czwartek, 30 maja 2013

#15










*Lena*
Obudziłam się z bólem głowy. Domyślam się, iż to po wczorajszym płaczu.
Po otworzeniu oczu coś mi nie pasowało. Podniosłam się na łokciach rozglądając się po pomieszczeniu. To zdecydowanie nie był mój pokój. Później zaczęłam sobie przypominać wydarzenia z poprzedniego wieczoru.
' Musiałam zasnąć kiedy czekałam na Louis'a ' - pomyślałam
Skoro tak, to gdzie on teraz jest ?
Spojrzałam na podłogę w poszukiwaniu swojego telefonu, lecz zamiast niego znalazłam moją większą zgubę jaką był Louis. Spał sobie słodko pod kocem. Jednak żal mi się go zrobiło, gdyż we własnym domu był zmuszony spać na ziemi.
Zamiast bezczynnie siedzieć wpadłam na pomysł, by zrobić całej piątce śniadanie. Taką tam małą ' niespodziankę '. Osobiście bardzo bym się ucieszyła ze śniadania, ponieważ jestem osobą, której niezbyt się chce robić jakiekolwiek jedzenie. Jednak przez Kim zostałam zmuszona do przyzwyczajenia się do samodzielnego robienia posiłków. Ona jest kompletnym leniem. Nic a nic nie chce jej się robić.
Zrobiłam pierwszy krok z łóżka. Miałam utrudnione zadanie, bo Louis leżał zbyt blisko łóżka. Pokonałam kolejny krok w stronę drzwi, lecz nagle coś, a raczej ktoś pociągnął mnie w dół przez co upadłam na niego leżąc całym ciałem na jego brzuchu. Spojrzałam na jego twarz, wciąż miał zamknięte oczy na co się zaśmiałam.
- Wiem, że nie śpisz - szepnęłam
- To dobrze - odszepnął z uniesionymi kącikami ust
- Dlaczego położyłeś się tak blisko łóżka ? - zapytałam
- Nie chcę żebyś znowu mi uciekła - mówił już patrząc w moje oczy
- To było położyć się obok mnie, na łóżku.
- Nie chciałem być nachalny - wystawił język
- Mój Louis tak nigdy by nie powiedział - trochę posmutniałam
Spojrzał na mnie z żalem.
- Przepraszam. - oznajmił
- Mój Louis by mnie nie przeprosił.
- Że jak ?! Ja bym cię nie przeprosił ?! - podniósł ton głosu na co zaczęłam się cicho chichotać
- No nie - wystawiłam mu język
- Wypraszam sobie ! Ja zawsze cię przepraszałem. - powiedział z wyrzutem
- Jaaaasnee - powiedziałam przeciągając
Louis natychmiast zerwał się z pozycji leżącej oraz wziął mnie na ręce jak pannę młodą. Będąc na wysokości ciągle się śmiałam, ale też trochę bałam, bo Louis zawsze miał chore pomysły.
Szedł pewnym krokiem w stronę okna balkonowego. Od razu wiedziałam, iż to zły znak.
Jedną ręką starał się otworzyć je, lecz na marne z czego bardzo się ucieszyłam. Jednak spróbował parę kolejnych razy i w końcu otworzył. Przeklinałam ten moment w duszy.
Ciągle trzymając mnie na rękach podszedł do barierki. Spojrzałam na niego z przerażeniem. Nie miałam pojęcia co mu chodzi po głowie, a wiedziałam, iż nic dobrego. Wziął mnie za poręcz, wisiałam nad ogromnym spadkiem. Ścisnęłam jeszcze mocniej ręce na jego karku na co ten zaczął się śmiać.
- I z czego się śmiejesz debilu ? - zapytałam rozzłoszczona
- Z ciebie dziubasku - pocałował mnie w nos
- Pajacu ! Wiesz, że nienawidzę kiedy ktoś całuje mnie w nos ! - krzyknęłam wkurzona
- Wiem dziubasku - uśmiechnął się uroczo
- Louis do cholery ! - krzyknęłam głośno - Weź mnie na ziemię !
- Nie denerwuj się tak, dziubasku - zaśmiał się pod nosem
- Louis, proszę - zaczęłam udawać płacz, wtulając się w jego tors
- Ej, już, już kochanie. Nie płacz. Wiesz, że nigdy bym cię nie puścił. - zaczął mnie uspokajać
Postawił mnie na ziemi oraz mocno przytulił. Za to ja wybuchłam ogromnym, głośnym śmiechem. Louis oderwał się ode mnie patrząc na moją twarz.
- Oszukałaś mnie - spojrzał na mnie 'wkurzony'
- Ups ..tak wyszło - zaśmiałam się
- Tęskniłem za tobą.
- Ja za tobą też Tomlinsonku - pocałowałam go w policzek
- wrr... już zapomniałaś, że nie lubię kiedy ktoś mówi do mnie po nazwisku  ? - zmroził mnie wzrokiem
- wrr... już zapomniałeś, że nie lubię kiedy ktoś mówi do mnie dziubasku ?
- Dziubasku, ale wiesz, że zawsze lubiłem cię wkurzać, dziubasku.
- Och, naprawdę, Tomlinsonku ?
- Ugh ..nie mów tak do mnie ! - przygniótł mnie swoim ciałem do płytek balkonu
- Może jeszcze ja zaczęłam ? - zapytałam z sarkazmem
- Widzę, że nauczyłaś się przyznawać do błędów, gratuluję - uśmiechnął się
Zaczęłam się śmiać, już nie wytrzymywałam udawanej powagi. Louis po chwili do mnie dołączył. Wtedy śmialiśmy się oboje, a on ciągle na mnie leżał. Nie żeby coś, ale cielsko to miał spore.
Nagle drzwi od pokoju Louis'a zostały otworzone. Do środka wszedł Harry mówiąc :
- Zrobiłem śniadanie, jak chcesz to z..zejdź .. - lekko się spłoszył widząc nas razem oraz leżącego na mnie Lou - Przepraszam, nie wiedziałem, że ..a nie ważne. Jeśli chcecie to  śniadanie jest na dole. - powiedział szybko wychodząc z pokoju
- Spodobałaś mu się - powiedział Louis
- Co ?! Chyba sobie żartujesz ..na pewno nie ! - trochę posmutniałam
Niby się wykręcałam od tego wszystkiego, ale tak naprawdę, bardzo chciałam, by okazało się to być prawdą. Zaczęło mi zależeć na Harry'm. Nie mogłam przestać o nim myśleć. Był taki kochany, opiekuńczy, a ten jego uśmiech ? Nie mogłam o nim zapomnieć. Ten pocałunek w jego samochodzie utwierdził mnie, że się zakochałam.
- Chodźmy na śniadanie. - powiedział Lou, zszedł ze mnie oraz podał rękę, bym wstała
Wstałam i udaliśmy się na dół do kuchni. Siedzieli tam wszyscy włącznie z Harry'm. Kiedy go ujrzałam od razu przeszło mnie przyjemne ciepło.
Dołączyliśmy do reszty zespołu w jedzeniu wspólnego posiłku.
- Harry nie myśl, że my coś ten teges, bo my jesteśmy tylko przyjaciółmi, a to co widziałeś to tylko takie małe ' przepychanki ' - powiedział Louis śmiejąc się
- Nie rozumiem po co mi to mówisz - odpowiedział mu Haz
- Tak tylko.
Wsłuchiwałam się w tą rozmowę uważnie. Po naszym pocałunku dziwnie się czułam, byłam taka ...onieśmielona. Nie wiedziałam zbytnio jak to odebrać. Zamyśliłam się, a oni wciąż toczyli rozmowę. Nie chciałam dłużej tego słuchać. Przez to, co mówił Harry do Lou byłam bardziej niż pewna, iż będziemy kiedykolwiek razem. Powoli zaczęłam wierzyć, że to co robił Harry do tej pory to zwykłe przyjacielskie stosunki.
Podczas moich przemyśleń czułam jak oczy zaczynają mi się ' pocić '. Za chwilę jednak poczułam spływającą po mym policzku łzę, zaraz po niej była kolejna.
Odrywając się od posiłku wstałam od stołu kierując się w stronę łazienki.
- A ty gdzie  ? - zapytał blondynek
- Do toalety - odpowiedziałam bardzo cicho
Harry przyglądał mi się bardzo przenikliwie. Nie zwracając na niego zbytniej uwagi poszłam w stronę pomieszczenia, zwanego łazienką.
Weszłam do środka. Jej wnętrze uspakajało mnie, idealnie dobranymi dodatkami oraz kolorystyką płytek. Zawsze o takiej marzyłam, o takim miejscu w domu, gdzie po wejściu do pomieszczenia mogę się uspokoić, gdzie mogę sobie posiedzieć, sama bez nikogo innego. Jednak wiedząc, iż nie jestem u siebie ma obecność w pomieszczeniu musiała być skrócona.
Przetarłam samo lecące łzy z oczu, poprawiłam swe długie blond włosy oraz wyszłam z łazienki jak gdyby nigdy nic.
Nie powróciłam do stołu. Stanęłam jedynie w progu drzwi prowadzących do  kuchni.  Wszyscy skierowali na mnie wzrok.
- Wiecie co ..ja już powinnam wracać, Kim pewnie się martwi. Louis ..twoje ciuchy oddam ci w najbliższym czasie - posłałam deliktany uśmiech - A teraz ..do zobaczenia. - rzuciłam oraz skierowałam się do wyjścia
Louis spojrzał na mnie bardzo zdziwiony. Moje słowa zaskoczyły go na tyle, iż nie potrafił nic z siebie wydusić.
Chciałam jak najszybciej móc znaleźć się u siebie w łóżku i będąc przytuloną do poduszki.
Gdy miałam już otworzyć drzwi ktoś zastawił mi drogę, kładąc rękę na ścianie tuż przed moimi oczyma. Po zapachu rozpoznałam, iż to nie kto inny jak Harry.
Przybliżał się do mnie ciągle wpatrując się w moje niebieskie tęczówki. Nie powiem, ale byłam nieco skrępowana. Usta miał bardzo blisko moich. Dzieliło nas tylko parę milimetrów od złączenia ich razem, w jedność. Nasze nosy stykały się, a Harry powiedział tym swoim ochrypłym głosem :
- Nie puszczę cię samej.
Gdy to mówił, jego usta stykały się z moimi. Oblało mnie przyjemne ciepło.
- Poradzę sobie - odparłam pewna siebie
- Nie wątpię, ale byłbym spokojniejszy gdybyś jednak zgodziła się, bym cię odwiózł  - mówił ciągle w tej samej pozycji
Po krótkim zastanowieniu odpowiedziałam :
- Ostatecznie mogę się zgodzić.
Po tych słowach odważyłam się spojrzeć mu w oczy. Były takie piękne. Biła z nich piękna zieleń, lecz dało się z nich wyczytać ogromną troskę.
Nasze usta wciąż były na tej samej odległości. Ciągle je czułam przy sobie. Ta chwila była wręcz idealna. Chciałam tylko, by w końcu raczył mnie pocałować.
- Dziękuję za to co zrobiłaś w samochodzie, podobało mi się to.
Czułam jak płonę rumieńcem. Nienawidziłam tego uczucia, ale cieszyłam się, iż to powiedział. Myślałam, że przez to co tam zrobiłam, pogorszą się nasze relacje. Na szczęście tak się nie stało.
W końcu tę chwilę przerwał Niall, który szedł zapewne w stronę łazienki.
Kiedy nas zobaczył razem tak stojących, lekko się ' spłoszył '.
- Ojejku, nie wiedziałem, że tu jesteście - powiedział zmieszany
- My już wychodzimy - odpowiedział szybko Haz
Wziął kluczyki od samochodu, które leżały w pobliżu, otworzył drzwi wejściowe oraz wskazał ręką, bym posłusznie wyszła. Zrobiłam to.
Grzecznie podreptałam do jego wozu. Był ogromny i widać, iż zapłacił za niego kupę kasy.
Wsiadłam spokojnie po lewej stronie Harry'ego, a on za kierownicą. Na początku siedzieliśmy w ciszy, nikt oprócz radia się nie odzywał. Była grobowa cisza.
Po chwili, po samochodzie rozprzestrzeniła się jedna z moich ulubionych piosenek. Nie potrafiłam, nie odezwać się. Zaczęłam cicho podśpiewywać.
Z czasem mój ton głosu, podniósł się o o wiele wyższy niż był na początku. Harry zaczął cicho śmiać się pod nosem na co ja natychmiastowo się zamknęłam.
- Ładnie śpiewasz - oznajmił z ogromnym uśmiechem
- Mhm - mruknęłam





***************************************************************
Cześć wszystkim (:
Wiem, że zapewne jesteście na mnie meega wkurzeni, bo w końcu nie dodawałam nic od 8.05 ;/
Ale jak same pewnie wiecie, choćby na swoim przykładzie jest maj, a właściwie to zaraz zaczyna się już CZERWIEC co wiąże się z wakacjami ( :D ) i z końcem roku, czyli poprawki itp.
W tym miesiącu miałam masę testów, kartkówek i wszystkiego innego. Nie wiedziałam w co włożyć ręce, za co wziąć się najpierw.
Prawdopodobnie do końca czerwca rozdziały będą dodawane jak to mówią ' w kratkę '.
Przykro mi, ale naprawdę nie mam czasu. ;c
Mam nadzieję, że zrozumiecie ;(
Bardzo was kocham, do następnego <3 xx



                                      

środa, 8 maja 2013

#14








Powolnymi krokami szłam do pokoju Louis'a. Strach jaki wkradł się, przerażał mnie. Po raz pierwszy bałam się rozmowy  z najlepszym przyjacielem.
Parę kolejnych kroków oraz znalazłam się pod jego drzwiami. Wzięłam głęboki oddech i nacisnęłam klamkę w dół. Jeszcze większy strach obleciał mnie momentalnie, aż chciałam się wycofać, lecz nie zrobiłam tego.
- Czego chcesz Harry ? Nie chcę więcej słuchać tych bzdur. Straciłem ją ! Rozumiesz ?! Straciłem. Teraz nawet nie chce mnie pewnie znać, to nie ma sensu żebym szedł do niej i z nią porozmawiał, bo i tak mi nie uwierzy ! - mówił podniesionym tonem będąc odwróconym do drzwi w drugą stronę, myśląc, iż to Harry 
- Louis .. - powiedziałam ściszonym tonem
Gwałtownie odwrócił się w moją stronę po czym z lekkim przerażeniem patrzył na mnie.
- Lena .. co ty tu robisz ?
- Musimy porozmawiać .. - zaczęłam
- Myślałem, że to Harry, przepraszam. I tak, masz rację, musimy porozmawiać..ale przed tym .. - zaczął szperać w swojej szafie, wyjmując z niej jakieś dresy - załóż to, bo wiesz ..trochę zmokłaś, a nie chcę żebyś była chora - uśmiechnął się lekko
Spojrzałam na niego niepewnie, raz patrząc w jego oczy, raz na ręce, w których trzymał swoje ciuchy. Biorąc od niego ubrania z rąk powiedziałam cicho ' dziękuję '.
- Nie masz za co. - uśmiechnął się lekko - Wiesz..to ja może wyjdę, a ty się przebierzesz, co  ? - zapytał zmieszany drapiąc się przy tym nerwowo w głowę
- Wystarczy, że nie będziesz patrzył - zaśmiałam się - W końcu nie raz przy sobie się przebieraliśmy i takie tam.
- Dobra, to ja nie patrzę - zasłonił sobie oczy rękoma tak, iż były 'dziury', by mógł wszystko widzieć na co zaczęliśmy się śmiać
- Jesteś tak samo głupi jak przedtem. - mówiłam śmiejąc się
- Oj, tam - przewrócił oczyma - Przecież to wiem - naszła nas kolejna fala śmiechu
- Dobra, odwróć się już. - powiedziałam poważnie
- Ok, ok.
Odwrócił się w przeciwną mi stronę, a ja w tym czasie zwinnie zdjęłam z siebie przemoczone rzeczy oraz nałożyłam dresy Louis'a. Nie powiem, ale od ostatniego naszego spotkania trochę urósł, w związku z czym ciuchy te trochę na mnie wisiały, bo kiedy byłam mniejsza i tak wyszło, iż Louis musiał mi pożyczyć swoje ubrania zawsze były tylko troszeczkę większe.
Kiedy już się ubrałam pozwoliłam Lou się odwrócić. Gdy mnie zobaczył wybuchnął śmiechem, na co go skarciłam wzrokiem.
- No troszkę zmalałaś.  - zaśmiał się
- Wypraszam sobie ! - wystawiłam mu język
- Dobra, dobra.
- Louis ..możemy porozmawiać ? - zapytałam
- No pewnie - oznajmił siadając na łóżku - Usiądź - poklepał miejsce obok siebie
- Słuchaj .. - zaczęłam - Chciałam cię ..przeprosić.
- Co ?! Niby za co ?
- Tylko mi nie przerywaj. - skarciłam go wzrokiem - Przepraszam, że ci nie wierzyłam. Naprawdę byłam pewna, iż moja mama chce dla naszej dwójki jak najlepiej. Zawsze mi powtarzała, że gdyby była jakakolwiek możliwość powrotu do Doncaster zrobiłaby wszystko. Dlatego też, nie wiedziałam, że stać ją na coś tak podłego jak schowanie twoich listów. Nie mogę sobie tego wybaczyć, iż tak po prostu uwierzyłam. - rozpłakałam się jeszcze bardziej niż na początku, chowając twarz w dłonie
- Nie mam do ciebie żalu, ani do twojej mamy. - automatycznie spojrzałam na niego -  Chciała dla ciebie jak najlepiej, żebyś mniej cierpiała. Tylko wiedz, że cholernie za tobą tęskniłem. Każdego dnia czekałem na listonosza myśląc, że może tym razem dostanę od ciebie jakąś wiadomość, jednak na marne. Nawet moja mama za tobą bardzo tęskniła. - mówił płacząc
- Proszę, nie rób tego. Nie płacz.  - mówiłam
Staliśmy naprzeciwko siebie ciągle patrząc w swoje oczy, obydwoje ciągle płakaliśmy. Już nawet nie wiem czy ze szczęścia, czy też smutku po zaistniałej sytuacji parę lat temu.
- Przepraszam, ale muszę to zrobić .. - powiedział zdenerwowany
Nagle Louis podszedł do mnie oraz mocno we mnie wtulił, odwzajemniłam uścisk. Tkwiliśmy tak jakieś dobre pięć minut.
- Nie musisz mnie za to przepraszać, wiesz, że zawsze lubiłam się do ciebie przytulać - zaśmiałam się na wspomnienie tych chwil
Po 'odczepieniu' się od siebie wskazał na łóżko abyśmy usiedli. Posłusznie wykonałam jego polecenie.
- Zrobić ci coś do picia, jedzenia ? - zapytał Lou
- Nie, nie trzeba.
- Może jednak ty mój żarłoczku ..? - zaśmiał się pod nosem
- Spadaj ! To, że sporo jadłam w dzieciństwie nie znaczy, iż teraz również. - zamyśliłam się na chwilę - Ale przyznasz ..tyle jadłam, ale ..byłam szczupła, nie ? - spojrzałam na niego z zaciekawieniem
- Czy ja wiem.
- Ejj - walnęłam go lekko w ramię
- Przecież wiesz, że żartuję - skrzyżował palce
- Louis ! - krzyknęłam ze śmiechem w głosie
- Doobra, byłaś szczupła,  nadal jesteś i napewno będziesz. - powiedział uśmiechając się na koniec 
- No i taka odpowiedź mi się podoba - zaśmialiśmy się oboje
- To co ? Chcesz coś do jedzenia ? Albo picia ?
- Z chęcią, ale picia. - oznajmiłam
- To poczekaj tu na mnie.
Powiedział i wyszedł z pokoju. Natomiast ja, podeszłam do zdjęć, które wisiały na ścianie, w kształcie literki '' L ''. Zaczęłam oglądać po kolei każdą fotografię ze mną, przypominając sobie sytuacje, które wtedy miały miejsce. Na widok niektórych zdjęć uśmiechałam się szeroko bądź śmiałam pod nosem.
Miał nawet zdjęcie kiedy śpimy razem, wtuleni w siebie u niego w domu. Pamiętam to doskonale. Jego mama zrobiła nam to zdjęcie, gdy zostałam u nich na noc.
Louis'a dość długo nie było, co trochę mnie dziwiło. Nie zważając zbytnio na to, chcąc zabić czas, położyłam się na jego łóżku.
Poduszka była przesiąknięta jego cudnym zapachem. Położyłam się wygodniej, mocniej wtulając w tą poduszkę. Chciałam poczuć go bliżej, tak dawno go nie widziałam. Bardzo za nim tęskniłam, jak za nikim innym.
Najgorsza jest myśl, że nie można swojego najlepszego przyjaciela poczuć blisko siebie. Niby jesteśmy blisko, a tak naprawdę dzielą nas ogromne kilometry.
Rozmyślając tak, przymnkęłam powieki. Po paru chwilach znużył mnie sen.
*Louis*
Kiedy Lena przekroczyła próg moich drzwi nie mogłem w to uwierzyć. Myślałem, iż śnię, ale bardzo się ucieszyłem.  Nareszcie moja Lena była przy mnie.
Zszedłem na dół, by zrobić jedzenie. W kuchni spotkałem Loczka, który jadł coś. Nawet nie zwracałem uwagi co to, byłem zbytnio podekscytowany obecnością Leny.
Zacząłem przygotowywać kanapki i jakieś picie. Jednak tę czynność przerwał mi Harry mówiąc :
- Ma chłopaka ? - zapytał patrząc nachalnie w jedzenie
- A nie mógłbyś jej sam o to spytać ?
Nic nie odpowiedział. Wydawał się taki inny niż zawsze. Zachowywał się tak tylko wtedy, gdy jakaś dziewczyna mu się spodoba.
Mimo, iż to mój najlepszy przyjaciel bałem się, że ją skrzywdzi. Wiem jaki może być Harry. Nie uważam go za jakiegoś kolesia, który puszcza się na prawo i lewo, ale po prostu nie znalazł jeszcze żadnej odpowiedniej dla niego dziewczyny.
- Eeej, stary. Doszło między wami do czegoś ? - zapytałem siadając naprzeciwko niego
Znów cisza.
- Wiesz, że możesz mi powiedzieć ..
- Tylko się całowaliśmy, raz - mówił pod nosem, jednak ja to usłyszałem
- Podoba ci się  ?
- No raczej. - powiedział oschle - Przepraszam, nie chciałem być chamski.
- Nie ma sprawy.
Odszedłem znów do blatu, by kontynuować poprzednią czynność.
- Ale słuchaj ..jeśli ci się podoba, zakochałeś się w niej, to ...działaj - uśmiechnąłem się do niego szczerze
- Myślisz, że mam u niej szanse ?
- Jakieś na pewno - zaśmiałem się
- Bardzo śmieszne - zmroził mnie wzrokiem
- Oj, no nie łam się. Ty !? Harry Styles ?!
- Muszę ci coś powiedzieć ..  - zaczął Hazz
- O czym ? - zapytałem zaciekawiony
- O Lenie ..
- Co się stało ?
- Jak jej powiesz, że powiedziałem ci to, to urwę ci głowę !  - 'zagroził '
- No mów !
- U niej w pracy ..jest taki koleś, Sean. To syn szefa i ..  - przerwałem mu
- Chyba nie jesteś zazdrosny ? - zaśmiałem się
- Zamknij się ! Nie i mi nie przerywaj - spiorunował mnie wzrokiem - On ją ..nęka od jakiegoś czasu. Ona sobie nie radzi, jest przez niego zastraszana i boi się komukolwiek  o tym powiedzieć.
Zatkało mnie. Jak ..jak mogło się coś takiego przytrafić Lenie ..mojej Lenie ?
Teraz wiedziałem, iż ciągle muszę być blisko niej, chronić ją jak to zawsze robiłem w dzieciństwie.
- Musimy ją chronić - oznajmiłem po dłuższym przemyśleniu
- Też tak sądzę. Ostatnio się z nim pobiłem i wiesz ..na razie powinno być spokojnie.
- Powaliło cię ?! To może wszystko pogorszyć ..
- Trudno, stało się, tak ? Zresztą co ? Miałem stać spokojnie i po prostu się na to wszystko  patrzeć ? - zapytał mnie z lekkim wyrzutem
- Nie, nie ! Wiadomo, że nie. Na razie nie mam pomysłu co z tym zrobić, ale wiem, że musimy ją chronić..jak na razie. - powiedziałem
Wziąłem kanapki, jakieś picie i skierowałem się do siebie, do pokoju. Dość sporo mi zajęło w kuchni przez rozmowę z Harry'm, ale cieszę się, iż powiedział mi o całym zajściu.
Przekroczyłem próg pokoju i co tam zobaczyłem ? Śpiącą Lenę. Tak słodko wyglądała śpiąc u mnie na łóżku.
Zrobiłem jej zdjęcie, nie mogłem się powstrzymać.
Wziąłem koc, którym przykryłem ją. Dla siebie wziąłem jedną z poduszek, koc oraz położyłem się na podłodze obok łóżka. Nie chciałem być jakiś nachalny, więc wybrałem podłogę.
Trochę porozmyślałem nad tym wszystkim i po pewnym czasie usnąłem.





******************************************************************
Na sam początek chciałam was bardzo, bardzo, ale to bardzo przeprosić !
Po prostu nie mam ostatnio weny ani zbytnio czasu na pisanie rozdziałów, więc będę je dodawać w nieokreślonym terminie. ;c
Jak wszystko ogarnę w szkole to będą już raczej normalnie dodawane :)
I przepraszam również za tak dupny rozdział ;<
Komentarze, które dodajecie bardzo mnie motywują oraz bardzo za nie dziękuję :**
Jednak czy mogłabym was prosić żeby było ich trochę więcej ? Bo jest 69 ( Hazza czuwa ^^ ) obserwujących, a zaledwie 14 komentarzy ..
Do następnego xx



Louis :


            Tumblr_mjp0rhxxay1s0howfo1_500_large


Louis i Lena :


          Tumblr_miqu7mrdrv1qhee6co1_500_large

piątek, 3 maja 2013

#13








Weszłam z tym pudełkiem do pokoju. Tak naprawdę to nawet nie miałam ochoty na nie patrzeć, a co dopiero posprzątać czy też usegregować znajdujące się tam rzeczy. Zbyt wiele na jeden dzień się wydarzyło, byłam wykończona tym wszystkim.
Wiedziałam, iż czeka mnie sporo pracy z pudłem, więc zanim zaczęłam przeglądać wszystkie rzeczy poszłam na dół zrobić sobie kawę.
Wstawiłam wodę. Stałam przy blacie oraz palcami nerwowo poruszałam po nim, jakby miało to przyspieszyć czynność gotującej się wody. W tym czasie zaczął dzwonić telefon Kim, który znajdował się na stole w kuchni.
- Kim  ! Telefon ci dzwoni ! - krzyczałam na cały dom
- To odbierz ! - odkrzyknęła
Spojrzałam na wyświetlacz, pokazała mi się nazwa ' Ben ', więc zawachałam się czy odbierać.
- Dzwoni jakiś Ben !
- Ani mi się waż odebrać ! - krzyczała
Zaśmiałam się pod nosem i akurat wstawiona woda, zagotowała się. Zalałam kawę, wsypałam łyżeczkę cukru, nalałam trochę mleczka do tego oraz z kubkiem udałam się w stronę swojego pokoju.
Kim z ogromnym rozpędem wpadła do kuchni, przy czym wylałam przez nią połowę zawartości mojego napoju na podłogę. Miała szczęście, że nie na moje ubranie.
- ups, sorki.
- Nic się nie stało, ale wiesz ..sprzątasz to - uśmiechnęłam się w jej stronę szeroko
- Aaaa, spadaj. - syknęła ze śmiechem
Odebrała telefon, a ja poszłam do siebie.
Upiłam łyk czarnej cieczy i usiadłam po turecku na podłodze. Wzięłam głębszy wdech i wydech oraz otworzyłam pudełko.
Ku mojemu zdziwieniu były tam same koperty. Oczekiwałam zupełnie czegoś innego, jakichś figurek, ramek na zdjęcia.
Wzięłam jedną kopertę do ręki, zaadresowana była do mnie. Później wzięłam kolejną, również była zaadresowana do mnie. Pierwszy raz  w życiu widziałam te koperty.
Otworzyłam jedną z nich, był w niej list. Od Louis'a ! Otworzyłam kolejną, kolejną i jeszcze następną. Wszystkie od Louis'a.
Nie wierzyłam własnym oczom. W każdym liście była inna data, ale wszystkie były wysyłane jakiś czas po mojej przeprowadzce. Już wiedziałam co to za listy.
Natychmiast wyciągnęłam telefon, wybrałam połączenie do mamy. Nie interesowało mnie, która jest u nich godzina, chciałam wyjaśnień.
Po paru połączeniach w końcu odebrała.
- Halo ? Córciu ? Co u ciebie ? - zaczęła ze słyszalnie dobrym humorem
- Masz mi coś do powiedzenia ? - zapytałam oschle
- Nie rozumiem ..o co ci chodzi ?
- Nie rób ze mnie idiotki ! Chodzi mi o listy ! - wręcz krzyknęłam do słuchawki
- Kochanie ..to nie tak jak myślisz. Chciałam dla was dobrze - zaczęła się tłumaczyć
- A więc jednak ..a ja cię broniłam, nie wierzyłam, że mogłabyś coś takiego nam zrobić. Gratuluję wszystkiego co osiągnęłaś poprzez ten czyn ! - rozłączyłam się
Rozpłakałam się. Moje emocje puściły, nie wytrzymałam.
Nie sądziłam, iż własna mama może zrobić coś takiego swojemu dziecku. Przez nią straciłam swojego najlepszego przyjaciela, przecież widziała jak cierpiałam, obydwoje cierpieliśmy.
Po paru minutach zaczęłam czytać po kolei każdy list, łzy ciągle ciurkiem spływały po policzkach. Tak spędziłam trzy godziny. Dzięki tym listom Louis'a dowiedziałam się co przeżywał, co czuł w opisanych mi momentach. On mnie nie okłamał, naprawdę wysyłał te listy.
Spojrzałam na zegarek. Wskazywał godzinę 22.49.
Wszystkie listy wrzuciłam ponownie do pudełka, zarzuciłam na siebie bluzę oraz wybiegłam z domu tak szybko jak było to możliwe.
Nie wzięłam ze sobą nic, nawet telefonu.
Złapałam pierwszą lepszą taksówkę, wsiadłam do niej, podałam adres chłopców oraz skierowaliśmy się na podaną ulicę.
Wiele myślałam nad tym wszystkim po drodze. Żałowałam, iż tak nagadałam Louis'owi. On mówił prawdę. Jak ja mogłam być taka głupia, przecież nigdy mnie nie oszukał, zawsze chciał dla mnie dobrze, jak najlepiej, a ja teraz tak po prostu mu nie uwierzyłam. Mogłam sobie tylko pogratulować swojej bezmyślności.
Na nowo rozpłakałam się,  a za szybą bardzo się rozpadało. Świetna pogoda do świetnej sytuacji.
Po jakimś czasie dojechałam na miejsce. Zapłaciłam taksówkarzowi oraz wysiadłam z auta.
Stanęłam na drodze prowadzącej do drzwi, ale nie ruszyłam się z miejsca. Stałam w bezruchu, sparaliżowało mnie. Bałam się, iż mnie spławi bądź wyśmieje po ostatniej rozmowie.
Z tego co wywnioskowałam stałam tak jakieś pięć minut myśląc o za i przeciw pójścia do Louis'a, no ale musiałam z nim porozmawiać.
Poszłam. Pierwszy krok był najgorszy, zaczęłam się cała trząść, a na dodatek byłam cała przemoczona.
Parę kolejnych kroków i dotarłam do drzwi. Zapukałam raz, drugi, trzeci. Nikt nie otwierał. Już miałam stamtąd odejść, ale w tym momencie akurat drzwi zostały otworzone.
Otworzył mi Harry, zaczął mi się przyglądać. Wiedziałam co myśli o moim wyglądzie, gdyż zdawałam sobie sprawę z tego, że makijaż mam rozmazany oraz jestem cała mokra, lecz w tamtym momencie najmniej to mnie obchodziło.
Postanowiłam przerwać tą dziwną, krępującą ciszę.
- Długo jeszcze masz zamiar się tak przyglądać ? - zapytałam oschle
- Przepraszam, po prostu niespodziewałem się tu ciebie. Wchodź - wskazał w głąb korytarza - W ogóle to czemu jesteś cała mokra ?! - spojrzałam na niego jak na idiotę - No tak, pada. - podrapał się po głowie, a ja przewróciłam jedynie oczami
- Przyszłam ...przyszłam tu ..bo .. ja .. - jąkałam się
- Uspokój się, po prostu to powiedz. - uśmiechnął się lekko
- Jest Louis ? - zapytałam na jednym tchu
- Jest u siebie. Zaprowadzić cię tam ?
- Jeśli możesz .. - mówiłam strasznie się bojąc
- Ej, Lena .. - zaczął
- Tak ?
- Czy wszystko w porządku ? Wiesz chodzi mi o Sean'a ... - mówił niepewnie
- A, tak, tak. Dziękuję ci Harry.
- Nie ma sprawy. - ukazał swoje dołeczki
- Zdejmij ten płaszcz, jesteś cała mokra. - oznajmił z troską w głosie
- Ja tylko na chwilkę - posłałam mu ciepły uśmiech
- Skoro tak, to zaprowadzić cię do niego ? - zapytał
- Nie trzeba, wystarczy, że powiesz mi które to drzwi - zaśmiałam się
- Ostatnie drzwi po lewej.
- Dziękuję.
Odpowiedziałam i skierowałam się w stronę pokoju Louis'a ...






 

*******************************************************************
No heej ^^
Wybaczcie, że dopiero dziś, ale nie miałam zbytnio możliwości dodania wcześniej ;/
Ostrzegam, bo prawdopodobnie dopóki wszystkiego nie ogarnę po powrocie ze szpitala, rozdziały nie będą pojawiały się regularnie..
I przepraszam za taki krótki rozdział, ale musiałam tu skończyć ;>
Dziękuję za komentarze, wyświetlenia, obserwatorów ..nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy <3
Do następnego xx