czwartek, 5 grudnia 2013

Rozdział 2


















Gotowa już w TYM stroju czekałam aż mama łaskawie pojawi się przy wyjściu. Siedziałam w korytarzu, opierając głowę o ścianę. Patrzyłam tępo w sufit. Myślałam nad różnymi rzeczami. Sądziłam, iż mama wykorzysta okazję dobrze. Póki chciałam iść i się nie rozmyśliłam.  Z nudów zaczęłam wystukiwać nogą jakiś rytm, a palcami przebierałam trzymając rękę na kolanie. 

Ze zdenerwowania wstałam i już zmierzałam w stronę schodów kiedy nagle mama z nich zbiegła.

- Przepraszam kochanie, nie mogłam znaleźć kluczyków od samochodu. – mówiła zdyszana
- Super. Teraz to ja nigdzie nie jadę. – powiedziałam szorstko
- Córeczko,  naprawdę to nie moja wina.
- Czekam tu już dwadzieścia minut.  – syknęłam
- Kochanie przepraszam, ale to nie jest moja wina ! – podniosła ton głosu
- Jasne.
- No to jedźmy – uśmiechnęła się lekko
- Teraz ? Już nigdzie nie jadę, i tak w sumie nie miałam zbytnio ochoty.
- Mel … proszę ..
- Jezu ..dobra. 

Wyszłam z domu szybko wyprzedzając  mamę.  Będąc przed domem szybko założyłam czarne, przeciwsłoneczne okulary na nos. Nie miałam ochoty, by ktokolwiek mnie rozpoznał. A w tej okolicy byłam znana. Typowe najsławniejsze ‘’bad boy’e ‘’ naszych okolic doskonale mnie znają. Teraz już się z nimi nie koleguję, lecz kiedy o coś bym ich nie poprosiła raczej by mi pomogli. 

Jednak nie miałam ochoty teraz na jakiekolwiek spotkania ze starą paczką. Spędziliśmy razem cudowne, zwariowane dzieciństwo. Żałuję, że wszystko zepsułam, przerwałam. Lecz teraz już mówi się trudno, muszę żyć dalej. 

Podeszłam więc szybko do samochodu czekając niecierpliwie aż mama łaskawie otworzy drzwi.  Jeden przycisk i już, ale nie .. ona musiała podejść do samochodu i dopiero nacisnąć. Głupie, że coś takiego jej ‘’wypominam’’, ale chciałam jak najszybciej znaleźć się w środku auta. 

Usiadłam na przednim siedzeniu tuż obok mamy, zapięłam pasy i włączyłam radio. Do uszu dotarł dźwięk czystych dźwięków. Różne piosenki, różne głosy. To było niesamowite jak ktoś może mieć taki cudowny talent. 

Po samochodzie rozległy się dźwięki tej piosenki. Przy niej z mamą zawsze śpiewałyśmy, wygłupiałyśmy się i wiele różnych takich podobnych rzeczy. Ogólnie przyjęłyśmy, że to będzie nasza piosenka i nikt ani nic tego nie zmieni. 

Gdy ją słyszałam, gdzieś w środku chciały wydobyć się ze mnie dźwięki, ale nie. Nie potrafiłam się przemóc. Nie miałam na razie na to ochoty. Tamto wydarzenie ..ono wszystko zepsuło. Zepsuło jeszcze bardziej moją psychikę. 

‘’  I don’t wanna lie
I’m gonna take what you’re giving
Cause I know you’re willing
to take me all the way
You got me right here
Combustible.
And I can’t wait to finally explode ‘’


Kiedy pierwsze słowa piosenki były już za nami mama spojrzała na mnie. Widziałam jak bardzo chciała ze mną to zaśpiewać, ale nie. Nie tym razem. Na razie jeszcze nie potrafię się cieszyć. 

- Wszystko w porządku ? – zapytała mnie
- Tak. 

Odwróciłam wzrok w małe lusterko. Nie znalazłam w nim nic ciekawego, lecz wbić wzrok w coś musiałam.  Co mus to mus.

W pewnym momencie mama szybko zahamowała przez co poleciałyśmy obie lekko do przodu, ale bez żadnych obrażeń. Po tym zdarzeniu obydwie spojrzałyśmy na siebie lekko przerażone.  Palcami przeczesałam włosy do tyłu trochę trzęsąc się ze strachu. Kurde  ! Co jest ? Przecież nic takiego się nie stało, a ja od razu zaczynam panikować. 

Spojrzałam w przednią szybę, oślepiły mnie mocne światła samochodu nadjeżdżającego z naprzeciwka. Zaczęłam krzyczeć przerażona, trząść jeszcze bardziej i starałam się wysiąść z pojazdu. Jednak mama uspakajała mnie, mocno do siebie wtulając. Poczułam się bezpieczniej, lecz nadal bardzo się bałam. 

- Już. Cii .. spokojnie kochanie, jestem przy tobie. – szeptała mi do ucha
- Wiem mamo.

Objęłam ją jeszcze mocniej. Nasze czułości przerwali kierowcy stojący za nami, którzy zaczęli trąbić, aby mama dalej jechała, a nie stała na środku drogi. 

- Jest okej, jedźmy dalej.
- Podjadę jeszcze na stację benzynową, bo powoli gaz nam się kończy, dobrze ? – zapytała mnie
- Pewnie. Tylko szybko.
- Oczywiście – uśmiechnęła się szeroko

Wiedziała jak nie lubię na coś, a raczej na kogoś czekać. Zawsze była dla mnie wyrozumiała, nadal jest. Bardzo ją kocham. Pewnie bardzo chciałaby to usłyszeć. Niestety ..nie wiem dlaczego, lecz nie potrafię tego zrobić. 

Chyba niezbyt wiem co to miłość. Ona trochę nie ma sensu. Przed ślubem dwoje ludzi okazuje sobie czułości, pokazują jak to są w sobie zakochani, a potem ? Będąc małżeństwem jest tylko seks, raz na jakiś czas może się przytulą, pocałują i to chyba by było na tyle. Potem może dochodzą dzieci, czyli opieka nad nimi i tak dalej.

- O czym tak myślisz Mel ? – zapytała z ciekawością mama
- O niczym.
- Teraz tak będziemy ze sobą rozmawiać ? Ja będę ci zadawać jakieś pytania, a ty będziesz udzielać krótkich, szorstkich odpowiedzi ? 

Zaskoczyła mnie tym. Aż mnie w środku zakuło ? Poczułam coś dziwnego.  Jednak już niedługo odleciało to w zapomnienie. 

- Nie wiem, pewnie nie.
- I znów to samo. – odparła wzdychając na koniec

Staliśmy na stacji, czekając na naszą kolej. Państwo przed nami odjechało, więc teraz nasza kolej. Nareszcie. 

- Dzień dobry – uśmiechnął się szeroko mężczyzna nas obsługujący, był na oko w wieku mamy
- Dzień dobry, do pełna poproszę.
- Oczywiście, już się robi. 

Minęło parę chwil, a bak pojazdu był wystarczająco pełen. 

- Pójdę zapłacić, a ty zaczekaj tu, zgoda ? – zapytała
- Mam lepszy pomysł. Ja pójdę zapłacić.
- Naprawdę  ?
- No tak. Czemu nie ? – zapytałam zaintrygowana
- Nie no, cieszę się. To masz tu pieniądze. 

Wzięłam banknot oraz udałam się na stację. Podeszłam do kasy, zapłaciłam za gaz oraz skierowałam się do wyjścia, lecz stanęłam nagle w bezruchu. Zastanawiałam się czy nie kupić by sobie papierosów. W końcu już dość długo nie paliłam. Zastanawiałam się co robić.
Przeszukałam ręką kieszenie spodni, znalazłam tam z drobnych aż jedenaście funtów. Wow. Zazwyczaj nie znajduję takich skarbów w swoich kieszeniach. Wróciłam się więc do kasy. 

- Poproszę jeszcze papierosy, byle jakie.
- Jest pani pełnoletnia ?
- No raczej – odparłam oschle
- Dobrze, proszę się nie denerwować.
- Okej, super, ale mogę dostać już łaskawie tą paczkę papierosów czy nie ?!
- Już podaję. 

Wręczyła mi do rąk opakowanie co strasznie mnie ucieszyło. Jak ja tęskniłam za tym. Tyle czasu wytrzymałam. 

- To będzie osiem funtów.
- Reszty nie trzeba.

Dałam sumę moich drobniaków, schowałam paczkę, aby rodzicielka tego nie zauważyła oraz wyszłam stamtąd kierując się do samochodu, gdzie czekała na mnie pewnie już zniecierpliwiona mama. 






~*~ 

Drugi ! :D
Chyba trochę nudno .. 
Sama już nie wiem, ale ..jak się podoba ? :)) 
Dziękuję za komentarze i po prostu za wszystko <3
Zapraszam na trzeci C:



                   

6 komentarzy:

  1. Coraz bardziej mi się podoba ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyprzedziłaś mnie! :c

      Cudooooooooooowny rozdział, kochana. ♥

      xx. Niarry

      Usuń
  2. Pisz, pisz dalej <3
    I d e a l n e :**
    Pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  3. Zarąbisty rozdział! *-* A tak btw to mam nadzieję, że to normalne, że na razie nic nie ogarniam xd Boże, oby! Kurde, okaże się jeszcze, że to ja jestem jakaś nieogarnięta xd

    Czekam na NN ;* Weenyyy <333333333

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział czekam na następny <333

    OdpowiedzUsuń
  5. Super <3
    Czekam nn ;)
    http://karolinatommo99.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń