niedziela, 10 lutego 2013

Rozdział 34







'' Na szczęście była huśtawka ogrodowa przy wejściu, więc sobie na niej z Lou usiedliśmy, bo to w końcu tak jakby też moje.
Po pewnym czasie poczułam straszne zmęczenie, więc zasnęłam na kolanach Louis'a. ''




Obudziłam się nadal leżąc na kolanach Louis'a tylko byłam jeszcze przykryta ciepłą bluzą chłopaka. Podniosłam się ślamazarnie do pozycji siedzącej.
L- oo, dzień dobry - uśmiechnął się - Jak się spało ?
K- Jeżeli powiem, że dobrze to ty usłyszysz komplement, bo na twoich kolanach zasnęłam, więc ..nie, okropnie mi się spało. - wystawiłam mu język
L- Wredna jesteś - pocałował mnie w policzek
K- No wiem - wyszczerzyłam swe białe zęby - Która godzina mój ty wybawco ?
L- Jakoś parę minut po 18 - uśmiechnął się
K- Co ?! I ty mnie jeszcze nie budziłeś ?! Wrócił już do domu ?! Boże, pewnie przeze mnie jesteś wygłodzony ! O matko .. tyle godzin tu ze mną siedziałeś, nie mogłeś mnie obudzić ?!
L- Zamknij się już ! - zaśmiał się - Po pierwsze zbyt słodko spałaś żebym mógł cię obudzić, po drugie twój tata już przyjechał dawno temu i nakarmił mnie jakby co - zaczął się śmiać
K- To dobrze. - odpowiedziałam króto - To co idziemy do środka ? - zapytałam z kaprysem
L- Nie będziesz zadowolona z tego o czym się dowiesz.
K- Chyba nie będzie aż tak źle, no nie ? - zapytałam z nutką nadziei w głosie
L- Sama zobaczysz ..tylko proszę nie denerwuj się.
K- Pożyjemy, zobaczymy, a teraz chodź - pociągnęłam go za rękę
Z jednej strony nie chciałam tam wchodzić, a z drugiej chciałam mieć to za sobą.
Otworzyłam drzwi, a za nimi ujrzałam ogromne pomieszczenie, które było salonem. Wszyscy tam siedzieli. Zaraz ..wszyscy ?! No właśnie ..w salonie siedziała jakaś starsza kobieta mniej więcej w wieku mego ojca, a obok dziewczyna w wieku około osiemnastu lat i mój cudowny ojciec.
- Córeczko, jak miło cię widzieć - uśmiechnął się
K- Tak, bardzo, więc po co tu miałam przyjechać ?
- Chciałem cię komuś przedstawić .. to jest moja przyszła żona, a to twoja przyszła przyrodnia siostra, kochanie.
K- Co kurwa ?!
- Wyrażaj się.
Kobieta w podeszłym wieku przedstawiła się ze mną, a zaraz po niej jej córka.
E- Jestem Edith, tak jakby twoja mama.
K- Tak, na pewno. Ja jestem Kate.
V- Ja jestem Veronica - uśmiechnęła się - Czy to jest Louis Tomlinson, on jest moim bratem ?! - skierowała te słowa do mojego taty bardzo podekscytowana
- Nie, to nie jest mój syn.
V- Jak dobrze. Bo nie byłoby zbyt dobrze gdyby podobał mi się mój brat - przytuliła go  - Veronica.
L- Louis.
- Córeczko, może nam powiesz kim dla ciebie jest Louis ? I w ogóle gdzie Josh ?
V- Na pewno nie kimś ważnym, komu ona by się spodobała - pocałowała w policzek mojego ojca
K- Wyobraź sobie, że to mój narzeczony i ojciec mojego dziecka. - uśmiechnęłam się sztucznie - A Josh jeśli cię to tak interesuje ma złamaną nogę i nie mógł przylecieć.
V- Co ?! Ty  z nim ? Proszę cię, nie ośmieszaj się, kto by cię chciał.
K- Powtarzasz się złotko - puściłam jej oczko - Gdzie mam spać ?
- Normalnie to bym ci nie pozwolił spać z chłopakiem, ale że ta kanapa jest strasznie niewygodna, to możecie spać razem.
K- Ohh, naprawdę ?! Co za zaszczyt mnie spotkał - uśmiechnęłam się wrednie
L- Kochanie, nie denerwuj się, zaszkodzisz dziecku - pocałował mnie w policzek oraz objął od tyłu
- Na górę po schodach, ostatnie drzwi na lewo to będzie wasz pokój.
K- Zajebiście.
L- Kate, chodźmy na górę - złapał mnie za rękę
Wpadłam do pokoju trzasnęłam drzwiami niechcący zamykając Lou drzwi przed nosem. Nie mogłam znieść obecności tej całej Veronici, bo ta Edith to ostatecznie nie jest aż taka zła.
Usiadłam na łóżko i schowałam twarz w ręce. Zaczęłam płakać. Nie dlatego, że tu jestem.. tylko o Lou, poniosło mnie i powiedziałam wiele słów za dużo przy tej całej Veronice.
Obok mnie zaraz pojawił się Lou, który mnie mocno przytulił do siebie.
K- Przepraszam. Znów powiedziałam za dużo, Louis naprawdę przepraszam.
L- Ciii ..nie przepraszaj. Rozumiem wszystko. Tylko powiedz mi coś, dobrze ?
K- Tak ?
L- Naprawdę jesteś w ciąży ? - zapytał całkiem poważnie
Wtedy poczułam nagły strach. W pewnym momencie miałam już zacząć mówić ' Tak, Louis. Jestem z tobą w ciąży ' lecz kiedy o tym pomyślałam od razu przyszły mi czarne scenariusze do głowy i w końcu powiedziałam mu :
K- Nie Louis. Wymyśliłam to, ja cię naprawdę przepraszam. Po prostu nie mogłam znieść jej towarzystwa i tak jakoś mi to się nasunęło...
L- Już dobrze. - przytulił mnie
Po pięciu minutach usłyszeliśmy krzyki z dołu, iż kolacja na stole. Odkleiłam się od Lou, poszłam do łazienki zrobić sobie taki makijaż aby zasłaniał ślady po płaczu.
Gdy byłam już gotowa zeszłam na dół z Louis'em. Zasiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść kolację.
Ciągle była dołująca cisza. Dla mnie bardzo dobrze, bo przynajmniej nie musiałam słuchać żadnych opowiastek Veronici.
E- No, Kate. Ciąża ci służy - uśmiechnęła się
Spojrzałam na Lou, posłał mi ciepły uśmiech.
K- Dziękuję. - odwzajemniłam uśmiech
Edith wydawało mi się, iż polubię, ale jej córeczkę ?  Po moim trupie.
Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
V- Ja, ja, nie wy, ja otworzę ! To pewnie on ! - poleciała do drzwi
K- Jaki on ?
- Jej nowy chłopak - puścił mi oczko tata
K- Ktoś ją chciał ? - na co Louis się zaśmiał
W progu ukazał się chłopak, około w moim wieku. Zaczął mi się strasznie przyglądać.
- O Boże, nie wierzę ! - uśmiechnął się promiennie w moją stronę - Kate ?! To naprawdę ty ?
L- Znacie się  ?  - zapytał mnie Louis
- Nie pamiętasz mnie ? Jestem Adam, twój kolega z ławki w szkole.
K- O matko. To ty ! - przytuliłam go
A- Kupe lat.
K- Noo, żebyś wiedział, co robisz w Paryżu ?
A- Przeprowadziłem się z rodzicami parę lat temu.
K- Twoją dziewczyną jest Veronica ?
A- Tak - objął ją w talii oraz obdarzył całusem w policzek
V- Wiesz, że Kate jest w ciąży, a to jej narzeczony ?  - powiedziała radośnie wskazując na Tomlinsona
A- Naprawdę ? To gratuluję wam - przytulił mnie - A właśnie, ale ja głupi jestem. - zaśmiał się - Jestem Adam - podał rękę Louis'owi.
L- Louis .
Później wszyscy zasiedliśmy do stołu, konsumując przyrządzone jedzenie. Gdy przyszedł Adam, rozmowa jakoś się rozwinęła. Kątem oka widziałem jak Louis patrzy to na mnie, to na Adama, bardzo mnie to bawiło.
Po skończonej kolacji Veronica zaczęła mówić do swojej mamy :
V- Mamusiu, a czy Adam mógłby zostać u nas na noc ? - mrugała brwiami
E- No dobrze, ja się zgadzam, a ty ? - skierowała słowa do mego ojca
- Okej.
V- Ale fajnie - cmoknęła Adama w usta
L- To może pomogę posprzątać.
- Nie, my z Edith to zrobimy, a ty idź na górę albo rób co chcesz ..byle nie zdradzaj mojej córki - zagroził mu palcem
K- Tato ! - krzyknęłam wkurzona
V- Przyznaj się ! Zaliczyłaś wpadkę ? - zaśmiała się chamsko
L- Wyobraź sobie, że nie - wtrącił się Louis - Mogłabyś nie dogryzać mojej  Kate z łaski swojej ? - uśmiechnął się do niej po czym pocałował mnie w czoło - Chodźmy skarbie do pokoju ..
A- Może obejrzymy coś razem w salonie, co wy na to ?
Wymieniliśmy się z Lou spojrzeniami po czym się zgodziliśmy. Usiedliśmy wygodnie na kanapie.
Louis cały czas przytulał mnie, momentami mówił czułe słówka. Chyba chciał żeby Veronica była zazdrosna czy coś.
L- Widzę jak lubisz kiedy ona jest o ciebie zazdrosna - szeptał mi na ucho na końcu przygryzając lekko płatek
K- Kto ? - zapytałam udając głupią
L- No Veronica, nie udawaj, że nie wiesz o kogo mi chodziło - zaśmiał się
K- Może - wystawiłam mu język - Patrz jak się ślinią - wskazałam na Adama i Veronice po czym zaśmiałam się cicho
Louis tylko spojrzał na nich przez chwilę, a po momencie wpił się w moje usta. Na początku chciałam się oderwać, no bo co my niby robimy, ale wiem, że żałowałabym tego, bo tak naprawdę chcę tego. Chcę go znów poczuć przy sobie, tak bardzo mi go brakowało. Pogłębialiśmy pocałunek z każdą sekundą. On działał na mnie jak narkotyk i to strasznie silny. Uzależniający. Od niego nie da się wyleczyć, po prostu nie da.
Gdy brakowało nam już powietrza oderwaliśmy się od siebie. Wymieniliśmy się uśmiechami po czym usadowiłam się w jego silnych ramionach.
Po pięciu minutach Louis wziął mnie niespodziewanie na ręce.
L- To my już będziemy lecieć spać, dobranoc.
Pomachałam im  i Lou zaniósł mnie do łóżka.
K- Dziękuję za przeniesienie - pocałowałam go w policzek
Po chwili wstałam, wzięłam ręcznik oraz pomaszerowałam do łazienki się umyć. Zrobiłam to dosłownie w pięć minut, taki szybki prysznic.
Wyszłam z pod prysznica, oplotłam się ręcznikiem, bo zapomniałam, że nie mam mojej walizki ani piżamy. Opuściłam niepewnie pomieszczenie, a Lou wzrok od razu poleciał na mnie.
L- Widzę, że tak będziemy spać - zaśmiał się
K- Louis ..mam jeszcze jedną prośbę ...
L- Jaką ?
K- Mógłbyś mi pożyczyć czegoś do spania, bo wiesz ..nie mam walizki i ..
L- Ale tak wyglądasz idealnie - puścił mi oczko
K- Louis ...no ploose  - zaczęłam mówić głosem małej dziewczynki
L- No dobra, łap - rzucił mi jedną z jego koszul
K- Dziękuję.
L- Ale za to przebierasz się tu - poruszył śmiesznie brwiami
K- Zbok !
L- Taki już jestem - uśmiechnął się szeroko
K- Dobra, zrobię to tu, ale się nie patrz.
L- Zastanowię się.
Zdjęłam ręcznik i założyłam jego koszulę.
K- Ej, miałeś nie patrzeć !
L- Tak wyszło - wystawił mi język
Wskoczyłam do łóżka obok niego.
K- No to dobranoc - pocałowałam go w policzek
L- Dobranoc. - również mnie pocałował - aa ! Zapomniałbym !
K- Ale co ?!
L- Pożegnać się z moim dzieckiem. - zaśmiał się, pocałował mnie w brzuch, a mi zaszkliły się oczy - Teraz już dobranoc - uśmiechnął się
K- Dobranoc, Louis. Dobranoc.
Przekręciłam się na bok, Lou mnie objął od tyłu i zasnęliśmy.






___________________________________________________________
huehuehuehue ;3
I jak wam się podoba ? :>
Dziękuję za ponad 29 000 wyświetleń i tyle komentarzy ♥
Do następnego xx






                Tumblr_lwnzy82ja41qeudsmo1_500_large



Louis i Kate :D



              407206_343210402386122_292007327506430_1040416_935760770_n_large




Veronica i Adam :)



         

10 komentarzy:

  1. O Boże, boże boże *.*
    Świetny rozdział AGDGHADHGAD *_*

    Chcę kolejny ! :D
    Czekam c:

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejuu świetny *o* No i niech już Kate powie Louisowi o dziecku, wrrrr. Dodawaj szybko kolejny Xx Weny życzę i zapraszam do siebie ; )

    withyoueverythingisokay.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. KIEDY MU POWIE O TYM DZIECKU ?!?
    ale bym przywaliło tej Veronice prosto w ryj. Dobra teraz sie powtórze, ale Louis i Kate są słodcy *_*
    Kochaaam Cię xx
    Czeekam ma kolejny xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Ejj. Czemu mu nie powiedziała o dziecku?.
    Jak ta Veronica mnie wkurza. Nie rozumiem jak można być takim chamskim.
    Dobrze, że Lou stanął w obronie Kate. Ta końcówka najlepsza. Jacy oni są słodcy i romantyczni.
    Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże jaka ta Kate jest głupia -.-" xD Rozdział jak zwykle zajebisty :D Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  6. kurde ten rozdział normalnie zajebisty, łał, nie wiem nawet jak to opisać, po postu kocham to, najlepsza końcówka no i wszystko w ogóle, ej nie lubie tej Veronic, głupia jest i tyle, zazdrości. Jak czytałam co palneła Kate o tej ciąży, kurde obawiałam się że się to gorzej skończy i jaj tata jakoś inaczej zareaguje czy coś, ale jest fajnie, łoł trochę się rozpisałam, w każdym razie już nie mogę się doczekać next, pisz szybciutko :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham ten rozdział <3
    Czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Dodaj szybko następny!!!Proszę,nie wystawiaj moich nerwów na próbę!!!!!Świetnie piszesz!!Pozdrawiam!!!OLa:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nominowałam Cię do Liebster Awards. Więcej informacji na http://wegreetinlondon.blogspot.com/.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochaam *.*
    +zapraszam do mnie http://rockmebebe.blogspot.com/ , jest konkursik ;D

    OdpowiedzUsuń