czwartek, 31 stycznia 2013

Rozdział 29









Obudziła mnie dość głośna rozmowa kogoś na dole. Zaciekawiona postanowiłam, iż zobaczę kto tak rozmawia, ale że nie wiedziałam kto to to postanowiłam się od razu przebrać żeby nie zrobić na kimś złego wrażenia, a na pewno nie byli  to chłopcy. Oni rozmawiają charakterystycznie. Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale wydaje mi się, iż tylko ja poznaję ich typ rozmów z naszego otoczenia.
Wyciągnęłam z szafy ten zestaw. Zupełnie nie wiem dlaczego go wybrałam, ale poczułam chęć założenia czegoś bardziej eleganckiego.
Zegarek wskazywał godzinę dwunastą. Czyli pewnie już wszyscy wstali i są dawno po śniadaniu.
Zeszłam na dół do kuchni. Przy stole siedziała ..mama i jej chłoptaś !
' No tego to już za wiele ' - pomyślałam
Co ona tutaj robiła ?! I w ogóle jak ona nas znalazła. I dlaczego zjawiła się tak z nikąd i to z tym facetem ! Byłam na nią wściekła, a co najlepsze ? Josh z nią rozmawiał jak gdyby nigdy nic.
Stanęłam w kuchni oraz zaczęłam się przyglądać całej trójce.
K- Co ty tu robisz ? Jeszcze z tym kimś .. - wskazałam na mężczyznę siedzącego obok niej
M- Kochanie przyjechałam tu aby was zapoznać z moim nowym chłopakiem.
Chłopakiem ?! Jak to w ogóle brzmi w jej wieku. Nie miałam zamiaru go akceptować. Mogę się założyć, że za tydzień góra dwa rozejdą się, a później znów o nas zapomni. Było tak zawsze.
Obiecałam sobie, że kiedy ja będę miała dzieci będę się starała być najlepszą mamą na świecie. Nie chcę krzywdzić mojego dziecka jakimiś moimi sprawami.
J- Kate ..porozmawiaj z nimi. Przecież to twoja mama !
K- Co ?! Josh czy ty siebie słyszysz ?! Naprawdę ?! Ty ..ty tak mówisz ? Wiesz co ..nie poznaję cię. Tak, tak. Teraz macie pełno wspólnych tematów, bo ty z tą swoją dziewczyną jesteś szczęśliwy, a nasza ' kochana ' mamusia ze swoim facetem. To wiecie co !? Gratuluję wspaniałej rodzinki ..ja się z tego wypisuję !
Cała trójka tylko na mnie spojrzała lecz się nie odezwali.
K- Tak myślałam.
Wzięłam szybko jakieś drobiazgi oraz wyszłam z domu.
Gdy przekroczyłam próg drzwi zakuło mnie strasznie w dole brzucha, aż mnie zgięło  z nóg. Na chwilę przykucnęłam oraz wzięłam parę głębokich wdechów. Chciałam wstać lecz za chwilę otworzyły się drzwi. O mało co nie dostałam w głowę.
Z domu wybiegł w pośpiechu Niall.
K- Gdzie się tak spieszysz ? - zaśmiałam się
Odwrócił się gwałtownie, spojrzał na mnie po czym odetchnął z ulgą.
N- Wybiegłem za tobą. Myślałem, że już cię nie złapię.
K- Myliłeś się mój drogi jak widzisz.
Siedziałam tak obok drzwi cały czas, bo nie mogłam się ruszyć. Ból był okropny, paraliżował mnie.
N- Kate, czy wszystko  w porządku ?
K- Tak, tak. Tylko chciałam na chwilę usiąść i popatrzeć w tak ciepły dzień jak dziś na to cudowne miasto - skłamałam
N- Po pierwsze ..nie wiem czy zaraz nie będzie lało, a po drugie to niby czemu tak trzymasz się za brzuch ? Boli cię ..prawda ?
K- Nie, Niall. To nie tak ...to  w ogóle nie tak jak sobie myślisz ..po prostu chciałam sobie posiedzieć na dworzu.
N- Było iść do ogrodu.
Kurde. Wszystko co wymyślałam było złe gdyż Niall za każdym razem coś wymyślał.
N- Chodź, wracamy do domu.
K- Nie,  ja tam nie wracam  !
N- Dlaczego ? Bo oni tam są, no nie ?
K- Może ..
N- Słyszałem waszą kłótnie ..
K- Domyślam się .. ale nie chcę o tym gadać ..
N- Wiem, dlatego jakbyś chciała to wiesz gdzie mnie znaleźć - puścił mi oczko - A teraz ? Idziemy się gdzieś przejść ?
K- Właściwie to chciałam zrobić jakieś zakupy, a co najważniejsze to coś zjeść, bo strasznie jestem głodna.
N- Tak nie może być !
K- Ale jak !?
N- Nikt w moim towarzystwie nie może być głodny. Super Niall zaraz coś poradzi. - zaśmiałam się - Pierwsza stacja to Nando's, a druga to możemy iść razem na jakieś zakupy i odmowy nie słyszę - uśmiechnął się
K- Skoro tak, to ok, Super Niall'u - pocałowałam go w policzek - Dziękuję.
N- Nie masz za co - wyszczerzył się
Z tego, że Niall miał już prawo jazdy pojechaliśmy samochodem, a nie na piechotę czy taksówką. Tak jak powiedział najpierw pojechaliśmy do Nando's.
Weszliśmy do restauracji, nie było zbyt dużo osób.
N- Siądź sobie, ja nam coś zamówię.
K- Ok.
Poszłam zająć miejsce. Siedziałam sama tylko chwilę, bo zaraz przyszedł Niall z obrażoną miną.
K- Co się stało ?
N- Nie ma tego co chcę. - udawał, że płacze
K- och, dobra, ja idę zamówić, a ty tu siedź i się nie ruszaj.
Poszłam do lady. Miałam straszną ochotę na kurczaka i jakąś sałatkę.  Z tego, że nie wiedziałam co chce Niall, zadzwoniłam do niego chociaż był parę kroków ode mnie, a mi się nie chciało tam znów iść.
K- Właściwie to co ty chcesz ?
N- Zamów mi to co ty bierzesz.
K- Ok. - rozłączyłam się
Zamówiłam nasze jedzenie oraz zapłaciłam daną sumę. Po chwili wzięłam  zamówienia i zaniosłam do naszego stolika.
N- Już ? Szybka jesteś ... - trochę się zdziwił  - Poczekaj, oddam ci kase. - zaczął wyciągać pieniądze z kieszeni
K- Ej, biedna aż tak nie jestem - wystawiłam mu język
N- Ale ..
K- Nie ma żadnego ' ale ' tylko jedz.
N- Od kiedy tak dużo jesz ? - zapytał po chwili namysłu
K- Nie wiem, tak jakoś. Głodna jestem.. żałujesz  mi ?
N- Nie, tylko nigdy tyle nie jadłaś.
Powiem szczerze, iż trochę mnie tym wszystkim zdziwił. Chociaż w sumie ..na serio ostatnio dużo jadłam. Trudno nie chciałam o tym myśleć ..przynajmniej teraz.
Po posiłku udaliśmy się do Tesco. Nagle dostałam sms'a od Josh'a:
' No gdzie ty jesteś ?! Wracaj szybko, mieliśmy jechać na badania do szpitala ! '
No tak. Zapomniałam o tych głupich badaniach. W ogóle nie rozumiałam po co mi one. Przecież czułam się świetnie ..powiedzmy.
Weszliśmy do centrum handlowego, w którym znajdowało się też tesco. Na biednego Niall'a napadły fanki. Niektóre podeszły nawet do mnie. Dałam mu trochę czasu na odpędzenie się od nich i siadłam w najbliższym wolnym miejscu.
Widziałam momentami jak Horan na mnie patrzy. Chyba było mu trochę głupio, ale właściwie to nie miał do tego żadnych powodów.
Siedziałam tak i znów zaczął kłuć mnie brzuch. Złapałam się za niego oraz głowę schowałam w dłonie. Nie chciałam dać tego po sobie poznać. Z zaciśniętymi zębami siedziałam i czekałam aż przestanie kłuć. Po chwili zaczęły mi płynąć łzy po policzku z bólu. Chciałam żeby to się w końcu skończyło, a najlepiej aby już nie wracało.
Nagle poczułam ciepłe dłonie Niall'a, które odsłaniały moją twarz.
N- Ejj, co się dzieje ? - powiedział zmartwiony
K- Nic, naprawdę nic. - wytarłam szybko łzy po czym wymusiłam uśmiech
Wstałam gwałtownie lecz ból, który nadal nie ustał spowodował, iż zgięłam się w pół.
N- Kate, spokojnie. Usiądź sobie.
K- Niall, boję się. - pozwoliłam łzom na swobodne płynięcie
N- Nic się nie stanie - uśmiechnął się niepewnie - Jedno jest pewne. Nie idziemy na żadne zakupy tylko do szpitala, muszą ci zrobić jakieś badania, a teraz zadzwonię do Josh'a.
K- Nie ! Tylko nie Josh. Błagam, na razie nic mu nie mów. Wkurzy się jeszcze na mnie ..
N- Ale o co ? Przecież powinien wiedzieć ..
K- Nie, bo ja rano miałam jechać na badania i on się wkurzy, że nie zrobiłam tego od razu.
N- Teraz mi to mówisz ?! Tym bardziej jedziemy ..
K- Ale .. - skarcił mnie wzrokiem - okej, okej.
N- Czy to dlatego tak chciałaś jechać na te zakupy ?
K- Nawet jeśli, to co ? Jak byłeś zajęty to dlaczego od razu mi nie powiedziałeś, a nie teraz będziesz mi tu wypominał. ?!
N- To nie o to chodzi.
Wziął mnie na ręce oraz zaczął nieść do samochodu. Tym razem nie zaprzeczałam gdyż ból był zbyt silny. Nawet nie miałam sił się z nim kłócić.
Po trzydziestu minutach byliśmy na miejscu. Tam jakoś doszłam o własnych już siłach. Pokazałam karteczkę ze skierowaniem na badania i pielęgniarka zaprowadziła mnie do odpowiedniej sali. Przed wejściem poprosiłam jeszcze raz Niall'a :
K- Tylko proszę cię nie mów nic ani Josh'owi, chłopakom ..nikomu, ok ?
N- umm ..no nie wiem.
K- Niall ..
N- Dobra.
K- A no i możesz już jechać do domu. Ja wrócę taksówką. Jeszcze raz ci za wszystko bardzo dziękuję - pocałowałam go w policzek
N- No, pewnie, pewnie. No i nie ma za co - uśmiechnął się


                                                    * Oczami Niall 'a *


Gdy w sklepie zauważyłem, że Kate się zwija z bólu przeprosiłem fanki i poszedłem szybko do niej. W szpitalu powiedziała mi żebym jechał do domu. Chciałem ją wyśmiać za te słowa na miejscu, ale nie chciałem pogarszać jej stanu, więc zrobiłem to w myślach. Może trochę głupie, ale bardzo mnie rozbawiła myśląc, że ją tak zostawię samą.
W poczekalni było pełno kobiet i mężczyzn czekających na USG. Bałem się o nią. Do Josh'a na razie postanowiłem nie dzwonić, ale tylko do czasu kiedy dowiem się co jej jest.
USG oczywiście kojarzy mi się z ciążą, ale czy to to ? Szczerze wątpię. Cieszyłbym się z tego, bo zostałbym przecież wujkiem, ale jakoś mi się to nie wydaje.
Badanie trwało bardzo długo. W końcu po kolejnych pięciu minutach czekania wyszła z gabinetu Kate. Gdy mnie zobaczyła uśmiechnęła się lekko i oparła o ścianę ...









_____________________________________________________________
Podoba się ?
Mam nadzieję, że tak :)
Ten jest dłuższy od poprzedniego, więc mam nadzieję, iż się cieszycie xd
Dziękuję Wam, że bez żadnych tak zwanych ' szantaży ' pojawia się nawet po 10 komentarzy *.*
Strasznie mnie to motywuje ^^
Również jestem baaardzo wdzięczna za ponad 26 000 wyświetleń <3
Kocham Was <3
Do następnego xx




                            



Niall w Nando's :D ( chodzi mi o minę ;p )   ( kocham to zdjęcie xd )



                                     


             




Niall i Kate :D



                        



Josh :D

środa, 30 stycznia 2013

The Versatile Blogger :3




Zostałam nominowana przez http://i-love-creation.blogspot.com/   . Baaaardzo dziękuję za nominację <3




                              


' Każdy nominowany blogger powinien:
- podziękować nominującemu na jego blogu
- pokazać nagrodę The Versatile Blogger
- ujawnić 7 faktów dotyczących siebie
- nominować 10 blogów które jego zdaniem na to zasługują 
- poinformować o tym fakcji nominowanych bloggerów '


1. Nigdy nie mówię szczerze kiedy ktoś mnie pyta ' Wszystko w porządku ? ' itp. 
2. Gdy mam zły humor jestem wściekła i niezbyt miła dla innych.
3. Nienawidzę kiedy ktoś każe mi opowiadać o sobie. 
4. Kiedy się nudzę i coś mnie bardzo wkurzy zatapiam się w pisaniu opowiadania.  
5. Często jestem wredna dla tych których nie lubię i są wredni dla mnie.
6. Jak siedzę sama w domu lubię śpiewać na głos.
7. Jestem zazdrosna kiedy jest ciągła mowa w domu o osiągnięciach mojego brata.



Nominowane blogi :

wtorek, 29 stycznia 2013

Rozdział 28






'' Skierowaliśmy się do domu. Byliśmy właściwie w połowie drogi gdy nagle zadzwonił telefon. Wyświetlił mi się napis ... ''




Wyświetlił mi się napis ' Mama '. Dawno już z nią nie rozmawiałam ani nic, kompletnie nie wiem co się u niej dzieje. Odeszłam od wszystkich kawałek oraz odebrałam telefon.
M- Halo, córeczko ?
K- Halo. - powiedziałam obojętnie
M- Gdzie jesteś ?
K- A co chcesz ? Teraz sobie o mnie przypomniałaś ?! Po takim czasie ?
M- Kochanie nie krzycz. Co u Josh'a ?
K- To ty w ogóle pamiętasz, że masz syna ?!
M- Córciu nie bądź dla mnie taka.
K- Jestem normalna jakbyś nie zauważyła. Więc w jakiej sprawie dzwonisz  ?
M- Jestem w Londynie w sprawie służbowej na parę dni. Może się spotkamy ? Spędzimy trochę czasu razem ? Weźmiemy Josh'a ..
K- Nie mam czasu ..jestem zajęta. umm ...a co u ciebie ? - zapytałam od niechcenia
M- Nic. Ze mną wszystko w porządku, jestem zdrowa i zakochana. - rozmarzyła się na chwilę
K- Aaa, to dlatego dzwonisz ? Świetnie - uśmiechnęłam się sama do siebie - Czyli dopóki wasz związek się nie skończy będziesz pamiętała, że masz dzieci ? Super, bardzo się cieszę.
M- Nie mów tak kochanie, wiesz, że was zawsze bardzo kochałam i kocham.
K- Cóż za szlachetność - po moich policzkach zaczęły spływać łzy - To miłego czasu spędzonego w Londynie. Jestem zajęta, cześć.
Wytarłam łzy i schowałam telefon do torebki. Zawsze musi wszystko psuć. Szczególnie ten dzień, który miał być wreszcie normalny. Wiem, iż nie powinnam tak traktować swojej mamy, ale co ona w ogóle wyprawia. Ona wcale mnie lepiej nie traktuje ani nie traktowała przez te parę ostatnich lat. Czułam się jakbym wcale jej nie miała przez ostatnie lata.
Doszłam do mojego towarzystwa i nadal kierowaliśmy się w stronę domu.
L- Coś się stało ?
K- Nie, nic. - wymusiłam uśmiech choć we mnie była złość oraz chęć płaczu
Po piętnastu minutach dotarliśmy do domu. Szybko zdjęłam z siebie niepotrzebne ubrania oraz rzuciłam się na kanapę w salonie ze zmęczenia.
E- To co ? Oglądamy jakiś film ?
L- No pewnie.
H- Ja wybieram  !
K- Ja robię pop corn !
L- umm ..a ja pójdę po coś do picia !
E- A ja sobie siądę.
Pobiegłam zrobić pop corn, a za mną przyszedł Louis po picie dla nas. Wyciągnęłam z szafki dwa opakowania pop corn'u oraz wstawiłam do mikrofalówki.
L- Co nam wszystkim nalać  ? Soku, pepsi czy co ?
K- Pepsi jak dla mnie - wyszczerzyłam się
L- No to pepsi - zaśmialiśmy się
Wzięłam gotowy pop corn przesypałam do ogromnej miski, a miskę zaniosłam do salonu oraz położyłam na stole. Louis zaraz przyniósł dla nas wszystkich picie.
Eleanor kiedy zobaczyła co Louis niesie powiedziała  :
E- Czy to cola ?
L- Nie, pepsi.
E- ojj, kochanie. Czy mógłbyś mi nalać samej wody, bo pepsi jest trochę niezdrowe..
Spojrzeliśmy z Harry'm na siebie jak na debili po tym co ona powiedziała, a Louis jej tylko odpowiedział :
L- Oczywiście kochanie. - powiedział lekko wkurzony
Poszedł wymienić jej picie, a my na niego czekaliśmy z włączeniem filmu.
K- Słońce, a tak w ogóle to jaki film wybrałeś ?
H- ' Rec 3 ' - pokazał dołeczki
K- Zgłupiałeś ?!
H- Nie bój się ..jesteś ze mną - objął mnie ramieniem i pocałował w czoło
Po chwili w salonie pojawił się Louis i teraz Harry mógł już włączyć film.
Zaczęliśmy oglądać. Na początku nie było aż tak źle, ale później to już była tragedia. Cała się trzęsłam ze strachu. Moja głowa ciągle była schowana w ramieniu Hazzy. Widziałam, iż starał się robić wszystko abym już się nie bała, ale na to to chyba nic już nie pomoże.
Zauważyłam jak Harry co chwila przygląda się Lou. Obydwoje co jakiś czas zerkali na siebie.
Eleanor również wtuliła się w swojego chłopaka, Tomlinsona. Nie powiem, ale byłam zazdrosna o niego.
H- Teraz patrzy, więc się może pocałujmy czy coś ..ale wiarygodnie, ok ? - szepnął mi na ucho
K- Ok .
H- Skarbie nie bój się.
K- Przy tobie nie mam się czego bać - cmoknęłam go w usta
H- I taka odpowiedź mi się podoba - zaśmialiśmy się cicho aby nie przeszkadzać im  w oglądaniu filmu - To teraz możemy sobie przybić piąteczkę, bo Lou jest strasznie wpieniony - szepnął mi do ucha
Uśmiechnęłam się lekko gdyż zdobyliśmy nasz cel. Czyli jednak Louis też czasami jest o mnie zazdrosny ..przynajmniej tak to wygląda.
Po długim czasie ' cierpienia ' nareszcie film się skończył.
L- Ale nudny ten film.
Spojrzałam na niego spod byka, a ten tylko powiedział :
L- No co ? Mało straszny ..
K- No pewnie.
E- Wiecie co ...ja już może pójdę do domu ..
L- To ja ..
H- Zostań jeszcze ! Zagramy w butelkę ! - powiedział uradowany
E- W sumie to świetny pomysł - uśmiechnęła się
Wzięłam butelkę, a Harry zakręcił pierwszy ..wypadło na Eleanor.
E- Prawda.
H- Podobało ci się dzisiaj na London Eye ?
E- No pewnie ! - zaśmiała się
Następnie butelką kręciłam ja  ..wypadło na Louis'a :
L- Prawda.
K- Nadal czujesz się obrażony na Hazze ? - spojrzał na niego dziwnym wzrokiem
L- Nie. - powiedział bardzo niepewnie
Kolejną osobą, którą kręciła była Eleanor ..wypadło wtedy na mnie :
K- Wyzwanie.
E- Pokaż jak bardzo kochasz Harry'ego całując go.
K- Co ?! Przecież to chore !
E- Pocałuj go najlepiej jak potrafisz !
Sporzałam na Louis'a, tak odruchowo. Miał smutną minę. Widziałam, iż unikał mojego wzroku i tego co ma zaraz nastąpić. W końcu jego wzrok wbił się w butelkę oraz zaczął się bawić, kręcąc nią.
E- No całuj, całuj - zaśmiała się
Zbliżyłam się do Harry'ego oraz zaczęłam go całować. Na początku całowaliśmy się delikatnie, później natomiast nasze języki wręcz walczyły ze sobą zaciętą walkę. Po chwili oderwaliśmy się od siebie i uśmiechnęliśmy do siebie.
E- I o to mi chodziło - powiedziała zadowolona
L- Wiecie co ja już może pójdę spać.
E- A ja do domu.
L- To ja cię odwiozę ..
E- Nie, nie trzeba. Naprawdę.
L- To nie problem.
E- Podjadę taksówką do domu. Nie musisz nigdzie jechać, lepiej idź już spać. Dobranoc - cmoknęła go lekko w usta
L- No, dobrze. Dobranoc.
Eleanor wyszła, a my udaliśmy się do swoich pokoi.
Wzięłam długą odprężającą kąpiel oraz położyłam się do łóżka. Na początku nie mogłam zasnąć lecz po kilkunastu minutach odpłynęłam  w głęboki sen.






________________________________________________________
No i mamy kolejny rozdział :))
Jak wrażenia po nim ? :>
Opinię pozostawiam wam :D
Dzisiaj rozdzialik bez zdjęć ..:)
I oczywiście przepraszam, że taki krótki ..
Do następnego xx


niedziela, 27 stycznia 2013

Rozdział 27







'' Szybko zbiegłam na dół, aby je otworzyć. Za nimi stał ... ''






Harry ubrany bardzo podobnie do mnie. Również miał na sobie marynarkę, koszulkę, dżinsy oraz białe conversy. Wybuchłam śmiechem i on też.
H- Ty to wiesz jak się ubrać.
K- haha, nie sądziłam, że tak się ubierzesz akurat dzisiaj.
H- A ja nie sądziłem, że ty się tak ubierasz.
K- Dużo rzeczy o mnie nie wiesz - wystawiłam mu język
H- To co idziemy ? - zapytał zachęcająco - aaa, właśnie ! To dla ciebie - podarował mi symboliczną różę
K- oo, dziękuję. A jak mam traktować to wyjście ?
H- hmm .. - zamyślił się - randka ?
K- Harry ..ja ..no wiesz ..
H- Wiem - zaśmiał się - Powiedzmy, iż to kolejny krok w naszym planie, ok ?
K- Dobrze. - powiedziałam niepewnie
Harry pociągnął mnie za rękę oraz poszliśmy w stronę Big Bena. Jednak okazało się, że to nie on jest naszym celem lecz London Eye. Był on ślicznie oświetlony.
Gdy doszliśmy bliżej wejścia ujrzeliśmy Lou i Eleanor. Uśmiechnęłam się na jego widok, bo na jej niekoniecznie. Przywitaliśmy się z nimi, a Harry i El stanęli obok siebie.
H, E - Niespodzianka !
Spojrzeliśmy na siebie  z Lou dziwnym wzrokiem. Nie mieliśmy pojęcia o co im chodzi.
L- Ktoś ma jakieś święto ?
K- A może urodziny ?
E- Nie !
H- Zorganizowaliśmy z Eleanor podwójną randkę !
L- aaa, no to super - powiedział obojętnie
E- Nie cieszycie się ?
K- umm ..bardzo się cieszymy ! Nawet nie wiecie jak bardzo, no nie Louis?  - powiedziałam z wymuszonym uśmiechem
Nie cieszyłam się z tego zbyt bardzo, ponieważ nie było to łatwe patrzeć na osobę, którą się kocha kiedy ona całowała się z kim innym. Trudno. Postanowiłam to jakoś przeboleć.
H- A drugą częścią niespodzianki jest to iż ...
E- Wynajęliśmy na dwa okrążenia tylko dla nas jedną kapsułę ! - dokończyła zadowolona
L- Wiecie co ..ja ..bardzo się cieszę z tego..to naprawdę cudowne, ale ..nie jestem pewien co do tego London Eye ..za dużo zjadłem ..Przepraszam.
E- No trudno. - powiedziała lekko zawiedziona
H- To jedziemy  w trójkę ? - skierował wzrok na mnie
K- Jedźcie sami ..ja nie mogę.
Harry i Eleanor spojrzeli na siebie, a zaraz pokiwali głowami w swoją stronę.
K- Miłej jazdy !
H- Ale na pewno mamy jechać sami ?
L- Tak ! Idźcie już. - zaśmiał się
Nie zrobiłam tego specjalnie, bo Louis nie jechał tylko ja mam lęk wysokości.
Patrzyłam na London Eye bardzo zaciekawiona. Zawsze chciałam się przejechać, zobaczyć Londyn z góry, ale się bałam.
Co do Eleanor to sądziłam, iż zostanie z Lou, bo Harry'emu to wiedziałam co krąży po głowie zostawiając mnie tu samą z Louis'em.
Usiadłam na pobliskiej ławce oraz przyglądałam się z ciekawością na London Eye. Louis poszedł gdzieś nawet nie wiem gdzie. Tak zniknął bez śladu. Był dużym chłopcem, więc niezbyt martwiłam się, iż zginie.
Siedziałam tak sama jeszcze jakieś dwie minuty, a zaraz naprzeciwko mnie stanął Louis z dwiema watami cukrowymi. Zaśmiałam się i on również.
Zaraz usiadł obok mnie oraz zaczęliśmy konsumować nasze słodkości. Nie lubiłam jeść waty cukrowej z jednego powodu. Później strasznie kleiły mi się ręce.
Jednak dzisiaj nie zwracałam na nic uwagi i jadłam ze smakiem. Nie chciałam zmarnować tak udanego dnia jak dzisiejszy.
Gdy zjedliśmy, patyczki wyrzuciliśmy do kosza, potem wróciliśmy na nasze poprzednie miejsce. Louis bardzo przyglądał się London Eye jak ja poprzednio.
Po chwili spojrzał na mnie i pociągnął za rękę gwałtownie.
K- Co ty robisz ? I gdzie mnie prowadzisz ?
L- Chodź ! Nie możemy zmarnować tak cudownego wieczoru jak ten ..- uśmiechnął się
K- Czyli ?
L- Zaufaj mi - puścił mi oczko
Jedna z kapsuł się otworzyła, a ja już wiedziałam o co chodzi Louis'owi.
K- Nie, nie i jeszcze raz nie ! - stanęłam w miejscu
L- Chodź, bo nie starczy dla nas miejsca !
K- Nie, Louis !
L- Kate proszę cię .. - zrobił oczka zbitego psiaczka
W tym momencie bardziej pokierowało mną serce niż rozum.
K- Ok ..
Louis kupił nam dwa bilety. Wsiedliśmy do kapsuły również ze starszymi osobami, a właściwie byli tam tylko seniorzy i my.
K- Ty to masz wyczucie czasu..nie ma co - szepnęłam mu na ucho
L- To wolałaś tam siedzieć bezczynnie i czekać aż łaskawie się ' wybawią ' ? A takto ..my też się ' zabawimy ' ..
K- hahaha..z tym towarzystwem ? Na pewno ..
Dopóki byliśmy na niedużej wysokości to stanęłam blisko 'okna' oraz podziwiałam widoki. Kochałam Londyn nocą. Był cudowny ..zresztą za dnia również. Louis ciągle stał obok mnie, a czasami patrzyliśmy na siebie ukradkiem.
Gdy byliśmy już na dość dużej wysokości usiadłam. Louis spojrzał na mnie trochę dziwnym wzrokiem lecz zaraz kucnął przede mną. Kąciki jego ust uniosły się ku górze oraz zaczął mówić do mnie troskliwym głosem.
L- Kate .. przecież teraz jest najlepszy widok na Londyn - oparł swoją głowę o moje kolana, ale ciągle patrzył w moje oczy
K- Ja posiedzę ..trochę się zmęczyłam tak długim staniem - skłamałam
L- ojj, Kate, Kate ..naucz się kłamać - puścił mi oczko
K- O co ci znowu chodzi ? Nie mam zamiaru znowu się kłócić - wystawiłam mu język
L- Kto mówi o kłótni ?
K- No ty zaczynasz.
L- Ja nic nie zaczynam ..po prostu wiem co tak naprawdę ci jest - uśmiechnął się do mnie
K- Naprawdę ?! Niby co ..?
L- Masz lęk wysokości - szepnął mi na ucho
K- Co ? Nie, no co ty !
L- Serio ? To chodź ze mną bliżej szyby .. - złapał moją rękę
K- Dobra. Mam lęk wysokości ..pasuje ? - powiedziałam lekko wkurzona
Louis przez chwilę się zaśmiał ze mnie lecz zaraz mnie złapał za rękę oraz pociągnął w stronę szyby. Stanęłam tam na jakieś dwie sekundy po czym chciałam się wycofać, ale Louis złapał mnie w talii i objął mnie od tyłu. Oczywiście wrócił ze mną do tego miejsca, z którego chciałam uciec. Po chwili jego głowa leżała na moim ramieniu. Czułam się bezpieczna. W tamtym momencie nie bałam się niczego, bo byłam właśnie z nim.
K- Dziękuję. Gdyby nie ty to straciłabym najlepszy moment.
L- Ojj, tak. - zaśmiałam się
K- Uwielbiam twoją skromność.
L- Taak, ja też.
Wybuchłam śmiechem jak i Louis. Przez resztę  ' jazdy ' dużo rozmawialiśmy i śmialiśmy się jak na początku.
K- Pamiętasz jak się poznaliśmy ?
L- Pamiętam - zaśmiał się - Zrobiłem z siebie kretyna, bo zacząłem machać rękoma na lotnisku ..
K- Ojj, tam.. byłeś uroczy - pocałowałam go w policzek
L- Najfajniejsze chyba było to iż jako jedyni byliśmy ubrani w paski ..
K- Taak - uśmiechnęłam się szeroko
Po krótkim namyśle po raz kolejny go zapytałam :
K- Żałujesz, że mnie poznałeś ?
L- Nie. Skąd takie pytanie ? - zapytał zdziwiony -  Ja niczego nie żałuję ..chyba, że takiej jednej rzeczy .. - trochę posmutniał
K- Ej ! Przecież zawsze można wszystko naprawić - uśmiechnęłam się lekko
L- Obawiam się, że nie to ..
K- Na pewno się da ! Tylko musisz w to uwierzyć.
W tym momencie otworzyła się kapsuła czyli mogliśmy już stamtąd wyjść. Byłam strasznie ciekawa oco albo o kogo mu chodziło lecz nie chciałam naciskać na niego.
Przed London Eye stał już Harry z Eleanor. Po ich minach dało się wywnioskować, iż lekko są zmieszani gdyż nigdzie nas nie mogli znaleźć.
My uradowani podeszliśmy ich od tyłu oraz krzyknęliśmy ' Buu ' , a oni podskoczyli w miejscu.
K- I jak było ?
E- Świetnie ! Żałujcie, że tu zostaliście.
Spojrzeliśmy na siebie z Lou oraz się zaśmialiśmy.
L- To co teraz robimy ?
H- Seans filmowy w domu czy kolacja na mieście ? - poruszył śmiesznie brwiami
K, L- Dooom !
E- Ale wy dzisiaj zgodni jesteście ze sobą .. - powiedziała zdziwiona tym co widziała i słyszała
H- Nareszcie, jestem z was taki dumny - szepnął mi zadowolony na ucho
K- haha, dzięki, ale i tak nie jest pomiędzy nami aż tak bardzo dobrze ..
H- Jeszcze trochę i będzie - ukazały mu się te jego cudne dołeczki w policzkach
K- Harry ?
H- No ?
K- Dlaczego to robisz ?
H- Bo was kocham. Ale jak jesteście razem ..a jak jesteście osobno to mnie szlag trafia i nie mogę na to patrzeć ..zresztą chłopcy też ..
K- Dziękuję - pocałowałam go w policzek
Skierowaliśmy się do domu. Byliśmy właściwie w połowie drogi gdy nagle zadzwonił telefon. Wyświetlił mi się napis ...




_________________________________________________________
I jak ? :D
Mam nadzieję, że nawet spoko, bo dla mnie to takie flaki z olejem.
Zresztą jak zwykle.
Mi zawsze coś nie pasuje xd
No, ale już się w sumie przyzwyczaiłam do tego XD
3 strony w Wordzie, więc powinien być dość długi ;p
I po feriach :<<
Skoro koniec ferii to jak wiecie wiąże się to z nauką, czyli nie wiem czy będą rozdziały dodawane regularnie. ;//
Tym co się właśnie zaczynają ferie ..to życzę ich udanyych! :D
Gdyby nie były co 2 dni to proszę nie złoście się na mnie ..
Staram się jak mogę, ale nie zawsze może mi to wychodzić ..
Oczywiście dziękuję wam za życzenia <33
Bardzo dziękuję również za tyle wyświetleń i oczywiście komentarzy ;*** <333
Dobra, nie będę już was dłużej męczyła ;D
Do następnego xx




                   



Eleanor :D



                               



Harry :D


                           



Louis :D


                         



Kate :D



                  


London Eye :D

piątek, 25 stycznia 2013

Rozdział 26






                                                              * 9 dni później  *



Przez te wszystkie dni, które upłynęły zbyt wiele się nie zmieniło. Tyle, że pomiędzy Lou i Hazzą trochę się polepszyło lecz niewiele.


Obudziłam się o około jedenastej. Nie miałam pojęcia dlaczego aż tak długo spałam. Na łóżku leżała karteczka :
'' Niall poszedł gdzieś na miasto, Liam, Zayn i ja poszliśmy do swoich dziewczyn, a Harry coś tam załatwić, więc zostajesz sama z Lou. Nie pozabijajcie się ...nie chcę stracić siostry ani przyjaciela ;))
                                                                                       ~Josh ;* ''
Zaśmiałam się z treści  wiadomości do mnie. Odłożyłam karteczkę na stolik.
Udałam się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i wróciłam do pokoju. Ubrałam się w jakieś ciuchy oraz zeszłam na dół na śniadanie, które miałam zamiar sobie zrobić.
Na dole czuć było zapach tostów. Zdziwiło mnie to bo przecież miał być w domu tylko ja i Louis. Pomyślałam, iż albo Louis jest z Eleanor albo po prostu dla siebie zrobił to jedzenie.
Weszłam do kuchni, a na stole leżały dwa talerze. Czyli jak się domyślałam w domu jest też pewnie Eleanor.
Podeszłam do lodówki. Chciałam wyciągnąć potrzebne mi składniki, ale Louis zamknął mi lodówkę przed nosem.
K- Mogę się dowiedzieć co ty wyprawiasz ? Chciałam sobie zrobić śniadanie.. tak jak ty zrobiłeś dla siebie i El.
L- Kogo ? Co ? - spojrzał na stół - Aaa, nie ! - zaśmiał się - To śniadanie jest dla nas - wskazał na mnie i na niego
K- Co ci się stało ?
L-  Tęsknię za tobą.
K- Czy ja dobrze słyszę ? W ogóle skąd ta zmiana ? Jeszcze wczoraj się ze mną kłóciłeś ..
L- Skoro nikogo dzisiaj nie ma w domu ...to ..może .. spędzimy ze sobą trochę czasu ? - zapytał niepewnie
Spojrzałam to na swoje stopy to na jego twarz, a po chwili uśmiechnęłam się lekko .
K- Dobrze.
Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Znowu te iskierki w oczach. Louis zrobił się bardziej niepewny tego co robi przez chwilę. Zaraz przytulił mnie mocno. Znów mogłam poczuć zapach jego cudownych perfum. To było naprawdę cudowne uczucie.
Po oderwaniu się od siebie zasiedliśmy do stołu. Zaczęliśmy jeść jak się okazało przepyszne tosty zrobione przez Lou. Co jak co, ale tego się nie spodziewałam po nim. Sądziłam, iż to będzie kolejny okropny, pełen kłótni dzień. Na szczęście było inaczej.
L- Właściwie to jak się czujesz ?
K- umm ..już lepiej - uśmiechnęłam się lekko
L- Przytyłaś ?
K- haha ...co to za pytanie ?
L- No bo ..słyszałem, że lekarka ci kazała .. no i ..
K- A, no tak. Przez ten czas sporo pomógł mi Niall - zaśmiałam się na samą myśl o tym
L- haha, widziałem jak przynosił ci tyle jedzenia - zaczął się śmiać na co ja mu zawtórowałam
K- Jeśli chodzi o to ..to tak. Przytyłam...niestety.
L- Stety ..przecież mogłaś popaść w anoreksję czy coś innego !
K- Dobra, ale żeby aż tyle !?
L- Z Horanem wszystko jest możliwe - zaśmialiśmy się
K- Brakowało mi ciebie - mówiłam biorąc kolejny kęs tosta
L- Mi ciebie też. - nie wierzyłam w to co usłyszałam. Nie okazywałam tego na zewnątrz lecz w środku cieszyłam się jak głupia
Po zjedzonym śniadaniu wzięłam talerze do zmywarki. Louis w tym czasie podreptał do salonu.
Gdy weszłam tam, na kanapie siedział z zacieszem na twarzy Lou.
L- Wybrałem dla nas film - powiedział zadowolony z siebie
K- A skąd wiesz, że ja nigdzie nie wychodzę ? - zapytałam zdziwiona
L- No ..chyba, że tak ..to ja .. obejrzę sam - powiedział zmieszany
Z jego twarzy zniknął uśmiech i włączył sobie film.
K- Ej, !
L- Co ? - powiedział obojętnie
K- Co się z tobą stało  ? Zmieniłeś się ..nie jesteś już taki sam jak jakiś czas temu ..zamknąłeś się jakby w sobie. Odpuszczasz ..i to bardzo szybko.
L- Nie wiem. Po prostu jakoś tak ..jestem zmęczony tym wszystkim.
Zrobiło mi się go szkoda. Louis patrzył na każdy mój ruch. Zaczęłam się powoli zbliżać do niego.
Stanęłam za kanapą. Położyłam dłonie na jego ramionach i zaczęłam go masować. Co prawda nie było to to samo co u masażsyty, ale zawsze coś. Lou tylko pojękiwał z rozkoszy. Zaśmiałam się na to, a on tylko szepnął ' Dziękuję ' oraz ręką wskazał na miejsce obok siebie bym usiadła tam.
Usiadłam i Louis włączył ' Listy do Julii '. Zaczęliśmy oglądać. Zawsze chciałam to objrzeć, ale jakoś nie miałam z kim, bo to przecież ' zwykłe romansidło ' . Cieszyłam się, iż właśnie to z nim oglądam.
W momencie gdy w filmie znaleźli się na cmentarzu Louis objął mnie ramieniem. Niepewnie lecz to zrobił. Ja natomiast aby on poczuł się pewniej oparłam swoją głowę o jego ramię.
Miło było spędzić z nim ponownie ten czas. Po skończonym seansie dostałam sms'a i Lou o dziwo też. Zaśmialiśmy się z tego po czym otworzyłam wiadomość, która okazała się być od Harry'ego.
' Jedno i drugie jeszcze żyje ? xx '
K:
 ' No raczej xd '
H:
' Bądź gotowa o 19 ;)xx '
K:
' Ale o co chodzi ? '
H:
' Dowiesz się później ;p '
Spojrzałam ukradkiem na Lou, a on na mnie.
L- I co ? Wychodzisz gdzieś dziś ?
K- Tak, o 19 ..a ty ?
L- Taa.. ja też ..o 18.30
K- To chyba fajnie, nie  ?
L- Tak, tak - powiedział obojętnie
K- Może coś porobimy ? W końcu mamy jeszcze trochę czasu ..
L- No pewnie - powiedział zadowolony
Wyjęłam z szafki ' Monopoly ', a ten zaśmiał się. Ja również na wspomnienia ostatniej gry z nim.
Zaczęliśmy wspólną grę. Ciągnęła się ona nieubłagalnie szybko. Nie chciałam tego no, ale trudno. Była już 18.15, więc Louis musiał już lecieć. Nie wiem gdzie, ale musiał. Ja również musiałam zacząć się szykować. Pobiegłam na górę szybko się ogarnąć.
Zrobiłam sobie lekki makijaż, zrobiłam koka oraz wybrałam ten zestaw. Był jednak mały problem przy założeniu spodni. Chyba jednak zbyt dużo przytyłam. Wydawało mi się, iż wyglądam akurat gdyż nie wiedziałam dokładnie gdzie idziemy.
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Szybko zbiegłam na dół, aby je otworzyć. Za nimi stał ...








________________________________________________________
Mam nadzieję, że mniej więcej się podoba :)
Przepraszam, iż taki krótki ;/
omg, dzisiaj mam urodziny xD
Dlatego nie miałam zbyt dużo czasu na pisanie rozdziału, a chciałam jakoś spędzić ten dzień xd
Bardzo Was kocham, dziękuję za wszystkie komentarze i wszystko co dla mnie robicie ! :**
Do następnego xx



                 


Louis :D

środa, 23 stycznia 2013

Rozdział 25







'' Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy pod nieznany mi adres. Po dwudziestu minutach byliśmy pod ... ''





przychodnią.
J- Niespodzianka !
K- No chyba sobie jaja robisz. Za parę dni mi przejdzie ! Jedźmy do domu ...
J- hmm ... NIE - uśmiechnął się
K- Nigdzie nie idę ! Zostaję w samochodzie !
Nie odezwał się nic. Obszedł samochód w kółko dopóki nie przystanął przy drzwiach od mojej strony. Otworzył je. Spojrzałam tylko na niego, a później odwróciłam się w drugą stronę.
Josh tak jakby nie zwracał na nic uwagi, odpiął mój pas po czym spojrzał w moje oczy, a ja w jego. Kompletnie nie wiedziałam o co mu chodzi.
Nagle poczułam jego dłonie na sobie, a za chwilę już trzymał mnie na rękach. Gdy ' wyciągał ' mnie z samochodu uderzył mnie w głowę o dach.
K- Ała ! Uważaj co robisz !
J- Znalazła się delikatna.
K- Walnąłeś mnie pacanie o dach samochodu .. w głowę !
J- Przeżyjesz.  - uśmiechnął się do mnie
K- No pewnie. - powiedziałam zrezygnowana
Właściwie to nie protestowałam żeby postawił mnie na ziemi. W sumie to i tak nie chciało mi się przebierać nogami, więc chciałam aby mnie niósł.
Niestety moja wygoda skończyła się kiedy przekroczyliśmy próg budynku. Nie lubiłam szpitali ani niczego co było z tym związane. Od zawsze. Lekarze, dentyści ..byli moimi wrogami, a w sumie to nadal są. To wnętrze, ten charakterystyczny zapach zawsze mi się źle kojarzy.
Josh poszedł mnie zarejestrować, a ja usiadłam pomiędzy chorymi w kolejce. Po pewnym czasie dosiadł się do mnie braciszek. Dla zabicia czasu dużo rozmawialiśmy, na różne tematy. Trochę mi opowiedział jak wygląda ta jego dziewczyna. Z opisu nie była taka zła, ale jednak żebym coś więcej o niej powiedziała muszę ją poznać. O ile Josh będzie chciał mnie z nią zapoznać. Jeśli nie, no to trudno.
Nareszcie po długim wyczekiwaniu nadeszła moja kolej. Wstałam, a Josh o dziwo za mną.
K- ee ...co ty robisz ?
J- Idę z tobą..nie widać ?
K- Nie będę się przy tobie rozbierać.
J- Trudno. Chcę wiedzieć co ci jest.
K- Jestem już dużą dziewczynką.
W końcu do naszej rozmowy wtrąciła się lekarka :
- Kim pan jest ?
J- Bratem.
- To może lepiej jak pan zaczeka na zewnątrz. W końcu pańska siostra jest już dorosła.
J- Proszę mnie wpuścić. Ona później mi nie będzie chciała powiedzieć co jej jest ! Wolę uniknąć jej humorków.. A jak się będzie rozbierała to przecież się odwrócę ..co ja jakiś pedofil ?
- Proszę się uspokoić. Dobrze, wpuszczę pana.
K- To ja nie mam nic do gadania ?
J- Nie.
K- W ogóle to ..jakie humorki ?! Ja nie mam żadnych humorków !
J- No przecież widzę ! Jesteś wkurzająca !
K- To przez Louis'a !
J- Tak, na pewno.
Ta wizyta ubiegła nieco inaczej. Najpierw lekarka zaczęła pytać Josh'a co u mnie zauważył, a dopiero później ja mogłam się wypowiadać. Jak już lekarka coś tam sobie zapisała zaczęła mnie badać. Później założyłam na siebie ciuchy.
- A więc tak. To zwykła grypa. Dam pani antybiotyk i proszę bardzo dużo odpoczywać i starać się nie stresować niczym. Również dam pani skierowanie na USG. Mam pewne obawy, bo jest pani strasznie chuda. Bardzo bym panią prosiła żeby jednak przytyć chociaż te 2kg.
J- Ale po co USG ? Co jej jest ?! - powiedział zdenerwowany
- Chcę się upewnić czy aby wszystko jest w porządku, a poza tym zawsze lepiej mieć badania zrobione, prawda  ? Tym bardziej, iż dawno nie było robione.
J- Ale co jej jest ?
- Ja nie chcę państwa niczym denerwować niepotrzebnie, bo to pewnie tylko moje fałszywe przypuszczenia.
J- No dobrze.
- A więc proszę trochę uzyskać na wadze oraz bardzo dużo odpoczywać.
Pożegnaliśmy się z panią doktor oraz wyszliśmy do samochodu.
J- Widziałaś jaka była dziwna ?
K- Wydaje ci się tylko. Po prostu nie chciała nas niczym martwić. Dla mnie to bardzo dobrze, a ty  ? To już masakra. Twoje oczy wyglądały na strasznie przerażone. Wyluzuj trochę. - powiedziałam spokojnym tonem
Josh przy okazji pojechał do apteki wykupić mi lekarstwa.
Widzę, że za szybko łóżka nie opuszczę gdyż Josh mi na to nie pozwoli. To będzie okropny tydzień.
Gdy wykupił już wszystko pojechaliśmy do domu. W drodze podgłośniliśmy radio na full i zaczęliśmy śpiewać.
Zrobili przerwę aby puścić wywiad przeprowadzany z 1D. Nie chciałam go przełączać, więc jeszcze bardziej podgłośniłam by usłyszeć lepiej ich odpowiedzi.
- A więc tak. Wasze fanki na pewno chcą wiedzieć czy wasze statusy się zmieniły ..więc jak to jest z wami ? Zayn, Liam nadal jesteście ze swoimi dziewczynami ?
L, Z- Tak. - powiedzieli zadowoleni
- A ty Niall ?
N- Mam swoją wybrankę ..
- Naprawdę, kto to taki ?
N- Jedzenie. Ma nietypowe imię i bardziej męskie, ale naprawdę ją kocham.
- Ale ja pytam poważnie - zaśmiała się lekko
N- Jestem sam ..z moim jedzeniem - powiedział dumnie
- To teraz wy .. Harry masz kogoś ?
H- Nie.
L- Ej, no ! Harry no przyznaj się !
H- No co ? Przecież nie spotykam się z nikim - powiedział lekko wkurzony
L- Naprawdę ja to muszę powiedzieć ? Przyznaj się, powinni wiedzieć.
- Ale o czym ?
H- Tak, mam dziewczynę. Ale wolę jednak nie mówić kim ona jest.
- Zdradź nam chociaż jej imię ..
H- No dobrze. Ma na imię Kate. Koniec, kropka.
- Czy to ta Kate ? Kate Devine ?
Zapadła cisza.
- Czyli mamy to rozumieć jednoznacznie ?
Przełączyłam radio na inną stację. Nie chciałam tego słuchać. Jak Louis mógł to zrobić. Nie mogłam tego pojąć. Josh tylko patrzył na mnie krzywo. Chciał coś powiedzieć, ale pewnie wiedział, iż to nie najlepszy pomysł w tym momencie.
Resztę drogi spędziliśmy jadąc w ciszy. Gdy nareszcie dotarliśmy do domu wysiadłam jak najszybciej z samochodu oraz udałam się do swojego pokoju. Przebrałam w piżamę i położyłam w łóżku. Jak na złość miałam katar. Nienawidziłam tego. Strasznie mnie to męczyło, zresztą chyba nie tylko mnie. Gdy sobie pomyślę o tylu nieprzespanych nocach od razu mi się wszystkiego odechciewa.
Kiedy ( wiem, że się nie zaczyna zdania od 'kiedy', ale nie wiedziałam jakiego użyć ;p xd) tak sobie leżałam usłyszałam nagle straszne krzyki oraz trzask drzwi z dołu.


                                                  * Oczami Josh'a *


Kate poszła do siebie, a ja zacząłem jej przygotowywać lekarstwa do zażycia przez nią. Widziałem jak się wkurzyła na Louis'a. Nie rozumiem dlaczego Louis tak się zachowuje od ich przyjazdu. Wydawało się, iż wszystko było ok. Najgorsze jest chyba to że Lou nikomu nie chce powiedzieć o co chodzi, dlaczego taki jest dla Kate. Chciałem jedynie, aby to wszystko nareszcie się skończyło. Miałem dość patrzenia jak Kate cierpi przez niego.
Gdy zacząłem kierować się w stronę pokoju Kate wparowali chłopcy. Harry z Lou się kłócili. Hazza ciągle się na niego wydzierał.
H- Po chuja  o tym mówiłeś ?! Zajmij się sobą i tą swoją lalunią, a nie będziesz wpieprzał się w moje życie i Kate !
L- Fani zasługują na prawdę !
H- Doprawdy ? To zajebiście. Dostaliby ją w odpowiednim czasie kiedy ja i Kate bylibyśmy na to gotowi, a teraz co ? Wyobrażasz sobie Kate normalnie idącą po ulicy !? Bo ja jakoś nie. Będzie, że jest jakaś dwulicowa. Najpierw trzymała się ciebie zresztą ty jej też, a teraz jest ze mną ... zadowolony jesteś z siebie ?! Zadowolony ? To ci naprawdę bardzo gratuluję.
Wszyscy patrzyliśmy uważnie na nich. W końcu Louis tak się wściekł, że walnął Hazz z pięści w twarz. Harry mu nie oddał. Widać, iż nie miał zamiaru. Lou natomiast wyszedł z domu. Harry rozejrzał się po nas i również po chwili wyszedł. Zayn chciał wyjść za nimi lecz Liam go zatrzymał. Nas zatkało. Nie mieliśmy pojęcia co im odbiło.
Po paru chwilach przypomniałem sobie co miałem zrobić, więc wziąłem cherbatę, lekarstwa oraz bez słowa skierowałem się na górę. Wszedłem do pokoju Kate. Widziałem, iż płakała. Położyłem przyniesione rzeczy na stoliku koło łóżka i przytuliłem ją z całych sił.
K- Nie chcę żeby przeze mnie się kłócili. Rozumiesz ? Nie chcę.
J- Cii ..
Gdy trochę się uspokoiła podałem jej cherbatę i lekarstwa.
J- Masz. Wypij - uśmiechnąłem się do niej lekko
K- Dzięki braciszku. - wymusiła uśmiech
Wypiła leki oraz położyła się w łóżku. Po paru chwilach zasnęła.


                                                       * Oczami Kate  *



Obudziło mnie czyjeś gładzenie mojego policzka. Uśmiechnęłam się po czym otworzyłam oczy.
H- Przepraszam, nie chciałem cię obudzić.
K- Nic się nie stało.
H- I jak u lekarza ?
K- Bardzo dobrze.
H- I co ci powiedział ?
K- Wszystko w porządku, po prostu to przeziębienie.
H- Naprawdę ? Słyszałem inną wersję - skarcił mnie wzrokiem
K- Tak ? To musiałeś się przesłyszeć. - uśmiechnęłam się szeroko
H- Nie sądzę ..dlatego mam dla ciebie to - podał mi do ręki zestaw z KFC
Zaczęłam się śmiać.
K- Po co wydawałeś na mnie pieniądze ? To napewno bardzo dużo kosztowało. Zaraz ci oddam .. - sięgnęłam po torebkę lecz on mi ją wyrwał oraz położył na drugim końcu pokoju. Wiedział, iż nie będzie mi się chciało po nią iść.
H- Nie chcę twoich pieniędzy. Po prostu jako twój chłopak muszę się o ciebie troszczyć, no nie ? - zaśmiał się
K- Harry ..
H- I chciałem cię też przeprosić. - wręczył mi bukiet tulipanów
K- Jakie piękne, dziękuję - pocałowałam go w policzek - Ale za co chcesz mnie przeprosić, bo chyba czegoś nie rozumiem.
H- Za to że wiedzą o naszym ' związku ' - powiedział z naciskiem na 'związku'
K- To nie twoja wina - uśmiechnęłam się do niego lekko
Harry przybliżył się do mnie. Wtedy dopiero zauważyłam to czego nie zauważyłam kiedy się obudziłam. Miał rozcięty łuk brwiowy.
K- Boże, Harry. Co ci się stało ? - zapytałam lekko przerażona - I dlaczego masz podbite oko ?
H- To nic takiego - powiedział lekko zmieszany
K- To Louis ?! - zapytałam wściekła
Harry nic nie odpowiedział lecz kiedy zapytałam po raz kolejny przytaknął. Strasznie mnie wkurzył. Co on sobie w ogóle myślał ?! W ogóle nie miałam pojęcia ani żadnego pomysłu dlaczego mógłby bić swojego najlepszego przyjaciela.
Chciałam iść do Lou lecz kiedy stawiłam pierwszy krok zakręciło mi się w głowie. Gdyby Harry mnie nie złapał dawno leżałabym na ziemi.
K- Dziękuję.
H- Nie dziękuj tylko kładź się do łóżka i zjedz coś, bo strasznie jesteś blada.
Gdy to powiedział zaczęło mi się chcieć wymiotować, więc szybko zerwałam się z łóżka oraz pobiegłam do toalety.
Po długim siedzeniu tam wróciłam do pokoju. Myślałam, że Harry'ego już dawno nie ma, ale ten siedział na moim łóżku i czekał na mnie. Posłałam mu ciepły uśmiech oraz skierowałam się do niego z apteczką, którą przy okazji wzięłam ze sobą.
Opatrzyłam mu ranę i zakleiłam plastrem,  a żeby nie było widać tego podbitego oka będzie musiał sobie nakładać makijaż. Inaczej będą kolejne plotki.
Ze zmęczenia położyłam się na łóżku obok Hazzy. Ciągle był przy mnie. Nie powiem, ale było przyjemnie tak z nim siedzieć. Moje powieki po pewnym czasie zamknęły się i odleciałam w krainę snu.











______________________________________________________
I jak ? :>
Liczę, iż się troszkę podoba :)
Kocham Was, do następnego xx





                     



Harry :)



               



Louis :)



           



One Direction :D


poniedziałek, 21 stycznia 2013

Rozdział 24








Obudziłam się o dziwo w dobrym humorze. Zdecydowałam, iż zrobię to i będę udawała dziewczynę Hazzy. Gdy podniosłam się z łóżka podeszłam do lustra. Nie wyglądałam najlepiej, a szczególnie moje włosy lecz pominęłam ten fakt oraz zeszłam na dół do chłopaków, którzy siedzieli w kuchni.
Zapach naleśników roznosił się po całym domu. Już na samą myśl o nich pragnęłam znaleźć się jak najszybciej na dole.
W kuchni trwała wielka dyskusja na różne tematy. Ale na tyle wielka, że nikt mnie nie zauważył. Podeszłam więc do Harry'ego oraz przytuliłam go od tyłu. Ten lekko podskoczył i odwrócił się w moją stronę. Spojrzałam mu głęboko w oczy oraz zaczęłam mówić tak aby tylko on usłyszał :
K- Jeżeli twoja propozycja nadal aktualna to ... zgadzam się.
Ten się tylko słodko uśmiechnął, a zaraz musnął moje usta.
H- Przepraszam. Chciałem żeby wyszło naturalnie, w końcu Louis patrzy - powiedział lekko zmieszany
K- Nic nie szkodzi - tym razem ja go lekko pocałowałam - W sumie to ja cię powinnam przeprosić ..
H- Za .. ?
K- Że pakuję cię w takie bagno no i że mogę cię zarazić.
H- Nie boję się o to - musnął ponownie moje usta
Nie powiem, ale całował cudownie. Szkoda tylko, że w tym wszystkim był jeden haczyk. Moje serce należało do Louis'a. Mam nadzieję, iż z czasem będzie inaczej. W końcu on jest teraz z Eleanor.
Oczywiście ktoś musiał przerwać :
Z- fuuuj ! Nie przy jedzeniu  !
K- Ooo, zamknij się  !
Podeszłam do braciszka i pocałowałam w policzek.
J- Widzę kochana, że bardzo chcesz mnie zarazić .. - wyszczerzył ząbki
K- Może chcę, może nie - uśmiechnęłam się podejrzliwie
Mój dość dobry humor lekko został zepsuty na widok schodzącej ze schodów Eleanor. Gdyby jej się tak przyjrzeć to nie dziwię się Lou, że tak jakby mnie zostawił dla niej. Była piękna, miała śliczne włosy, długie nogi, super się ubierała. Zapatrzyłam się w nią. Powiem szczerze, iż zazdrościłam jej urody. Trudno się jej nie oprzeć.
Nagle Harry szepnął mi do ucha  :
H- I tak jesteś od niej lepsza.
Spojrzałam tylko na niego, a on rozkładał każdemu jedzenie na talerze. Harry jakby czytał mi w myślach.
K- Co ona tu robi  ? - wymknęło mi się
Miałam w głębi duszy nadzieję, że jednak nie wypowiedziałam tego na głos.
Lou- Spała u nas dzisiaj. Masz coś przeciwko ?
K- Ależ skądże - uśmiechnęłam się sztucznie
Zapadła cisza. Nikt nic się nie odzywał, ale na szczęście Zayn uratował sytuację.
Z- Chyba nie chcę wiedzieć co robiliście w nocy. - poruszył śmiesznie brwiami
N- A ja tak.
K- Niall ciołku !
N- No co ? Ciekaw jestem. Jak też tego ile naleśników jeszcze zostało na dokładkę, bo strasznie głodny jestem. - wyszczerzył się
Z- ooo, a może wy coś robiliście z Hazzą dzisiaj ..hmm ? - spojrzał na mnie podejrzliwie
K- Zajmij się Perrie !
Z- Nie broń się moją dziewczyną tylko odpowiedz na pytanie - wciąż nalegał
K- Niczego nie było.
H- Jak nie ? To już nie pamiętasz co się działo parę godzin temu ?
K- Harry ! - spiorunowałam go wzrokiem
J- Zaoszczędźcie szczegółów z łaski swojej.
Z- Wiedziałem, że coś było ! - zaczął tańczyć z radości
H- Jeszcze mi za to podziękujesz - szepnął mi do ucha, po czym pocałował w szyję
Dziwił mnie jednak widok Lou i El. Louis siedział cicho, był jakiś nieobecny odkąd Zayn zaczął temat mój i Hazzy. Gdzieś w środku cieszyło mnie to bo w jakiś sposób plan Harry'ego zaczął działać, ale nienawidziłam gdy miał taką minę. Miałam ochotę podejść do niego i wpić się w jego cudowne usta, które za każdym razem miały taki sam niepowtarzalny smak. Pragnęłam znów go poczuć tyle że to już były tylko i wyłącznie marzenia, które się nie spełnią.
Głowa jak bolała tak bolała nadal. Na zewnątrz się śmiałam ze wszystkiego, ale w środku gotowało się we mnie. Nie mogłam patrzeć jak Louis i ta cała Eleanor się całują, obsciskują. Miałam ochotę stamtąd iść lecz musiałam być silna oraz pokazać, że nie interesuje mnie co oni robią.
Kątem oka widziałam, iż Harry i Josh się ze mnie śmieją. Hazza w końcu podszedł do mnie i wpił się w moje usta. Całowaliśmy się bardzo namiętnie. Jednak nie byłam pewna czemu on to robi, a na dodatek sam zaproponował takie coś.
Dało się zauważyć, że Louis był wręcz wściekły. Chłopcy zaczęli w pewnym momencie aż klaskać. Nie powiem, ale nasz pocałunek był bardzo namiętny. Całowaliśmy się strasznie zachłannie. W końcu musiałam się od niego oderwać.
K- Harry, ja naprawdę jestem chora.
H- Już niedługo. - znów wpił się w moje usta lecz tym razem na trochę krócej - Powiem ci coś ... zajebiście całujesz - szepnął mi na ucho
Zaczęłam się z niego śmiać.
K- Za to ty nie - wystawiłam mu język
H- Słucham ?! Ja źle całuję ?
K- Zobaczysz ... kwestia czasu ..może kiedyś się nauczysz.
Wstałam od stołu oraz udałam się do szafki, w której były tabletki. Połknęłam ją oraz spojrzałam na nich wszystkich śmiejących się ze wszystkiego i z niczego.
Harry stał w miejscu i macał się po ustach. Biedaczek był taki zakłopotany. Podszedł do mnie szybkim krokiem oraz znów zaczął całować.
Gdy się od siebie oderwaliśmy zapytał :
H- A teraz było lepiej ? - zapytał z nadzieją w głosie
K- Kwestia czasu mój drogi, kwestia czasu - wybuchłam śmiechem
H- Dlaczego dziewczyna jest lepsza ode mnie ? - udawał, że płacze
K- Haroldzie, nie zawsze we wszystkim musisz być lepszy ! - wystawiłam mu język
Chłopcy prowadzili wielką dyskusję przy stole gdy nagle Louis się do nas odezwał. Bolało mnie, że Louis mnie tak traktuje od jakiegoś czasu. To było straszne. Za każdym razem miałam ochotę się rozpłakać jak małe dziecko lecz nie mogłam, a to dawało mi jeszcze większą siłę. Starałam się robić tak jak on mi.
L- Czyżby pierwsza kłótnia gołąbeczki ?
K- Chyba cię coś boli jeżeli uważasz, że to kłótnia. Poza tym pilnuj siebie i swojej dziewczyny - uśmiechnęłam się do niego chamsko
L- My się mamy w jak najlepszym porządku jeśli o to chodzi - uśmiechnął się do El na co ta mu odwzajemniła uśmiech
Nie miałam kompletnie pojęcia o co mu chodzi. Jeszcze niedawno przespał się ze mną, a teraz takie numery odwala ? Gratuluję mu. Typowy facet. Po nim bym się tego nie spodziewała, myślałam, że jest inny.
J- umm .. Kate ..bo ja ..muszę ci coś powiedzieć - jąkał się
K- O co chodzi Josh ?
J- Chodźmy do salonu.
Usiedliśmy na kanapie. Siedzieliśmy naprzeciwko siebie. Josh strasznie się stresował.
K- Ej, spokojnie ! Cały się trzęsiesz !
J- Nie wiem jak ci to powiedzieć ..
K- Wal prosto z mostu - uśmiechnęłam się
J- Spotykam się z kimś.
Na początku mnie zamurowało. No, bo .. CO ?! Mój brat się z kimś spotyka ? Nie mogłam w to uwierzyć. Ale bardzo się cieszyłam z tej wiadomości.
K- To wspaniale ! - zaczęłam krzyczeć po czym mocno go przytuliłam - Czego się tak bałeś ?
J- Nie wiem .. że tego nie zaakceptujesz ?
K- Ty to jednak głupi jesteś ! - zaśmiałam się po czym wtuliłam się w jego tors
Nagle do salonu wszedł Niall.
N- Co tu się dzieje ?! Czyżbyś zdradzała Harry'ego ? Nie ładnie, nie ładnie.
Za chwilę u boku Niall'a pojawił się Harry.
H- Słucham ?! Dosyć, że mówisz ... aa, nieważne, to jeszcze mnie zdradzasz ?!
J- Idźcie się najlepiej leczyć - uśmiechnął się
Z- Moooment. Co Kate ci takiego powiedziała ? - zaczął się śmiać
H- Czy to ważne ?
N- Noo, taak !
H- Że źle całuję - powiedział pod nosem
Liam - Co ? Bo nie dosłyszałem - nadstawił ucho
H- Że źle całuję .. - powiedział trochę głośniejszym tonem
N- Hallo ?! Nic nie słyszę .. - również nadstawił ucho
H- Że źle całuję do cholery ! - wydarł się
Louis oczywiście siedział cicho. Wszyscy zaczęli się śmiać ze Styles'a, a on siedział przygnębiony. Nawet Eleanor się z niego śmiała. Za to ja podeszłam do Hazzy i namiętnie go pocałowałam.
K- Nie. Jednak się myliłam. Dobrze całujesz - zaśmiałam się
H- No nareszcie ! - powiedział zadowolony z siebie
K- Tak w ogóle to co dziś robicie ?
Lou- Mamy za godzinę wywiad.
Zdziwiło mnie to. On ? Louis Tomlinson odpowiedział na moje pytanie ? Byłam pod wrażeniem. Spojrzałam tylko na niego lecz zaraz odwróciłam wzrok w stronę Josh'a.
J- Skoro chłopaki jadą na wywiad to .. mam dla ciebie niespodziankę  !
K- Co ? Ty dla mnie ?
J- No dla ciebie, a dla kogo ? Tylko ubierz się najzwyczajniej - puścił mi oczko
Pożegnałam się z chłopakami gdyż udali się na wywiad, a ja poszłam na górę się umyć. Wzięłam szybki prysznic, zrobiłam coś z włosami, zrobiłam lekki makijaż oraz założyłam na siebie ten zestaw.
Trochę mnie to cieszyło, ale nie wiedziałam czego mogę się po nim spodziewać.
Zeszłam zadowolona na dół. Czekał tam na mnie już braciszek. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy pod nieznany mi adres. Po dwudziestu minutach byliśmy pod ...








________________________________________________________
No i wyszło mi takie coś :>
Bierzcie udział w ankiecie, a właściwie ankietach w prawym górnym rogu ! :D
Baaardzo dziękuję za tyle komentarzy <3
Opinia jak zwykle należy do was :))
Do następnego xx





                



                   






Zayn gdy się cieszył xD



                  


Harry i Kate :)



            




Louis

sobota, 19 stycznia 2013

Rozdział 23









Wszyscy patrzyliśmy na siebie niepewnie. Eleanor w pewnym momencie złapała Lou za rękę, a on splótł ich ręce. Poczułam, że tracę grunt pod nogami. Dopiero co szłam powiedzieć co do niego czuję, a on wyskakuje, że jest z El. W sumie to cieszę się, iż zrobił to w tej kolejności bo inaczej wyszłabym na idiotkę.
Na jego, a właściwie to ich wiadomość każdy osłupiał. Nie wiedzieliśmy co o tym myśleć, a tym bardziej powiedzieć. W końcu odezwałam się pierwsza :
K- Wooow, ale super. Nawet nie wiesz jak się cieszę i chłopaki zresztą też – spojrzałam na nich, a oni potakiwali – Wiesz ..właśnie szłam na górę żeby ci powiedzieć, że ..
Nagle podbiegł do mnie Harry oraz objął w pasie
H- Że my jesteśmy razem – powiedział niepewnie
K- No właśnie. Właśnie to chciałam powiedzieć – uśmiechnęłam się
L- Naprawdę ?! Wy ? Razem ?
K- Taak. Bardzo się kochamy – uśmiechnęliśmy się z Hazz
L- umm … to gratuluję. Szczęścia i miłości .. – mówił lekko zakłopotany – Tylko szkoda, że dopiero teraz mi o tym powiedziałaś – spojrzał na mnie z wyrzutem
K- Słucham ?! Wcale nie jesteś lepszy ! W Cassis mówiłeś całkiem co innego !
L- Ty też ! I co z tego wychodzi ?! Jesteś z moim najlepszym przyjacielem !
H- Przecież pomiędzy nami nic się nie zmienia .. po prostu do tego wszystkiego co jest dojdą nasze dziewczyny i tyle ..wszystko inne będzie normalne !
L- Kate jak mogłaś mi to zrobić !
K- Co ty w ogóle wygadujesz ? – czułam jak po policzku lecą pojedyncze łzy
L- Ja ?
H- Dobra Louis dosyć !
Harry mocno mnie przytulił, a ja się w niego wtuliłam. Właśnie pokłóciłam się z najlepszym przyjacielem. To bardzo boli. Rozpłakałam się lecz szybko otarłam łzy.
Louis z Eleanor specjalnie zostali w domu. Ja nie miałam ochoty oglądać całej tej szopki. Przynajmniej nie dziś. Nie miałam na to ochoty. Spojrzałam na Hazzę oraz powiedziałam :
K- Źle się czuję, pójdę do siebie.
H- Pójść z tobą ?
K- Niee, prześpię się i mi przejdzie. – pocałowałam go w policzek
Udałam się na górę do swojego pokoju. Zrobiłam szybki prysznic oraz przebrałam w piżamę.
Położyłam   się na łóżku i odwróciłam twarz w stronę okna. Automatycznie się rozpłakałam, ale byłam na to gotowa gdyż przygotowałam sobie pięć opakowań chusteczek koło łóżka tak na wszelki wypadek.
Po pięciu minutach przyszedł Harry. Wszedł tak po prostu bez pukania. Trzynał na tacy gorącą herbatę i jakieś leki.
H- Heej, mała. Jak się czujesz ?
K- Dlaczego to zrobiłeś ? Przeze mnie stracisz najlepszego przyjaciela.
H- Żartujesz sobie ? Nie stracę. Po prostu chcę wam wbić do tych pustych łepetyn, że się kochacie. K- Co proszę ?
H- Nie widziałaś jaki Louis był dzisiaj o ciebie zazdrosny ? On to robi specjalnie ! Dlatego my też zagramy w taką gierkę - poruszył śmiesznie brwiami

K- Jaką gierkę ? Jutro rano powiem mu całą prawdę o nas ..
H- Zastanów się jeszcze, a teraz ..jak się czujesz ?
K- A jak wyglądam ?
H- Nie za ciekawie ..
K- No właśnie - wystawiłam mu język
H- A ! Przypomniało mi się. - wziął herbatę i leki do ręki - Masz, powinno ci pomóc, a jutro pojedziesz do lekarza - uśmiechnął się

K- Nigdzie nie jadę, to zwykłe przeziębienie. Ale dziękuję - przytuliłam go lekko
H- Ej, uważaj ! Bo wyleję - lekko się zaśmiał
Podał mi kubek oraz wręczył tabletki do połknięcia. Byłam mu wdzięczna za to co zrobił. Jest jeden problem ..czeka mnie kolejne udawanie związku. Chciałabym mieć w końcu prawdziwego chłopaka, a nie ciągle udawanego.
Harry w końcu włączył jakiś film. Zaczęliśmy go oglądać i był dość wciągający. Zamiast to ja się przytulić do Hazzy on się przytulił do mnie. Jego głowa oczywiście leżała właściwie na moich cyckach. Ale nie protestowałam wręcz przeciwnie po pewnym czasie zaczęłam lekko bawić się jego włosami. On o dziwo nie miał nic przeciwko. Z tego co widziałam  to kiedy ktoś mu dotykał włosów ten darł się na niego i robił aferę, a teraz ? Nic. Byłam pod wrażeniem. Sam Harry Styles pozwolił dotknąć swoich loczków.
W pewnym momencie zaczęłam się śmiać. Nie mogłam się opanować.
H- Co ty odwalasz ? - aż się podniósł do pozycji wręcz siedzącej
K- Co się stało, że mogę dotykać twoich włosów ? - powiedziałam roześmiana lecz zdziwiona
H- Tylko wyjątkowi mogą je dotykać.
Czułam jak się rumienię. Nagle zaczęliśmy sobie patrzeć głęboko w oczy. Nasze usta jedynie musnęły się, ale przerwały nam otwierające się drzwi.
J- Umm .. to ja może przyjdę innym razem - powiedział zmieszany
K- Nie ! Wchodź.
J- Ale ja nie chcę przeszkadzać ..
H- Ja już wychodziłem.
Wyszedł, a Josh stał nadal przy drzwiach.
J- Noo, siostra. Co ty odwalasz ? Na serio jesteście razem ? Nic nie mówiłaś !
K- Ciszej, jeszcze ktoś usłyszy !
J- No to jesteście razem czy nie ? - powiedział cichszym tonem
K- Tak i nie.
J- Możesz jaśniej ?
K- Udajemy. Harry chce żeby Louis był o mnie zazdrosny.
J- hmm .. - zamyślił się - To niezły pomysł - wyszczerzył się
Walnęłam go poduszką w głowę na co ten również ją złapał i mi oddał.
J- Spróbuj z nim być, może to zadziała ! Przecież obydwoje wiecie jak tak pomiędzy wami jest  !
K- Ale znowu będę udawała ! W Cassis Louis był moim mężem, a tu Harry ma być moim chłopakiem ?!
J- No właśnie tak !
K- Ja tak nie chcę !
J- Zastanów się jeszcze. - powiedział całkiem poważnie po czym znów dostałam od niego poduszką w głowę
K- Ty głąbie !
Zaczęła się walka na poduchy. Żadne z nas sobie nie oszczędzało. Te leki zaczęły działać, bo nagle dostałam mnóstwo siły. Puch zaczął latać po całym pokoju, a do tego doszły nasze wrzaski.
W celu ucieknięcia od Josh'a pobiegłam w stronę drzwi, które za sekundę się otworzyły. Stanął w nich zdezorientowany Harry, a ja schowałam się za nim.
H- Podobno jesteś chora ! I co to za wrzaski ?! - mówił nie odwracając się całkowicie do mnie tylko skręcił głowę ku mnie
K- Bo jestem  ! - mówiłam zza jego pleców
H- Nie widać.

K- Bo te leki od ciebie mi pomogły ! - pocałowałam go lekko w policzek
H- Powinnaś mimo to leżeć i odpoczywać.
W tym momencie dostał poduszką w twarz od Josh'a.
J- To miało być w Kate  !
H- Bo ci uwierzę.
Harry złapał pierwszą lepszą poduszkę i uderzył nią Josh'a w twarz. Ja się zaczęłam z nich śmiać. Po chwili przypomnieli sobie o mnie oraz zaczęła się walka w trójkę. Najgorsze w tym wszystkim było to, iż ucierpiały na tym moje poduszki. Za to mój pokój był cały w puchu.
Gdy się zmęczyliśmy chłopcy położyli się na podłodze, a ja rozwaliłam się na łóżku.
Chyba zauważyli, że zrobiłam się śnięta. Obydwoje podeszli do mnie oraz pocałowali w policzek na dobranoc. Zaraz już ich nie było.
Ja mimo tego wszystkiego zasnęłam z uśmiechem na twarzy.




____________________________________________
Macie w końcu Hazzę ! xD
Myślałam, że już nie napiszę tego rozdziału ...
Jakoś nie mogłam dobrać słów ani nic. xd
Ale wyszedł jaki wyszedł ;D
A no i żeby nie było !
Tak naprawdę looffciam El, ale wszystkich przedstawiam w taki sposób na potrzeby rozdziału !! :)
Opinię pozostawiam tylko i wyłącznie wam ;)

Do następnego xx


            


Josh i Kate :D


         


Eleanor i Louis :))


         


Harry :D

czwartek, 17 stycznia 2013

Rozdział 22







' Po piętnastu minutach byliśmy na lotnisku. Ze swoimi bagażami udaliśmy się do wejścia. Gdy przekroczyliśmy próg …  '







Gdy przekroczyliśmy próg ujrzeliśmy zbliżający się tłum fanek. Nałożyłem na siebie czapkę z daszkiem, okulary przeciwsłoneczne oraz nałożyłem na głowę kaptur. Ciągle patrzyłem w dół. Nie miałem bladego pojęcia skąd one mogły się o tym dowiedzieć chyba że to nie o mnie chodziło, ale nikogo innego sławnego nie widziałem.
Zauważyłem, iż Kate była trochę zaniepokojona. Jej oczywiście też dałem okulary, które założyła. Momentami ledwo szła, była wykończona.
Od razu skierowaliśmy się na odprawę.
Nie trwała ona zbyt długo, bo zaraz znaleźliśmy się w samolocie na swoich miejscach.
L- Kate, jak się czujesz ?
K- Dobrze – wymusiła uśmiech
L- Kate, proszę.
K- Dobra, nie najlepiej.
Przeklinałem siebie, że pozwoliłem na to cholerne zwiedzanie. Obeszło by się bez tego. Kate jakby czytała mi w myślach zaraz powiedziała :
K- Ale nie obwiniaj się . To tylko i wyłącznie moja wina .. sama cię na to zwiedzanie namówiłam.
L-  Ale …
K- Przecież nie chciałeś nigdzie iść, bo niby widziałeś w jakim ja byłam ‘ stanie ‘.
L- Znowu zaczynasz ..? Naprawdę uważasz, że nic ci nie jest ?! Nawet po dzisiejszym?
K- Doobra, no może coś mi jest, ale to pewnie zwykłe zatrucie albo grypa. Nie przejmuj się !
L- Zastanowię się – wystawiłem jej język
Wystartowaliśmy. Samolot wzniósł się ku górze, a Kate automatycznie ścisnęła moją dłoń. Spojrzałem na nią oraz posłałem ciepły uśmiech by się nie bała, bo nie miała czego. Poza tym była ze mną. Nie pozwoliłbym aby stała jej się krzywda.
Gdy samolot już się unormował w powietrzu poczułem wibrację w kieszeni. Zorientowałem się, iż  to mój telefon. Wziąłem go do ręki i zobaczyłem sms’a od Harry’ego.
‘ Stary odezwij się w końcu ! Co z wami ? Żyjecie ? Co z Kate ? Josh się strasznie martwi i obwinia. No napiszcie kiedy wracacie ..po prostu się odezwijcie ! ‘
Zastanawiałem się czy odpisać, ale jednak to zrobiłem.
‘ Odzywam się ‘
Po chwili Harry znów napisał :
‘ Jaja sobie robisz ? -.- Pytamy serio. ‘
A ja na to :
‘Nic nam nie jest ;p Z Kate prawie wszystko w porządku, a Josh niech się nie obwinia za nic ;) ‘
Harry :
‘ Jak to prawie wszystko w porządku ? ‘
Louis :
‘ Dowiecie się jak wrócimy ;p ‘
Harry :
‘ Czyżby małe Tomlinsonki ? ^^ ‘
Louis :
‘ Nie idioto ;p Ty tylko o jednym xD ‘
Harry :
‘ Kiedy wracacie ? ‘
Louis :
‘ Przykro mi, ale to tajna informacja :D ‘
Harry :
‘ A to spadaj xD ‘
Nie odpisałem mu już nic. Nie powiem, ale zatęskniłem za tymi debilami.
Nawet się nie spostrzegłem, a przez całą ‘ rozmowę ‘ z Hazzą nie było obok mnie Kate. Dopiero teraz przyszła z dwoma kubkami kawy.
K- Masz to dla ciebie  - podała mi jeden przy czym się szeroko uśmiechnęła
L- Nie wiem czy powinnaś .. – powiedziałem niepewnie
K- Louis .. potrzebuję tego – wręcz rzuciła się na siedzenie
Zapadła cisza, ale taka normalna. Nie krępująca.
K- Nuuudzi mi siiiiię !
L- To co ja mam niby na to poradzić w samolocie ?
K- No nie wiem ..wymyśl coś – wyszczerzyła się
Nienawidzę niczego wymyślać nigdy nie wiem co powiedzieć bądź zaproponować.
K- Mam pomysł ..
L- Niby jaki ?
K- Poznajmy lepiej swoją przyszłość, co ? Chcesz możesz tylko ty pytać ..bylebym była czymś zajęta ..no chyba, że nie chcesz ..to ok.
L- Ok. To pierwsze .. ilu miałaś chłopaków ?
K- umm … jak się będziesz śmiał ..uduszę własnymi rękoma – wystawiła mi język – trzech – powiedziała bardzo cicho bylebym tylko nie usłyszał
L- Trzech ?!
K- Zamknij się.
L- Z taką urodą ?! – zdziwiłem się
K- pff..jestem brzydka, ale dzięki. – uśmiechnęła się lekko, a na policzkach pojawiły się rumieńce – Jak już kiedyś, kiedyś mówiłam ..nie byłam lubiana. Nawet nie mam normalnych koleżanek. Teraz mam tylko Josh’a.
L- Bo się obrażę ! Masz mnie, pozostałą czwórkę, Paul’a, Lou cię polubiła, a o Lux to już nie wspomnę.
K- Dzięki – przytuliła mnie, ale za sekundę się odsunęła – Przepraszam, zapomniałam, że jestem chora
L- Nie masz za co – przytuliłem się do niej
K- Dobra, jednak mi się nie chce odpowiadać na twoje pytania … już mam zajęcie.
L- Jakie ?
K- Będę spała.
L- Zawsze spoko.
K- O której dolecimy ?
L – Około 21.
Nic się już nie odezwała tylko położyła wygodnie na moim ramieniu i zasnęła. Ja w tym czasie siedziałem i rozmyślałem nad tym wszystkim.


                                      * 20.45, Londyn, oczami Kate *



Obudził mnie głos Lou, że lądujemy. Zapięłam pasy i czekałam aż wylądujemy. Po piętnastu minutach byliśmy przy swoich bagażach. Wzięliśmy je oraz pociągnęliśmy do taksówki, która stała przed lotniskiem. Kierowca zawiózł nas pod willę chłopców. Światła się świeciły czyli oznaczało to, iż ktoś nie śpi.
Chciałam otworzyć drzwi lecz zawahałam się. Nie wiedziałam czy będę potrafiła spojrzeć w twarz bratu. Bałam się tego.
Louis zauważył, że coś jest nie tak, ale zaczął mi coś mówić, że wszystko będzie dobrze. Postanowiłam mu uwierzyć i wysiąść stamtąd. Zapłaciliśmy taksówkarzowi oraz zaraz staliśmy pod drzwiami. Nie pukaliśmy, nie dzwoniliśmy tylko weszliśmy do środka.
Najpierw był hałas, krzyki, śmiechy, a kiedy zamknęliśmy dosyć głośno drzwi wszystko umilkło. Jedno wielkie nic.
Po paru sekundach z kuchni wyszli chłopcy ze swoją ‘ bronią ‘ na ‘ złodziei ‘. Każdy z nich trzymał jak nie patelnię to jakiś garczek. Gdy nas zauważyli niedowierzali w to co się dzieje. Stali i się patrzyli. My z Lou również. Nie mieliśmy jakoś pojęcia co robić.
Josh stał naprzeciwko mnie. Ciągle patrzyłam mu w oczy. Widziałam w nich ból i strach. Nienawidziłam tego widoku w jego oczach. Łzy leciały mi ciurkiem. Po chwili jemu również. Wypadła mu patelnia z ręki na ziemię. Wokół nas była cisza ..nikt się nie odzywał.
Nie mogłam dłużej tego znieść oraz powiedziałam :
K- Przepraszam cię ..przepraszam za wszystko. Kocham Cię. – rozpłakałam się na dobre
J- Ja też cię kocham siostrzyczko. – uśmiechnęłam się lekko przez łzy
Josh i ja wręcz wpadliśmy sobie w ramiona. Chłopcy zaczęli bić nam brawa, a my z Josh’em się zaśmialiśmy. Później zrobiliśmy wspólnego przytulaska.
Przerwał nam jedynie dzwonek do drzwi. Otworzył je Louis.
Nie wiedziałam kto to bo chłopcy zaciągnęli mnie na kanapę abym wszystko opowiedziała. Zaczęłam mówić, a w tym czasie Louis rzekł :
L- My pójdziemy na górę ..zajmie to nam krótko i zejdę do was.
Obok niego stała ta cała Eleanor. Poczułam zazdrość, okropną zazdrość ..taką nie do zniesienia.  Gdy to mówił chłopcy tylko na mnie patrzyli, a właściwie to na moją reakcję.
Postanowiłam siedzieć spokojnie i nie okazywać zbytnio uczuć. Tak więc oni poszli na górę, a ja chłopakom wszystko opowiedziałam . Poza jednym. Nie powiedziałam o tych groźbach od tych dziewczyn, ale to w końcu przeszłość, bo już chyba sobie dały spokój dzięki Lou.
Chłopcy byli ‘ zafascynowani ‘ naszą wycieczką. I pominęłam oczywiście mały szczegół o którym nie powinien się nikt dowiedzieć. Opowiadałam tak chyba godzinę, a Louis’a i Eleanor jeszcze nie było na dole.
N- Zakochałaś się w nim, no nie ?
K- umm .. - zamyśliłam się
Liam - Przecież widać, że tak !
K- No moooże .. - powiedziałam nieśmiało
J- A on o tym wie  ?
K- Nie, nie chcę mu się narzucać ..
H- Na co jeszcze czekasz !? Idź na górę i powiedz mu to !
K- Ale oni tam gadają ..
Z- I co z tego ! Nie ma czasu do stracenia !
K- umm - zawachałam się - Dobra. Zrobię to !
Podniosłam się z kanapy z pełnym optymizmem. Prawie weszłam na górę lecz oni już schodzili, więc się cofnęłam parę kroków.
Stanęli tak że patrzyłam Lou prosto w oczy, ale z pewnym odcinkiem odstępu.







____________________________________________________________________
I jak wrażenia ? :))
Ogółem lepiej wyglądał w głowie, no ale ok.
Opinię pozostawiam wam ;)
Do następnego xx



             Tumblr_mgl64pjdy31rg6jnxo1_500_large


Josh i Kate :D







Josh :D

wtorek, 15 stycznia 2013






omom :3
Już  6 nominacja *,*
Nie sądziłam, że będę miała chociaż jedną, a co dopiero 6 ^^
Baaardzo dziękuję! ;***
Kocham Was <3





Nominacja od :


http://myamazingdreamss.blogspot.com/


Pytania :




1. Jak masz na imię ?


Natalia ( fuuuu )


2. Ile masz lat ?


Właściwie to już 14 ;)


3. Jak dowiedziałaś się o One Direction ?


Dzięki mojej bff <3


4. Czego słuchasz po za 1d ?


Katy Perry, Rihanna etc. :)


5. Grasz na jakimś instrumencie ? 


Kiedyś grałam na gitarze, ale przestałam ;//


6. Komu ufasz najbardziej ? 


Przyjaciółce i mamie <3


7. Masz jakieś zwierzątka ? 


Niestety nie :<


8. Miałaś jakieś blogi przed tym ? 


Nie


9. Kto z 1D jest twoim ulubieńcem ? 


Louis <3


10. Czego się boisz ? 


wody, pająków ;/


11. Podoba ci się mój blog ? 


 No peewnie ! :D Jest świetny ^^



Rozdział 21







Obudziłam się znów z bólem głowy lecz tym razem mniejszym. Na szczęście Louis jeszcze spał dlatego po cichu wymknęłam się z jego uścisku. Podeszłam do jego walizki, na której leżały te tabletki, które dał mi wieczorem. Powinnam go zapytać czy mogę jeszcze jedną no bo to w końcu jego, ale podejrzewam, iż specjalnie zostawił je na wierzchu.  Połknęłam je, wzięłam ciuchy oraz poszłam wziąć prysznic. Dosyć długo mi to zajęło. Założyłam na siebie ten zestaw oraz wyszłam z łazienki. Louis już siedział ubrany.
L- Rozumiem, że jesteś gotowa już do lekarza ?
K- Gdzie ? Louis ! Zobacz jak świetnie się czuję. Jestem gotowa, ale ..
L- Do lekarza. Tak, wiem.
K- Nie ! Na zwiedzanie, na zwiedzanie.
L- Dobrze się czujesz ?
K- No właśnie staram ci się to wytłumaczyć, że tak - uśmiechnęłam się
L- Nie jestem tego taki pewien ..
K- Czasami już tak jest.
L- Wiem co zrobiłaś.
K- Ja ? Co takiego ?
L- Naprawdę nie wiesz ?
Podszedł do mnie i zaczął mi machać tabletkami przed oczyma.
L- Wiesz co to jest  ?
K- No tak. Tabletki.
L- Co ty nie powiesz ?
K- No powiedziałam - wystawiłam mu język
L- Kate !
K- No co ?!
L- Wiem, że nadal się tragicznie czujesz, bo brałaś tabletki przeciwbólowe !
K- To źle ? Przepraszam, że wzięłam bez pytania ..jeśli chcesz to ci odkupię nawet pięć paczkek !
L- Przecież nie chodzi mi o tabletki tylko o ciebie !
K- Proszę pozwiedzajmy, błagam ! Jak wrócę do Londynu pierwsze co zrobię to pójdę do lekarza ...
L- Dobra, ale zwiedzamy krótko, bo bilety zarezerwowałem o siedemnastej piętnaście ..
K- Przecież mieliśmy ..
L- Tak, wiem ..ale ja to robię dla twojego dobra ..
Już nie odezwałam się nic tylko pociągnęłam Lou za rękę i wyszliśmy. Najpierw błąkaliśmy się między uliczkami. Muszę przyznać, ale było to przecudne miasto. W końcu dotarliśmy na rynek. Kupiliśmy tam jakieś drobiazgi dla chłopców. Nic nadzwyczajnego. Kolejnym naszym przystankiem była przystań.
Podziwialiśmy z Louis'em widoki, a naprawdę było na co popatrzeć. Po pewnym czasie Lou poszedł poszukać toalety.
Byłam strasznie ciekawa gdzie on ją tu teraz znajdzie, ale najwidoczniej coś tam znalazł. Po jakichś dwudziestu minutach zobaczyłam w oddali Lou, który zmierzał w moją stronę. Nagle zakręciło mi się w głowie i zrobiło mi się słabo. Zaczęłam wymiotować. Okropny widok, ale co mogłam na to poradzić ?
Louis gdy to zobaczył podbiegł do mnie, wręczył chusteczkę oraz przytulił.
K- Możemy wracać ?
L- Oczywiście ..tylko odpocznij jeszcze chwilę - pocałował mnie w policzek - A jak się czujesz ?
K- Okropnie, kręci mi się strasznie w głowie.
L- Wiedziałem, że to zły pomysł - powiedział bardzo cicho jakby sam do siebie lecz usłyszałam to
K- Przepraszam. Powinnam była cię posłuchać ..
L- Nie przepraszaj, to nie twoja wina. A teraz trzeba się zbierać, bo musimy się jeszcze spakować .
Chciałam wstać, ale Louis mnie wziął na ręce i niósł. Zaczęłam się trochę wyrywać lecz on nie dawał za wygraną. Nie chciałam być dla niego ciężarem.
Po jakichś pięciu minutach złapaliśmy po drodze taksówkę, która zawiozła nas pod hotel. Weszliśmy do środka, a kiedy weszłam do pokoju poczułam zbawienie. Rzuciłam się na łóżko. Naprawdę czułam się okropnie i po paru chwilach nawet nie wiem dokładnie kiedy zasnęłam.


                                                  * Oczami Louis'a *


Wiedziałem, że zwiedzanie w jej stanie to zły pomysł. Ale nie chciałem jej się zbytnio stawiać, bo widziałem jak jej na tym zależało. Gdy weszliśmy do pokoju od razu rzuciła się na łóżko, a po chwili zasnęła. Była wykończona. Zacząłem się powoli zastanawiać czy aby nie lepiej przedłużyć naszego wyjazdu dopóki nie wyzdrowieje. Tyle, że zawsze jest jakieś ALE.
Chłopcy ciągle do nas wydzwaniali gdzie jesteśmy. Wiadomo, iż się martwili ja sam bym się pewnie martwił tylko że my przecież im pisaliśmy nie raz że jest wszystko w porządku z nami. Wiedziałem też iż Paul pewnie jest na mnie wściekły. Pomimo to nie żałowałem nawet sekundy spędzonej z nią tutaj. Myślę, że wyjazd nam się udał.
Przykryłem Kate kocem i pozwoliłem jej spać. Ja w tym czasie spakowałem nasze ciuchy oraz wszystkie rzeczy do walizki.
Gdy wszystko było gotowe do wyjazdu na chwilę zszedłem na dół do restauracji. Kate musiała być głodna po tym wymiotowaniu i w ogóle. Postanowiłem jej zamówić coś takiego lekkiego. Był mały problem. Kompletnie nie znałem się co można jej takiego zamówić żeby znów nie wymiotowała. Poczekałem aż kelner podejdzie do mojego stolika, przy którym usiadłem na kilka chwil.
- Co mogę podać ?
L- Coś lekkiego.
- To znaczy ?
L- Coś dla chorej ..takiej po wymiotowaniu. W ogóle nie wiem co mogę zamówić.
- Dobrze, to poproszę kucharza by coś ugotował. Przynieść tu czy do pokoju ?
L- Do pokoju 69 (xd) jeśli byłoby to możliwe.
- Oczywiście. Za jakieś piętnaście minut ktoś przyniesie do pokoju.
L- Ratuje mi pan życie. Bardzo dziękuję.
Udałem się do pokoju. Kate nadal spała. Włączyłem jakiś program oraz zacząłem go oglądać. Po jakimś czasie usłyszałem pukanie do drzwi. Wyłączyłem telewizor i poszedłem otworzyć.
Był to ten kelner. Zapłaciłem mu za jedzenie oraz położyłem na stoliku. Nie chciałem budzić Kate, ale po pierwsze musiała coś zjeść, a po drugie nie mieliśmy już zbyt dużo czasu.
Usiadłem na skrawku łóżka i lekko zacząłem ją szturchać oraz szeptać ' Kate, wstawaj ' .
W końcu się przebudzała. Nie cierpiałem kogoś budzić szczególnie kiedy jest chory. To straszna męczarnia, ale robię to tylko  i wyłącznie dla jej dobra.
K- Co się dzieje ?  - powiedziała zaspanym głosem
L- Chodź zjesz coś ..
K- Proszę nie teraz ..
L- Kate już pora wstawać ..zaraz musimy jechać na lotnisko.
K- Już ?
L- Tak.
Jej wzrok zmienił się kiedy zobaczyła, iż musi coś zjeść. Zapewne bała się kolejnej dawki wymiotowania, które mogło spowodować jedzenie, ale zjeść musiała. Tym razem jej nie mogłem odpuścić. Patrzyła raz na mnie raz na to jedzenie, które leżało w moich rękach.
Zrobiła minę zbitego psiaczka i zaczęła mówić :
K-  Louis’ku … wiesz ..bo ja ..
L- Mhm .. tak, wiem  o co ci chodzi. Teraz jest ten moment, w którym udajesz, że nie jesteś głodna choć tak naprawdę umierasz z głodu. Zgadłem,  nieprawdaż ? – uniosłem brwi do góry
K- No, ale ..
L- Choć nakarmię cię – zaśmiałem się
K- Jeść potrafię.
L- Nie gadaj tylko otwieraj buzię.
Jednak mi uległa i bez żadnego gadania otworzyła buzię, a ja ją karmiłem jedzeniem, które zamówiłem. Na szczęście zjadła wszystko.
L- No. Jestem z ciebie dumny – zaśmiała się
K- Ależ dziękuję, nie trzeba.
L- Trzeba, trzeba. A teraz rób co tam jeszcze chciałaś zrobić i jedziemy.
K- No okej.
Zadzwoniłem po taksówkę. Miała być za niecałe pięć minut. Kate poszła do łazienki, a gdy z niej wyszła obydwoje uśmiechnęliśmy się do siebie, spojrzeliśmy ostatni raz na apartament oraz udaliśmy się do holu hotelowego. Zapłaciłem za nasz pobyt oraz z walizkami udaliśmy się do taksówki, która już na nas czekała przed hotelem. Wsiedliśmy do niej.
Podczas drogi widziałem, iż Kate była strasznie zamyślona. Podejrzewałem, że boi się rozmowy z Josh’em. W sumie to nawet ja miałem pewne obawy.
L- Nie martw się, wszystko będzie dobrze. – szepnąłem jej na ucho
Ona tylko spojrzała na mnie niepewnie lecz zaraz posłała mi uśmiech, który odwzajemniłem. Uwielbiałem patrzeć kiedy się uśmiecha ..widać wtedy, iż jest szczęśliwa.
Podczas tego wyjazdu odkryłem ją. Dowiedziałem się mnóstwa rzeczy. Dowiedziałem się również najważniejszego .. nie potrafię przestać o niej myśleć …moje zauroczenie do niej wzrosło, a raczej weszło na etap zakochania się. Ale co dalej będzie nikt nie wie.
Po piętnastu minutach byliśmy na lotnisku. Ze swoimi bagażami udaliśmy się do wejścia. Gdy przekroczyliśmy próg …  








_______________________________________________________
Tak, wiem ..ten rozdział jest strasznie zwalony ;/
Przepraszam, ale jakoś dzisiaj nie mam zbytnio weny :<
Postaram się aby kolejny był chociaż trochę lepszy ..:)
Dziękuję za wszystko :**
Kocham Was, do następnego xx







               Plik:Port-miou.jpg




Przystań Cassis :D



               



Louis i Kate :))