęło mi jeszcze więcej łez niż miałam do tej pory
- Dlaczego ?! Jak to zrobię będzie już wszystko w porządku, da ci spokój.
- Nie ! Nie rób nic, rozumiesz !?  I w ogóle skąd się tu znalazłeś ? Gdzie Gabi ? - ledwo wydusiłam z siebie przez szloch, który wydobywał się ze mnie
- Gabi nic nie jest, siedzi na dole w moim samochodzie, to ona zadzwoniła do mnie i powiedziała o wszystkim. - powiedział Harry
- Dziękuję za fatygę, ale tu się kończą twoje dobre chęci. - oznajmiłam przez łzy
- Lena zrozum, ja chcę ci pomóc, naprawdę nie możesz tego zrozumieć ?! To takie trudne, serio ?
- Tak, trudne, pewnie też byś się bał konsekwencji jakby ktoś ci groził, że może coś ci się stać ! - wykrzyczałam mu po czym zorientowałam się co powiedziałam
Harry  z zełzawionymi oczami przytulił mnie do siebie w ogóle się nie odzywając. Rozpłakałam się jeszcze bardziej w jego ramionach.
- Nie pozwolę żeby ktoś cię skrzywdził, rozumiesz ? - szepnął mi na ucho
Za chwilę oderwał się ode mnie, by spojrzeć w moje oczy. Pocałował mnie czule w policzek po czym znów mnie lekko przytulił do siebie.
- Chodźmy stąd. - oznajmił zachęcająco
Pokiwałam twierdząco głową oraz skierowałam się w stronę wyjścia za Harry'm zostawiając tym samym Sean'a leżącego na ziemi.
- Jeszcze tego pożałujecie, obydwoje - powiedział ostatnimi siłami Sean
Harry automatycznie podszedł do niego, kucnął i zaczął mówić prosto w twarz tak, aby wszystko dobrze zrozumiał.
- Słuchaj gnoju, jeśli tylko ją dotkniesz bądź też zbliżysz się do niej na mniejszy odstęp niż kilometr to cię zniszczę i żaden twój koleszka ci już nie pomoże, zrozumiano ? No, też tak myślę.
- Jeszcze tego pożałujesz, dziwko. Ty i ten twój koleszka. - powiedział nie zważając uwagi na Harry'ego
Harry kopnął go w brzuch, Sean zwijał się z bólu. Podbiegłam jednak do Haz, by go odciągnąć.
- Proszę, przestań już. - cicho szepnęłam
- Ale wiedz, że gdyby nie ty ..dostałby o wiele mocniej. - mówił przez zaciśnięte zęby
- Harry - syknęłam
- Dobrze, chodźmy już.
Objął mnie w pasie jedną ręką oraz razem udaliśmy się do jego samochodu gdzie podobno znajdowała się Gabi. Przez całą drogę mocno trzymał mnie u boku jakby obawiał się najgorszego.
Kiedy byliśmy już wystarczająco blisko samochodu Gabi nas zauważyła i od razu wybiegła z niego. Mocno mnie do siebie przytuliła. Tkwiłyśmy tak dłuższą chwilę.
- Przepraszam, że cię tam zostawiłam, ale chciałam jakoś skontaktować się z Harry'm, a on akurat jeszcze był przed studiem i .. - przerwałam jej
- Wszystko w porządku  - posłałam jej lekki uśmiech
- Jeszcze raz przepraszam.
- Nie rób tego więcej.  - oznajmiłam
- Ale czego ? - zapytała niepewnie
- No nie przepraszaj mnie już - zaśmiałam się, by rozluźnić jakoś atmosferę
- Postaram się - na jej twarz wdarł niepewny uśmiech
- Chodźcie, zawiozę was do domu. - powiedział Harry
- Co ? Nie. Jak już mówiłam..zbyt dużo dla mnie robisz. Nie mam pojęcia jak ja ci się za to odwdzięczę. A po drugie nie jedziemy jeszcze do domu .. - uśmiechnęłam się szerzej w stronę Gabi
- Chyba sobie żartujesz, że nadal chcesz, abyśmy poszły na te zakupy - spojrzała na mnie dziwnie
- Nie żartuję, wszystko jest i będzie ok, więc nie ma się o co martwić.
- Nie ma mowy, nie idziecie na żadne zakupy. Zawiozę was do domu. - powiedział stanowczo Harry
- Harry przestań ! Doskonale wiesz, że to i tak nic nie da. Nic nam nie będzie. - uśmiechnęłam się niepewnie - Więc jeśli możesz ..zawieziesz nas pod centrum handlowe czy mamy zadzwonić po taksówkę ?
- Niech wam będzie. - powiedział przez zaciśnięte zęby po czym odjechaliśmy w stronę galerii






***************************************************************************
Hej wam po tak długim czasie ! ;D
Domyślam się, że wolelibyście dłuższy rozdział, ale chciałam cokolwiek dodać :)
Już wróciłam do domu, jak zapewne zauważyłyście poprzez dodanie 11 rozdziału xd
Nie dodawałam nic tam, gdyż nie było tam zbytnio zasięgu jeśli chodzi o internet -,-
Nie wiem jak tam wytrzymałam ;oo
Z następnym rozdziałem nie wiem jak będzie ...kiedy będzie, bo same wiecie ..muszę trochę w szkole wszystko nadrobić. ;/
Jak tylko będę miała czas dodam kolejny, a postaram się zrobić to jak najszybciej ;))

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

ZAWIESZAM




Nie chcę tego, ale muszę.
Tu nie chodzi o to że jest zbyt mało czytelników, komentarzy czy też naukę ani żadne moje widzi mi się. CHODZI O SPRAWY ZDROWOTNE.
I TO NIE JEST ŻADEN ŻART PRIMA APRILIS'OWY, CHOĆ BARDZO BYM CHCIAŁA ;(
Otóż ' wyjeżdżam ' do szpitala i to wszystko będzie trwało 3/4 tygodnie. Na pewno nie będzie to krócej.
Jak tylko wrócę od razu pojawi się kolejny rozdział.
Powiem szczerze, że czuję się uzależniona od tego bloga. Jest on moim jakby ukojeniem. Kocham pisać te wszystkie historie, nie wiem co zrobię jak już skończą mi się pomysły na kolejne opowiadania ;o
W pewnym sensie wszystko co myślę, piszę tu i robi mi się jakoś tak ..lepiej
Ten ' wyjazd ' jest konieczny, bo jeśli tego nie zrobię ...to jak będę dorosła mogę nie móc chodzić, więc zrozumcie.
Rodzice prawdopodobnie będą mnie odwiedzać co weekend ( bo to jednak dość daleko od mojego miasta ) i jakbym ich namówiła, aby przywieźli mi laptopa to postaram się jakoś dodać rozdział tam :) I wtedy pojawiłby się w sobotę/niedzielę. Tyle, że NIC nie obiecuję.  Zabrać laptopa tata mi nie pozwala, więc wiecie ;/
Mam nadzieję, że mnie nie zostawicie ..
Po powrocie do domu postaram się wszystko nadrobić  ( chodzi mi o czytanie waszych blogów i nie tylko ).
Będę za wami strasznie tęskniła :'((
Chcę już wracać, noo ;<<
Kocham was <3

A jak na razie zapraszam na 10 rozdział, który jest pod tym postem  :)

#10











Obudziłam się o około dziewiątej rano. Czułam jak głowa mi pęka po wczorajszym dniu. To było straszne uczucie, gorsze niż kac.
Podeszłam do lusterka. Żałowałam tej decyzji. Miałam jeszcze podpuchnięte, czerwone oczy, ale na szczęście i tak nie wyglądało to jakoś bardzo źle. Z szafy wyciągnęłam ten zestaw. Założyłam go na siebie oraz udałam się do łazienki, gdzie nałożyłam sobie makijaż. Tym razem wzięłam więcej pudru na twarz, ale niezbyt dużo. Nie chciałam wyglądać jak tapeciara, ale i nie chciałam mieć widocznych tych czerwonych oczu. Następnie zeszłam na dół. Nikogo nie było. 
Poszłam do kuchni. Wstawiłam wodę na herbatę oraz zaczęłam robić na szybko jakieś kanapki. 
Pokroiłam ostatnią suchą bułkę jaka była w chlebaku i posmarowałam końcówką masła. Wzięłam plasterki sera, ponieważ tylko one były w lodówce, położyłam na kanapce oraz zaczęłam konsumować.  Żułam wolno, bo czułam jakbym zaraz miała zwymiotować. Może to z tego stresu, ale jakiego znowu stresu skoro nie miałam zbytnio powodu, by się czymkolwiek denerwować.
Nagle usłyszałam trzask drzwi wejściowych, a osoba, która weszła, czyli Kim skierowała się od razu do kuchni.
Zaśmiałam się, bo miała na sobie okulary w kształcie serc, które kupiłam jej kiedyś choć nie sądziłam, iż kiedyś je jeszcze założy. Nawet nie robiłam sobie na to nadziei.
-No nie ! To ty już nie śpisz ? - zapytała zawiedziona
- Coś zrobiłam ? - zapytałam z wielkimi oczami
- Nie, ale specjalnie wcześniej wstałam, posprzątałam, poszłam do sklepu i chciałam ci zrobić śniadanie do łóżka, ale ty oczywiście musiałaś wszystko zepsuć ! A na dodatek jesz tą pieprzoną suchą bułkę ! - mówiła do mnie pod koniec z rozśmieszeniem
- Nie denerwuj się tak skarbie - uśmiechnęłam się do niej słodko - Kiedy indziej mi zrobisz, ale dziękuję - pocałowałam ją w policzek - A, no i ..jestem z ciebie dumna. - oznajmiłam
- Ach, tak ? Dlaczego ?
- Wstałaś tak wcześnie, gratuluję - zaśmiałyśmy się obie
- A dziękuję, dziękuję - stanęła do mnie bokiem wypinając dumnie pierś
Chciałam ugryźć kolejnego kęsa mojego śniadania, lecz Kim podbiegła do mnie i wyrwała mi ją z ręki. Spojrzałam na nią spod byka oraz przyglądałam się jej z miną typu ' WTF '.
- No i co się tak gapisz ? Zaraz zrobię ci coś ze świeżego pieczywa - wystawiła mi język
- Rozwalasz kobieto, nie poznaję cię - zaśmiałam się
- Też cię kocham. A ! Właśnie..zrobiłam porządki w naszej szafie w korytarzu i jakieś pudełko tam leży, podpisane jest twoim imieniem i chciałabym żebyś zobaczyła czy to coś ważnego, bo jak nie to ten ..można to wyrzucić żeby nie zajmowało miejsca.
- Kim, teraz tak poważnie. Czy ..czy ty bierzesz narkotyki ? - zapytałam niepewnie
- Co ?! haha, nie. Wiesz, że tylko okazyjnie - powiedziała ściszonym tonem
Pokiwałam głową najpierw w prawo, później w lewo  po czym skierowałam się do korytarza, w którym stało pudełko podpisane moim imieniem, a Kim zaczęła rozpakowywać zakupy.
Ucieszyłam się, iż nareszcie się zmieniła w stosunku do mnie. Znów jest tak jak było jeszcze w Ameryce i na początku pobytu w Londynie.
Na razie postanowiłam odpocząć od Harry'ego jak i Louis'a, i mamy. Na parę dni. Muszę sobie wszystko na spokojnie poukładać. Najpierw chciałabym sama dojść do ładu i składu, a dopiero po tym czekała mnie rozmowa z Lou jak i mamą.
Gdy miałam otworzyć dość spore pudełko, by spojrzeć co w nim jest usłyszałam z kuchni me imię. Od razu się tam skierowałam.
- No co jest ? - zapytałam
- Kupiłam dzisiejszą gazetę. Mogłabyś mi wytłumaczyć dlaczego jesteśmy na pierwszej stronie i to z One Direction ?! - zapytała krzycząc
Wyrwałam z jej rąk gazetę. Na pierwszej stronie byłam ja płacząca na chodniku wraz z Kim, a nawet moje zdjęcie gdy wychodziłam zapłakana z willi chłopców. Podpisane było to i tak dość łagodnie, bo : ' Kim jest ta dziewczyna ? Czyżby chłopcy z One Direction złamali jej serce ? O co mogło chodzić ? '
Spojrzałam na Kim spod gazety.
Patrzyliśmy sobie prosto w oczy.
- Ty ich znasz ? I nic mi nie powiedziałaś ?
- Czyli o to ci chodzi  ? Tak ? - zapytałam z niedowierzaniem
- Nie ! Jasne, że nie ! Ale ..dlaczego już nic mi nie mówisz ? Kiedyś było inaczej, a teraz muszę dowiadywać się o wszystkim z gazety ?!
- Nie  ! Kim ..to nie wszystko. Owszem poznałam ich, wczoraj u nich byłam. - oznajmiłam 
- I ? Coś jeszcze ?
- Tak. Ale nie mam siły ani ochoty ci teraz o tym mówić, nie jestem w stanie.
- No dobrze. Rozumiem - przytuliła mnie
- A ty nie masz mi nic do powiedzenia ? - zapytałam unosząc jedną brew ku górze
- Mam. Zmieniłam się tak, bo byłam o ciebie zazdrosna, to już wiesz, ale jeszcze dlatego żeby przypodobać się takim dziewczynom z salonu, w którym chciałabym znaleźć pracę. I ..poznałam pewnego chłopaka. - uśmiechnęła się szeroko - Jeszcze raz przepraszam. Wiem, że zawaliłam na całej linii, ale już nad tym nie panuję. - skrzywiła minę
- Dobra, skończmy to. Po prostu, od teraz starajmy się żeby było już tylko lepiej, ok ? No i wiesz..żebyśmy znów miały dobre kontakty.
-  Będę robiła co w mojej mocy ! Obiecuję - uśmiechnęła się lekko
- Kocham cię.
- Ja ciebie też dupo ty moja - pocałowała mnie w policzek
Kim zabrała się za ponowne robienie śniadania, a ja spojrzałam na telefon. Miałam wyciszony dźwięk oraz pełno wiadomości jak i połączeń nieodebranych od Styles'a. Usunęłam je wszystkie.
Jak już wspominałam, chciałam mieć od nich chwilę spokoju, bo przecież od paru dni codziennie miałam kontakt z Harry'm.
Nagle dostałam wiadomość od Gabi :
' Przyjedź szybko do studia. To ważne ! '
Zaraz jej odpisałam :
' Ale dzisiaj nie mam żadnej sesji ;p '
Gabi natomiast po raz kolejny odpisała :
' Wiem, ale musisz przyjechać ! '
Zrezygnowana wyłączyłam telefon. Napiłam się łyka pepsi z gwinta oraz skierowałam się w kierunku drzwi. 
W rogu pomiędzy kuchnią, a korytarzem stanęła Kim z nożem w ręku na co się zaśmiałam.
- A ty gdzie ?! - krzyknęła
- Muszę szybko podjechać do studia, nie wiem o której wrócę. - powiedziałam
- No dobra, ale pamiętaj ! Przychodzisz i porządkujesz to pudełko !
- Dobra, już dobra - pocałowałam ją w policzek
Wyszłam z domu. Złapałam taksówkę. Dopiero kiedy siedziałam na miejscu zorientowałam się, iż to ten sam taksówkarz co wczoraj, gdy mnie odwoził do domu.
- Widzę, że dzisiaj pani już jest w lepszym humorze. - uśmiechnął się szeroko
- haha, tak. Miło pana po raz kolejny widzieć. - posłałam mu uśmiech
- Panią również.
Powiedziałam na jaki adres ma mnie zawieźć oraz pojechaliśmy na miejsce.
- Za niedługo chyba zostanę pani osobistym taksówkarzem, skoro tyle razy się spotykamy - zaśmialiśmy się oboje
Po kolejnych paru minutach dotarłam na miejsce. Zapłaciłam za przejazd, wysiadłam oraz skierowałam się do środka budynku.
Kiedy weszłam nie działo się nic specjalnego. Poszłam do pokoju, w którym powinna znajdować się Gabi.
Zamiast niej ujrzałam tam pełno kwiatów, róż. Leżały wszędzie gdzie się dało.
Wzięłam jeden bukiet, oparłam się o parapet oraz wpatrywałam w piękne kwiaty. Po chwili usłyszałam głos dochodzący z progu drzwi. Kiedy spojrzałam w górę ujrzałam uśmiechniętą Gabi.
- Śliczne kwiaty, co ? - zapytała z uśmiechem
- Owszem. Dla kogo one ? - zapytałam tym razem ja
- Dla ciebie wariatko ! - zaśmiała się - Jedna połowa od Harry'ego, druga natomiast od Mike'a w ramach przeprosin - puściła mi oczko
- Harry'ego ?! On tu był ?! - zapytałam ze zdziwieniem
- Nie, kurier. - oznajmiła Gabi
- To dobrze. - odetchnęłam z ulgą
- Czemu dobrze ? - odezwał się jakiś głos dobiegający z korytarza
- Bo na razie nie mam ochoty was widzieć. Czyli ciebie też, Harry.
- Skąd wiedziałaś, że to ja ? - wszedł do pokoju, w którym się znajdowałam
- Nie jestem idiotką.
- Zgodzę się z tym. - przewróciłam oczami - Dlaczego nie zadzwoniłaś ? Wystraszyłem się. - mówił Harry
- Jak widzisz nic mi nie jest - uśmiechnęłam się - A teraz tam są drzwi - wskazałam w stronę wyjścia
- Lena ! No zrozum, że chciałem dla was dobrze ! - tłumaczył się
- Przyznaj, że spotykałeś się ze mną celowo, aby później mnie zaciągnąć do waszego domu, gdzie była ogromna szansa na moje spotkanie się z Louis'em. - mówiłam do niego z wyrzutem
Zawiesił się.
- A jednak - powiedziałam
- No dobra, tak. Ale polubiłem cię, nawet bardzo. To wszystko co mówiłem było prawdą ! - nadal się tłumaczył - A kiedy tak do mnie mówisz mam cholerną ochotę cię pocałować. - odruchowo zagryzłam dolną wargę
- Co ty powiedziałeś ? - zapytałam z niedowierzaniem
- Że mam cholerną ochotę cię pocałować.
Zaczął się do mnie przybliżać ciągle patrząc w moje oczy. No i znowu to samo. Znów mnie omotał tym czymś, czego nawet nie potrafię nazwać, ale dzięki temu mam ochotę poczuć smak jego ust. Nie miałam nawet jak się odsunąć do tyłu, gdyż byłam oparta o parapet.
Objął mnie ręką w pasie dzięki czemu byłam jeszcze bliżej niego. Teraz dzieliły nas już tylko milimetry do poczucia swoich ust.
Jednak w ostatniej chwili przerwał nam czyjś głos :
- Lena, słuchaj .. - zaczęła Gabi
Natychmiast się ze Styles'em od siebie oderwaliśmy po czym patrzyliśmy na siebie lekko zmieszani.
- Tak ? - zapytałam ją
- Wiesz, już nic.
- No mów  ! - zaśmiałam się
- Chciałam zapytać cię czy może masz ochotę iść na zakupy, ale jeśli nie, to ja już pójdę. - mówiła skrępowana
- Ja już będę leciał, mam próbę w studiu, a wy się dobrze bawcie, to pa. - pocałował mnie w policzek Harry i wyszedł
- No to my też idziemy, nie ? - uśmiechnęłam się szeroko
- Jasne - zaśmiała się Gabi







*******************************************************************
I co myślicie o 10 rozdziale ? :D
Jak to szybko zleciało, dopiero co dodawałam prolog ;o
Jak widzicie po raz drugi nie było im dane się pocałować xD
Zaraz mnie szlag trafi...ciągle zmieniam , poprawiam to co się jakoś dziwnie zapisało choć nie mam pojęcia dlaczego, a to wszystko i tak się źle pokazuje sdniouiwmmeneucmso -.-''
Do następnego xx


Kim:


                           420145_321282471328336_871644452_n_large


Lena :


                                Tumblr_lr0a1zisxn1qcbegxo1_500_large