wtorek, 24 grudnia 2013

Merry Christmas ♥








Z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia, 
Chcę Wam życzyć marzeń spełnienia. 
Świąt magicznych i wspaniałych, 
Tuzin prezentów pod choinką,
Drzewka przepięknie ubranego,
Karpia bez ości, 
Pełno bigosu, 
Koncertu 1D, 
Spotkania ze swoimi największymi idolami,
Udanego, pijanego Sylwestra, 
I aby ten 2014 był o niebo lepszy niż 2013 !


Noo .. to takie ode mnie życzenia dla Was :) Nie umiem pisać wierszyków, średnio mi to wychodzi, ale starałam się jak mogłam :) Żeby nie było to dam Wam też te z zeszłego roku, może będą lepsze .. chyba lepiej mi wyszły, ale cóż .. ;)


Wesołych Świąt Bożego Narodzenia,  
Aby spełniły się wasze marzenia 
Prezentów wspaniałych,  
Abyście pod choinką znalazły  
Całe One Direction :D 
W Nowym Roku szczęścia co nie miara
 Aby follow'nął Was (wybierzcie sobie)
 Louis, Niall, Liam, Zayn lub Harry
 A najlepiej piątka cała :D



Jej ..nie wierzę, że to już 2014 ! ;O Jak ten czas szybko leci .. masakra jakaś, to przerażające xD



 








Tu niby jacy poważni, haha <3


I dzisiaj urodzinki Louis'a ... 22 ;o Stara ryba z niego xD Ale nadal kochany, wspaniały i z zachowania jak nastolatek <3 Oby mu tak zostało na baaardzo długo <3


 


 

niedziela, 22 grudnia 2013

Rozdział 6.


















Mama przygotowała kolację. Powiedziała, iż  muszę zjeść razem z nimi. Nie miałam innego wyjścia, pomimo że jem w ciągu dnia bardzo mało, a kolacji właściwie nigdy. Przygotowała pyszną pizzę. Mniam. Dawno takiej nie jadłam. Zresztą, kiedy ja cokolwiek jadłam ?

Siedzieliśmy wszyscy razem przy stole. Trwały wielkie rozmowy pomiędzy moją mamą, Niall’em i Malik’iem. Natomiast ja, siedziałam i jadłam. Na moje nieszczęście musiałam zająć krzesło naprzeciwko tego buraka Zayn’a. Nienawidziłam go z całego serca. Nie mogłam patrzeć na ten jego uśmiech. 

Patrzyłam na wszystkie strony, byle nie na niego.  W końcu mój wzrok ugrzązł w talerzu. Był pusty. Zjadłam wszystko z wielkim apetytem. 

- Córeczko, chcesz dokładki ? – zapytała z szerokim uśmiechem mama
- Nie.
- Może jednak  ? – dopytywała
- Mówię nie ?! Właściwie to już stąd idę.
- Nie. Zostań z nami. Zaczekaj aż każdy z nas zje, porozmawiaj z nami, Mel. – powiedział Niall
- Nie będziesz mi rozkazywał co mam robić.
- Melanie ! Skoro z nami nie chcesz rozmawiać to chociaż dotrzymaj nam towarzystwa. I mam nadzieję, że zaczniesz już normalnie jeść posiłki kochanie. Strasznie się o ciebie martwiłam.  – mówiła ściszonym tonem mama

Mruknęłam niezadowolona pod nosem i zaczęłam wpatrywać się w twarz Zayn’a. Niezwykle wyglądałam na zaciekawioną. 

- Po cholerę tu koleś przyjechałeś, co ? – zapytałam grzecznie
-  Zaprosiłem go do nas. – wtrącił się Niall
- Ale po co. Ludzie. Pytam się kurwa po co !
- Jego dom w Londynie nie został skończony, jeszcze przez jakiś czas będzie trwał remont i niezbyt miał gdzie się podziać.

Po krótkim zastanowieniu kontynuowałam przesłuchanie : 

-  A Bradford ?
- Co Bradford ? – zapytał Zayn
- Gówno. Czemu tam nie pojechałeś, tylko akurat do Irlandii, hmm ?
- Ładnie tu u was.
- Jasne – prychnęłam – Przyjechałeś na największe zadupie.
- Nie, po prostu lubię wasze miasteczko i tyle. – upierał się mulat
- Nie mogę dłużej słuchać co ty gadasz koleś.
- To mnie o nic nie pytaj. – mruknął z poirytowaniem
- Przestań zgrywać takiego kochanego chłopczyka przy mojej mamie.
- Dosyć . Kurwa. Tego ! – krzyknął Niall z zaciśniętymi zębami

Prychnęłam pod nosem i odeszłam od stołu. Koleś jest żałosny jednym słowem. Odniosłam swój talerz do zlewu, a po tym poszłam do siebie. Jednak  zatrzymałam się w połowie schodów, słysząc, iż Niall  coś zaczyna mówić w dość ciekawym temacie. 

- Mamo, trochę nie rozumiem, pozwalasz jej na takie zachowanie ?
- Niall, po pierwsze, jest już dorosła, a po drugie – westchnęła – W ostatnim czasie strasznie dużo przeszła, to normalne po czymś takim. To buntowanie się.
- Ale co się stało ?! Dowiem się w końcu ?!
- Obiecałam jej, że nie pisnę słowa. Może w końcu sama ci powie, ale daj jej trochę czasu. 

Nie chciałam dłużej tego słuchać, więc pomknęłam cicho do swojego pokoju. Zaczęło strasznie padać oraz słychać było grzmoty. Cholernie boję się burzy. W takich momentach zawsze chodziłam do łóżka Niall’a, wtulając się w niego, a gdy go nie było chodziłam do jego łóżka spać, czułam się bezpieczniej, ale teraz nie mogłam ! Musiałam się przemóc. 

Poszłam do łazienki. Wzięłam długą kąpiel z bąbelkami. Odprężyłam się przy tym. Kiedy wyszłam z mojej dużej wanny, otarłam ciało z kropelek wody, miękkim ręcznikiem. Skórę pokrył balsam o smaku wanilii.
Z szafy wyjęłam piżamę, a właściwie za dużą na mnie koszulkę Niall’a, którą kochałam i najczęściej w niej spałam. Położyłam się do łóżka, próbując udać, że nie słyszę tego co dzieje się za oknem. Tak cholernie się bałam. Przykryłam się cała, ale to nic nie dawało ! 

Co w takich momentach zawsze robiłam ? Chodziłam do Niall’a. Nie byłam teraz jednak tego pewna, bo pewnie jest zmęczony po podróży, pewnie już spał, w końcu było po dwunastej w nocy. Nie wiem kiedy to tak zleciało. 

Postanowiłam pójść do braciszka. Jak to jest w mojej tradycji. Zawsze tak robiłam. Lecz w uczynieniu tego przerwał mi dźwięk mojego telefonu. Bez patrzenia kto dzwoni, odebrałam. 

- Halo ?
- No siema siema. Co tam ? Obudziłem cię ?
- Liam ? Nie, nie obudziłeś. Co się stało, że dzwonisz  ? – zapytałam zdziwiona
- Musi się coś dziać ? – zaśmiał się – Stęskniłem się trochę.
- Tylko trochę ? – zapytałam z rozśmieszeniem
- Może trochę więcej niż trochę.
- Dobra, dawaj. Pytaj o to co chciałeś zapytać.
- Tyle, że ja dzwonię zupełnie bezinteresownie – prychnął
- Liaaaaam – przeciągnęłam
- Okej, okej ! Jak z Zayn’em w jednym pomieszczeniu ? – zaczął się śmiać

Wiedział jak kolesia nie trawię. Każdy to wiedział. Jak na siebie reagujemy i w ogóle. 

- Wiedziałam, że o to chodzi, ale skoro już pytasz to, tragicznie ! Kurwa, niech on już stąd jedzie ! Jak Niall mógł go tu zaprosić i nawet nic nie mówił !
- Nie przesadzaj Mel,  będzie dobrze. Przeżyjecie, oboje. Tylko boję się o Niall’a i waszą mamę.
- Ha-ha-ha. To nie jest śmieszne, Payne !
- Ej ! Nie po nazwisku Horan.
- Spadaj – zaśmiałam się
- Dobra, idę spać już. To, trzymajcie się. Dobranoc.
- Dobranoc  Liam’ku. – uśmiechnęłam się do słuchawki, słysząc jego cichy śmiech

Rozłączyłam się z nim oraz poszłam ku swojemu celowi.  Podeszłam do drzwi Niall’a. Nie miałam na tyle odwagi, by pociągnąć za klamkę. Stałam po prostu przed nimi nie wiedząc co robić. A burza jakby się nasilała. Nagle słychać było wielki huk. Podskoczyłam w miejscu i automatycznie, bez kompletnego zastanowienia weszłam do środka. 

Siedział tam z Zayn’em. Rozmawiali. Kiedy zauważyłam tego kretyna od razu cofnęłam się. Nie chciałam być w tym samym pomieszczeniu co on. Kompletny idiota ! Dosyć, że zrobił mi co zrobił, to jeszcze zabiera brata ! To nie do wytrzymania. 

Byłam już na korytarzu kiedy usłyszałam głos Horan’a. 

- Mel ! Chodź tu ! Zayn już wychodził i tak. 

Przystanęłam, odwróciłam się na pięcie oraz nie wiedziałam zbytnio co dalej robić. Kolejny grzmot. I wiedziałam co zrobić. Od razu wleciałam do środka, już nawet nie zwracałam uwagi na mulata. Oparłam się o ścianę głęboko oddychając. 

Niall się zaśmiał, gdyż wiedział o co chodzi. Zayn lekko zdenerwowany, pożegnał się z moim bratem, wymieniliśmy się wrogimi spojrzeniami i zniknął z naszego pola widzenia. Niall z szerokim uśmiechem odkrył kawałek kołdry, zachęcając żebym zajęła swoje miejsce. 

Położyłam się koło niego. Złapałam róg naszego przykrycia i wtuliłam się w niego. Horan to widząc wyjął go z moich rąk oraz przytulił mnie mocno od tyłu. Cholernie mi brakowało jego uścisku. Po krótkich rozmyśleniach w końcu zasnęłam. 




 ~*~

I jest kolejny :D
Jak wrażenia ? 
Osobiście jestem średnio zadowolona z tego rozdziału.
Ale czekam na wasze opinie ! ;* 
Do następnego xoxo





środa, 18 grudnia 2013

Rozdział 5.

















Nick pewnym siebie krokiem szedł w naszą stronę. Byłam po prostu przerażona. Nienawidziłam go z całego serca. Każda laska chciała z nim być. Tylko co one w nim widziały ? 

- No cześć, suko. Jak tam ? – zapytał z podłym uśmieszkiem, ściskając z całej siły moje policzki
- Mel, kretynie. – syknęłam
- Jeszcze słowo suko, a tego pożałujesz jeszcze bardziej.
- Spieprzaj, nie boję się ciebie. – powiedziałam patrząc w jego oczy

Zaśmiał się pod nosem i zaraz uderzył mnie w policzek. Bolało. Cholernie. Trzymałam się za niego, lekko pocierając. Nic to nie dawało, gdyż był to ból nie do zniesienia. Patrzył na to jak cierpię. Śmiał się pod nosem, chcąc dopiec mi jeszcze bardziej. 

Nie, nie, nie ! Zobaczyłam, iż James szturchnął go, aby tamten się odwrócił. Nick z niedowierzaniem skierował wzrok na osobę James’a, natomiast on nie czekając zbyt długo walnął go z pięści w twarz. Mój ‘chłopak’ chcąc zostać równym oddał mu. 

Nie mogłam dopuścić, żeby się pobili bardziej. Zaczęłam odciągać James’a od Nick’a. Trochę pomogło. Odsunęli się przynajmniej od siebie. Niewiele, ale jednak. Zaczęłam wycierać krew lecącą z nosa James’owi. 

- I tak suko się mnie nie pozbędziesz. A ten twój pedał i tak nic nie wskóra. Nie dam ci spokoju, nie ma mowy. 

Nie zwróciłam uwagi na jego słowa. Wciąż zajmowałam się  przyjacielem. 

- Trzymaj mnie, bo rozszarpię tego skurwiela.
- Nie warto. – odpowiedziałam mu
- Nara. – powiedział Nick odchodząc
- Niech stąd spieprza – mruknął James – Ty też już lepiej idź do domu. Odprowadzę cię.
- Nie musisz, wracaj do domu. – posłałam mu lekki uśmiech

Złączył nasze dłonie w jedność i pociągnął w stronę mojego mieszkania. Wiedziałam, że nie da za wygraną, więc poszłam wraz z nim. Szliśmy w ciszy. Będąc pod domem pocałował mnie w policzek oraz odszedł bez słowa. To było w jego stylu. Lubi mi skradać takie buziaki, ale wie, iż po tym co się stało, nie lubię być zbytnio ‘’dotykana’’ przez innych. 

Gdy zniknął z pola widzenia weszłam do domu. Od razu naskoczyła na mnie mama. 

- Gdzie ty byłaś ?! Wiesz jak się martwiłam ?!  Nie wychodź tak więcej ! Dlaczego zadajesz się wciąż z James’em ? – zadawała pytanie po pytaniu
- Czym się tak jarasz ? Nic się nie stało jak widać, żyję. A spotykać będę się z kim tylko będę chciała. – odpowiedziałam uśmiechając się sztucznie
- Melanie przestań się tak do mnie odnosić !
- Niby jak odnosić ? – zapytałam głupkowato

Pokiwała bezradnie głową i ruszyła w głąb domu. Nie odzywałam się już nic. Natomiast ja poszłam do kuchni, wzięłam stamtąd czekoladę oraz poszłam do siebie. Położyłam się na brzuchu wymachując nogami w górę i w dół, jedząc czekoladę jak batona. Przy okazji sprawdzałam różne rzeczy na telefonie dla zabicia czasu. 

Nagle usłyszałam głosy z dołu. Krzyk mojego imienia. To była mama. Ciekawe co tym razem ..

Skierowałam się ku schodom bardzo powolnym krokiem. Nigdzie mi się jakoś nie spieszyło. Będąc w połowie na dole stanęłam w bezruchu, widząc to co widziałam.

- Mel ! – krzyknął uśmiechnięty

Nic nie wiedział. Nie miał o niczym pojęcia. Nie wiedział co się stało w ostatnim czasie w jakim go nie było. Ale się nie dowie, właśnie o to mi chodziło. Mam nadzieję, że mama dotrzyma słowa i nic nie piśnie.

- Niall ..  – powiedziałam sama do siebie z twarzą nie okazującą żadnych emocji
- Siostrzyczko ! Stęskniłem się ! – podbiegł do mnie

Chciał ująć mnie w uścisku, ale automatycznie zrobiłam krok do tyłu, automatycznie wchodząc  stopień wyżej.  

- Coś nie tak ?  - zapytał z wyczuwalnym przerażeniem
- Wszystko nie tak kretynie. – powiedziałam wkurzona
- Melanie ! – wtrąciła się mama
- Mel ! Tak trudno zapamiętać ?!
- Jak się odnosisz do brata ?! Tyle się nie widzieliście .. – oznajmiła bezradna
- Może właśnie w tym problem ? – skierowałam to pytanie do obojga, ale wypowiadając słowa patrzyłam na Niall’a
- Wiesz, że miałem masę koncertów, różnych spotkań, gal .. to naprawdę nie jest takie jakim się wydaje. Nie miałem zbytnio czasu na przyjazdy tu. Chciałem, ale fizycznie było to niemożliwe. Myślami byłem wciąż z wami, tu w domu. – tłumaczył mi

Znowu to jego głupie gadanie. Mógł chociaż częściej zadzwonić, a nie raz na trzy tygodnie. Nawet nie starał się dowiedzieć głębiej co u  nas, co się wydarzyło i tak dalej. Bo przecież wolną chwilę miał na pewno. Ale nie. Do mnie numeru nie potrafił wybrać, tylko do mamy. Dlaczego ? 

Chyba też jestem jego najbliższą rodziną, tak .. ? Czy już mnie za nią nie uważa ? Zawsze jestem traktowana gorzej w tej rodzinie. Może to poprzez mój charakter ? Może. Ale chyba jestem jego siostrą, no nie !?
Nie raz do niego próbowałam się dodzwonić, oczywiście na marne. Odebrał ze wszystkich moich telefonów może trzy razy na parę miesięcy. Częściej dzwonili do mnie chłopcy niż własny brat. Oczywiście prócz Zayn’a, rzecz jasna. 

- Głupie rzucanie słów na wiatr pajacu. – odparłam wkurzona
- Mel proszę, przestań. Bardzo tęskniłem.
- Zajebiście.
- Dasz się przytulić ? – uśmiechnął się uroczo
- Nie ? – uśmiechnęłam się sztucznie
- Mel, no ..
- Wiesz co znaczą słowa ‘odwal się’ ?
- Nie rozumiem dlaczego tak się zachowujesz wobec mnie ! – krzyknął bezradny
- Nie wiesz ?! Nie rozśmieszaj mnie ! Trudno nie jest się domyśleć ! Wystarczy spojrzeć na parę poprzednich miesięcy i się dowiesz. Chyba, że taka gwiazdeczka już nie umie nawet używać mózgu, którego pewnie nie ma, więc raczej .. tego orzeszka. – powiedziałam wkurzona

Mówiłam co mi przyjdzie na język. Nie chciałam go jakoś bardzo zjechać czy coś podobnego, ale stanowczo częściej powinien dzwonić do własnej siostry ! Ma większą więź między chłopakami z zespołu, z którymi zna się zaledwie trzy lata, niż z własną siostrą. Założę się, iż im zwierza się na okrągło, a mi nie ..
Niby nic, lecz bardzo boli. 

- Mel, skończmy tą rozmowę, ona idzie w złym kierunku .. – powiedział po swych ‘’przemyśleniach’’
- No, najlepiej. – ponownie uśmiechnęłam się sztucznie
- A ! Zapomniałbym .. muszę wam jeszcze o czymś powiedzieć .. – podrapał się po głowie Niall patrząc to na mnie, to na mamę
- No mów – ponaglała go mama






~*~

No i mamy już piąty ! 
Jak wrażenia ? ;3
Jejku ... mam nadzieję, że się podoba, bo jakoś nie mam wielkiej weny, ale staram się pisać najlepiej jak potrafię. 
Staram się, gdyż nie chcę zostawiać bloga ..tęskniłabym za wami i za tym wszystkim ;c
Okej, komentujcie i mówcie co wam się podoba co nie i takie tam :D 
Do następnego xx
Love ya <3 




                      -



                         



sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 4

















I znowu to samo. Siedziałam zamknięta w swoim pokoju pod kołdrą. To było miejsce, w którym jest mi najlepiej.  Nie miałam na nic ochoty. Chcieć ..nic mi się nie chciało. Tylko myślałam nad wszystkim. Może powinnam gdzieś wyjść, z kimś się spotkać, pogadać, wygadać. Ale nie. Taka nie jestem. Nie lubię się nikomu narzucać. Nie chcę litości ani nikogo pomocy. Dam radę sama. 

Przebrałam się w TEN zestaw. Nie przepadałam bardzo za dresami, lecz tym razem chciałam wygodnie być ubrana, poza tym w końcu nigdzie się nie wybierałam. 

Postanowiłam udać się na dół do salonu. Włączyłam sobie telewizor. Przełączałam z kanału na kanał, oczywiście nic ciekawego nie leciało, więc zostawiłam na jakimś programie muzycznym. Ogólnie to niezbyt lubiłam takie rzeczy oglądać, ale robię to w sytuacjach podbramkowych. 

Przemijała piosenka po piosence i nagle bum. Stało się to czego najbardziej chciałam uniknąć. Puścili utwór One Direction. Mój cudowny braciszek. Roześmiany, nie pamiętający o smutkach, jakichś niepowodzeniach, cieszący się życiem. Wiecznie szczęśliwy. Mam do niego cholerny żal. 

Jak najszybciej wzięłam pilot do ręki i przełączyłam na cokolwiek innego. Nie mogłam na nich patrzeć ! W tym momencie przyszła mama do pokoju. 

- O, czemu zmieniłaś kanał ? Twój brat leciał przecież  - uśmiechnęła się dumna
- Mam to gdzieś.
- Melanie ! Co ty wygadujesz ? Dlaczego taka jesteś ?
- Co ?! Ja !? Chyba kpisz ! – krzyknęłam rozwścieczona – To wszystko jego wina – powiedziałam pod nosem
- Nie rozumiem dlaczego taka się dla niego stałaś. Przecież Niall nic nie zrobił.
- Może w tym tkwi właśnie problem ? – zapytałam
- Ciężko haruje, w ogóle go nie doceniasz.
Zaśmiałam się z jej słów. Co ona wygadywała ?! Nie wierzyłam w te słowa.
Podniosłam się oraz skierowałam do wyjścia.
- Gdzie ty idziesz ?! – zapytała mama
- Wychodzę.
- Gdzie ?!
- Nie ważne.
- Melanie Horan, natychmiast tu wracaj ! – krzyknęła na cały dom

Zaczęłam się śmiać pod nosem. Pomimo słów rodzicielki tak czy siak, opuściłam dom. Stanęłam na chwilę na stopniu przed nim, rozejrzałam się i zastanawiałam co dalej. Gdzie by tak pójść. Zero pomysłów. Ruszyłam więc przed siebie. 

Snułam się po ulicach Millingar. Właściwie to, chodziłam starymi ścieżkami. Gdzie w dzieciństwie najczęściej spędzałam czas z przyjaciółmi. Przy okazji wspominałam wszelkie sytuacje, te dobre, te złe, te w których poczułam zawstydzenie, przykrość. No po prostu każdą. Tęskniłam za tym. Zawsze miałam co robić. W ogóle w domu mnie nie widywano.

Odpaliłam papierosa. Zaciągnęłam się i poczułam tytoń w płucach. Tak cholernie tego pragnęłam.  Cudowne uczucie, choć działało to tylko na krótki czas. Potem znów głupie uczucie powraca. 

Idąc po ciemnych już ulicach rozglądałam się, podziwiałam i wdychałam świeże powietrze. Pragnęłam długiego pobytu na zewnątrz. Miałam dość domu. Dość tego okropnego jak dla mnie miejsca. Ale na dworze nie byłam całkowicie bezpieczna, tak więc unikałam miejsc, które często odwiedza Nick. 

Poprzez zagapienie się wpadłam na jednego z  ‘’ bad boy’ów ‘’ dzielnicy. Moi dawni najlepsi przyjaciele. Normalnie takich bym się bała, ale ich ? Nie ma mowy. Przy nich czuję się całkowicie bezpieczna. Zawsze wywoływali uśmiech na mojej twarzy. Nigdy nie było innej opcji oprócz tej jednej, śmiechu. 

- O, a co to nasza księżniczka się tu zabłąkała ? – zapytał jeden z nich
- Można powiedzieć, że wieczorny spacer.  – odpowiedziałam im – A Wy co ?
- Moja droga, to nasze terytorium. My jesteśmy tu zawsze – podkreślił idealnie słowo ‘zawsze’
- No tak. Wy zawsze tacy źli, powinnam już chyba uciekać, nie  ? – zaśmiałam się

Nie wierzyłam jak dawne towarzystwo może tak wpływać na samopoczucie człowieka. Pierwszy raz od bardzo długiego czasu się zaśmiałam, uśmiechnęłam. To tylko chwilowe. Ja to wiem. Przy nich zawsze bardziej wymuszam taki stan, by nie czepiali się i nie wypytywali dlaczego jestem w złym humorze. Jednak nie musiałam nic robić, oni i tak o wszystkim wiedzą, po prostu pytają z grzeczności. 

Do tego towarzystwa sporo osób dołączyło. Znam ich tylko z widzenia.  Zawsze najbardziej przepadałam za James’em i Ted’em, wydaje się, iż oni również za mną. Kiedyś podkochiwałam się w James’ie. Właściwie to nadal coś do niego czuję, lecz nigdy nie liczyłam na wiele.  Nawet doszło do pocałunku. To było niesamowite. Nie powiedzieliśmy oczywiście o nim nikomu. Nie chcieliśmy zbędnych komentarzy oraz plotek. 

Jest to typ kobieciarza, flirciarza. Strasznie mnie to irytowało, ale co ja mam do gadania ? Nic. Żyjemy oboje dalej. Nadal czasami okazując sobie jakieś minimalne czułości. 

Dziś go nie było. A w sumie ..liczyłam najbardziej, aby właśnie jego spotkać. 

- Dobra Ted, idę dalej. – oznajmiłam
- To idź idź, Melanie.
- Kurwa Ted ! – krzyknęłam
- Uwielbiam cię wkurzać, haha, Mel – znów się zaśmiał
- Idiota.
- Wszystko słyszę.
- I bardzo dobrze.  –odpowiedziałam zadowolona

Spojrzeliśmy ostatni raz na siebie i ruszyłam przed siebie, a w oddali słyszałam tylko jakieś głupie zaczepki. Nie zwróciłam na nie żadnej uwagi. 

W pewnym momencie mojego dalszego spaceru stanęłam w bezruchu słysząc ten głos. 

- Co u ciebie Mel ? 

James. Strasznie chciałam tego spotkania. W tamtym momencie chyba zaczęłam tego żałować. Pierwszy raz przy nim nie wiedziałam co ja mam mówić ! 

- Wszystko w porządku.   A u ciebie ? Skąd się tu wziąłeś ? Czemu podszedłeś osobno, a nie z resztą ? – zadawałam kolejno pytania
- Kłamiesz. Ale dobra, tak czy siak wiem co z tobą, jak u ciebie, co się ostatnio wydarzyło. Wszystko wiem. U mnie jakoś leci. Nadal mam popaprane życie. Chciałem na osobności z tobą porozmawiać, więc tak zrobiłem. – uśmiechnął się szeroko  - Nie cieszysz się ?
- Bardzo się cieszę.  Miło cię znów widzieć.
- Jesteś wolna ?
- Tak.
- Czyli można cię brać ? – zapytał patrząc w moje oczy
- Tak, a ty wolny ? – tym razem moja ciekawość wzięła górę
- Tak.
- Czyli można cię brać ?
- Tak. – odpowiedział śmiejąc się
- Więc bierzmy się razem – zaśmiałam się
- Z wielką chęcią. – poruszył śmiesznie brwiami
- Tak serio to nie jestem wolna – spuściłam głowę w dół na myśl o mym ‘ chłopaku ‘
- Wiem o tym. Tylko pamiętaj o jednym .. możesz zawsze na mnie liczyć i nie pozwolę, by żaden dupek cię skrzywdził. A jeśli tak.. będzie miał do czynienia ze mną. – powiedział bardzo poważnie
- Dziękuję. – zaszkliły mi się trochę oczy
- Nie płacz. – uśmiechnął się – Wracaj lepiej już do domu, niebezpiecznie tu.
- Tatuś się znalazł. – prychnęłam
- Przeginasz powoli,  Mel. – oznajmił spokojnie
- Nie boję się ciebie, James.
- Cholernie tęskniłem za tymi twoimi chamskimi odzywkami. 

Zaśmiałam się pod nosem spuszczając głowę w dół. Tak samo głupi James. ‘’Głupi’’ w sensie cudowny, uroczy, zajebisty mój James. 

Nagle jednak kiedy podniosłam znów na niego wzrok w oddali zobaczyłam Nick’a. Zbliżał się w naszą stronę. 

Wiedziałam jedno. Skończy się to spotkanie nie za fajnie.
 A tak cholernie chciałam go NIE spotkać ! 





~*~

No i mamy czwarty.
Zwaliłam końcówkę ;//
Już sama nie wiem jakie to jest. Ale daję z siebie wszystko. 
Nie chcę Was znów zawieść ;/
Jeśli ktoś z niecierpliwością czeka na pojawienie się w końcu 1D to nie martwcie się ..już niedługo xD
Piąty już niebawem :) 
Love ya ! <3


                                                




                                      



                                                        Boy

                                                                      James i Ted :D

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Rozdział 3


















Odkąd wsiadłam do samochodu była między mną, a mamą cisza. Ale widziałam jak uśmiecha się pod nosem. Ciekawe co takiego wydarzyło się podczas mojego pójścia po papierosy i zapłaty za gaz. Chociaż już sama nie wiedziałam czy chcę to wiedzieć. Mimo, iż jestem osobą bardzo ciekawską i prędzej czy później i tak dowiem się tego czego chcę, to teraz również musiałam wiedzieć.

- Co ty taka wesoła ? 

Zadałam to pytanie bez jakichkolwiek emocji, patrząc tępo na widoki za oknem. Poczułam na sobie wzrok mamy. Ciągle rozweselona. 

- No tak jakoś. A ciebie czemu tak długo nie było ? – również zadała mi pytanie
- Może dlatego, że nie byłyśmy jedyne na stacji i była kolejka ? Czemu uciekasz od tematu ? Nie możesz mi powiedzieć co między tym kolesiem, a tobą zaszło ? – zadawałam kolejno wkurzona pytania
- Nie uciekam od tematu Melanie ! Po prostu to nic takiego. A ten ‘’koleś’’ jest bardzo miły, więc nie rozumiem o co ci chodzi. Zaprosił mnie na kawę.  – powiedziała  starając się zachować spokój w głosie
- Tata też zawsze był ‘’ miły ‘’.  – syknęłam
- Doskonale wiesz, że to kompletnie inna historia. – odpowiedziała szorstko
- Umówiłaś się z nim ?
- A czemu nie ?
- Koleś ze stacji benzynowej – prychnęłam pod nosem
- To, że pracuje w takim miejscu nie oznacza nic. Nie wiesz jaki jest.
- Ty też nie.
- Ale jak nie zaryzykuję to się nie dowiem. Zresztą. Kawa, nic więcej. 

Jak ona mnie irytowała czymś takim. Co to za koleś w ogóle ?! A jak to jakiś morderca ?! Ugh ..nieważne. Może jest cudownym księciem z bajki. Tak, sarkazm. Żaden facet taki nie jest. Każdy potrafi tylko wykorzystać i rzucić. Normalka. Przerabiałam to wiele razy. Lecz moje ‘doświadczenie’ doprowadziło do tego, że nie ufam nikomu. Może znalazłoby się parę wyjątków. Nie przekraczałoby to jednak liczby dziesięć. 

Po dziesięciominutowym staniu w korku, po pokonaniu kolejnej części drogi w końcu dojechaliśmy do galerii handlowej. Lubiłam zakupy. Natomiast wszystko jest już inne. Inna ja, inny charakter.
Mama zaparkowała samochód, wysiadłyśmy z niego i udałyśmy się do pasażu. 

- To gdzie najpierw ? –z szerokim uśmiechem zapytała mama
- Obojętne mi to.
- Czemu jesteś tak nastawiona ? Będzie fajnie !
- Mhm .. – mruknęłam

Weszłyśmy do pierwszego sklepu. Na półkach leżało i wisiało pełno świetnych, markowych ubrań. Aż nie wiedziałam gdzie mam patrzeć. Które przymierzyć, czy w ogóle będę to nosić. Różna jestem. Jednego dnia mi się podoba, drugiego nie.  Jak mam chęć to w tym chodzę, jeśli nie to ten ciuch odchodzi w zapomnienie. 

- Przymierzaj co chcesz i ile chcesz, a potem zastanowimy się czy na pewno to weźmiemy, ok  ?
- No.
- Córciu, proszę odzywaj się do mnie normalnie.
- Mhm  - mruknęłam
- Melanie !
- Przestań ! Wiesz, że tego nie znoszę ! – krzyknęłam nie za głośno
- To widzisz jak się czuję jak w taki sposób się do mnie odnosisz.
- Zajebiście.
- Mel  - spojrzała na mnie złowrogo

Nie zrobiłam sobie nic z tego tylko wzięłam jakieś spodnie, bluzkę, koszulę, wybrałam swoje rozmiary oraz ruszyłam ku przymierzalni. Oczywiście kolejka. Czy naprawdę choć raz nie może być nikogo przede mną  ?
Gdy zwolniło się już miejsce weszłam do środka. Zdjęłam koszulę. Byłam w samym staniku. Nie mogłam patrzeć na swoje piersi, gdyż na nich mam ‘’pamiątkę’’ po pamiętnym dniu. Nienawidzę swojego ciała. Pomimo, że jestem dość chuda, jest na nim okropne coś, które pozostanie na zawsze. 

Przymierzyłam wszystkie rzeczy jakie wzięłam, chciałabym wziąć wszystko. Każdy ciuch pasował idealnie. Wyszłam z przymierzalni oraz od razu rzuciła mi się w oczy uśmiechnięta twarz mamy. 

- I jak ? – zapytała
- Super. Chciałabym wziąć wszystko .
- Jesteś pewna, że będziesz w tym chodzić  ?
- No raczej, nie inaczej.
- Skoro tak, to do kasy. – wskazała ręką z szerokim uśmiechem

Po zapłaceniu za wybrane rzeczy  poszłyśmy do kolejnych paru sklepów. Miałam dość. To ciągłe łażenie po sklepach. Coraz bardziej mnie to męczy. Ileż można ?! Jak moja mama to robi ? I pomyśleć, że jeszcze jakiś czas temu również tak robiłam. No nic.

- Nie chcę już chodzić po sklepach.
- Jak to ? Zawsze ..lubiłaś zakupy. – odpowiedziała zdziwiona
- Ale już nie lubię. Chcę do domu.
- Nie ma tak łatwo. Chodźmy więc coś zjeść.
- No i po co ?
- Bo trzeba coś jeść ?! – zapytała podenerwowana
- Ale ja nie chcę ! Nie rozumiesz, że nie jestem głodna ?!
- Mel nie podnoś głosu, uspokój się. Pójdziemy na deser w takim razie.
- Czemu tak mi ,,usługujesz’’ ?
- Nie robię tego, po prostu chcę miło spędzić z tobą czas.
- Jasne. – prychnęłam
- Chcesz to wierz, nie to nie ! 

Wyszłam więc ze sklepu  oraz udałam się do najbliżej kawiarenki, gdzie mogłyśmy dostać deser. Zamówiłam sobie puchar lodów z owocami, a mama kawałek ciasta z kawą. Siedziałyśmy przy stoliku same w ciszy. Mama rozglądała się na boki. Momentami  swój wzrok całkowicie skupiała jednak na mojej osobie. Nienawidzę kiedy podczas posiłku bądź jakiejś czynności wykonywanej przeze mnie ktoś mi się bacznie przygląda. 

- Przestań to robić – zmroziłam ją wzrokiem
- O co ci chodzi ? Nic przecież nie robię. 
- Gapisz się na mnie.
- Wiesz, tak się zastanawiam ..może powinnaś zostać jakąś modelką czy coś ? Albo chociaż chodzić tak co jakiś czas na sesje.  Jesteś naprawdę śliczna.
- Co ty powiedziałaś ?! Żartujesz sobie ?! Ja śliczna ?! Już nie pamiętasz co się stało ?!
- Mel ..uspokój się, to po pierwsze. Po drugie. Ta sytuacja nie zmienia faktu, że jesteś śliczna. – uniosła kąciki ust
- Przestań. 

Poczułam jak po moim policzku spłynęła gorzka łza. Nie chcę wracać do przeszłości. Zbyt wiele przeżyłam. Nie chcę tego znów.  Nawet w myślach i ,,wspomnieniach’’. 

Wstałam z siedzenia oraz skierowałam się na parking. Bezproblemowo dotarłam w dane miejsce.  Czekając aż mama łaskawie za mną przyjdzie w to samo miejsce oparłam się o auto. Stałam tak oparta i myślałam nad tym wszystkim. Dziwne i popaprane stało się to moje życie. Ale nie. Nie chcę sobie odbierać życia jak to może inne osoby by chciały. 

Nagle usłyszałam pisk opon samochodów, strasznie głośny. Bardzo szybko poruszał się po parkingu. Raz jechał rozpędzony, raz hamował. Coś mnie ściskało w głowie. Nie mogłam wytrzymać tego bólu. Pisk opon. Wszystko co słyszałam. Skuliłam się w kłębek, trzymając za głowę. Myślałam, że mój mózg zaraz eksploduje. 

Po chwili ktoś mnie obejmował. Nie miałam sił go od siebie odpychać. Lecz wiedziałam, że to mama. Poczułam po zapachu perfum. 

- Już jest dobrze, jestem przy tobie kochanie – cmoknęła mnie w czubek głowy

Pomogła mi stanąć na nogach. Szybko otworzyła drzwi od samochodu, wsiadłam i ona również. Chciałam być jak najszybciej w swoim łóżku. 

- To, jedziemy do domu. - odparła cicho wzdychając





~*~

Trzeci. 
Ta daam :D 
Podoba się ? :) 
I zapraszam na kolejny rozdział ^^