poniedziałek, 7 stycznia 2013

Rozdział 17






                                                     * Oczami Josh'a *


Wczoraj wieczorem niepotrzebnie tak naskoczyłem na Kate. Kłótnia przecież nie była potrzebna, ale działały mną emocje. A co do Louis'a to jak mogłem zaufać mu w stu procentach skoro wyglądało to jednoznacznie. Poza tym Kate to moja młodsza siostrzyczka, którą będzie już dokońca. Zawsze będę się o nią martwił i troszczył. W końcu jestem jej starszym bratem. A rodziców jakbyśmy w ogóle nie mieli. Nienawidziłem ich za ten rozwód, że zepsuli nam dzieciństwo.
Postanowiłem pójść do Kate, aby ją przeprosić. Gdy wszedłem do jej pokoju świeciło pustkami, ale za to leżała karteczka. Przeczytałem ją. Strasznie się wystraszyłem.
Zajrzałem do jej szafy. Nie było nic. Postanowiłem też sprawdzić szafę Louis'a po nim też żadnego śladu, a w szafie pustki.
Wybiegłem jak poparzony, krzycząc by reszta się obudziła. Wszyscy wyszli ze swoich pokoi, a ja nie potrafiłem się odezwać. Załamany chodziłem w tą i  z powrotem. W końcu Liam o zdrowym rozumie wyrwał mi  tą kartkę z ręki oraz ją przeczytał na głos tak aby wszyscy mogli usłyszeć. Wtedy każdy się  lekko przeraził.
Wyciągnąłem telefon, zacząłem wydzwaniać do Kate, a Harry do Louis'a. Włączała się tylko poczta głosowa. Nie byliśmy przecież pewni czy aby na pewno wszystko z nimi ok.
Po jakimś czasie znaleźliśmy się wszyscy spanikowani na dole, w salonie na kanapie. Zapadła na jakiś czas niezręczna cisza, którą przerwał Zayn.
Z- Dobra. Zróbmy tak jak oni powiedzieli, a raczej napisali. Nie róbmy nic, a przy wszystkich udajmy, że jest wszystko w porządku. Jakby co Louis i Kate wyjechali na jakiś czas do rodziny, ok ?
N- To jest dobry pomysł.
J- Ale ze mnie idiota. Jak mogłem nie zauważyć, że coś się dzieje.
L- To nie jest twoja wina.
J- Jak nie moja skoro ona wyjechała. Musi być naprawdę źle. I to ja powinienem być na miejscu Lou, to ja powinienem się nią zaopiekować jako starszy brat !
H- Ej, nie martw się ... Louis wie co robi ! Wszystko będzie dobrze. Wrócą, wszystko nam wytłumaczą i pójdzie to w zapomnienie.
N- Dajmy im czas. Widać, że na siebie lecą .. pobędą razem trochę, zbliżą się do siebie no i wiecie ..kto wie ..pewnie zaniedługo będą parą - wyszczerzył się
J- Ja naprawdę jestem aż taki ślepy, że tego nie zauważyłem ?! - zapytałem zdziwiony
Chłopaki spojrzeli na siebie i razem powiedzieli :
H, L, N, Z- Tak. Jesteś aż taki ślepy.
J- Dobra. Nie musieliście mi tego mówić.
Zaśmialiśmy się wszyscy no i zachowywaliśmy się jak gdyby nigdy nic co nie oznaczało, iż się o nich nie martwiliśmy.
Wychodząc na zewnątrz gdzie roiło się od fanek i paparazzich zachowywaliśmy się wszyscy normalnie, a w domu zależało od sytuacji. Jedno trzeba przyznać. Bez tej dwójki to nie to samo.


                                                       *Oczami Kate *


Obudziłam się na Louis' ie. To było trochę dziwne, ale chyba tylko to wyjaśniałoby dlaczego było mi tak wygodnie tej nocy. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał dwunastą. Zeszłam z Lou, aby on  chociaż na chwilę odsapnął  od mojego wielkiego cielska. To cudowne uczucie móc budzić się przy tej ukochanej  osobie. Położyłam się na boku by móc patrzeć jak słodko śpi.
Po pięciu minutach wstałam się ubrać, bo jeszcze by się obudził, a ja wlepiam ślepiska w niego. Trochę mi go szkoda, gdyż przeze mnie się nie wyspał, ale mam nadzieję, że jakoś to przeboleje.
Podeszłam do walizki, z której wyciągnęłam ten zestaw oraz natychmiast się w niego przebrałam. W momencie kiedy wychodziłam z łazienki ktoś zapukał do drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam właścicielkę domu.
- oo, widzę, że pani już wstała, więc ma pani ochotę na śniadanie czy zaczeka już pani do obiadu ?
K- Nie jestem aż taka stara, jestem Kate. - uśmiechnęłam się - Nie musi nam pani gotować żadnego obiadu .. gdy mąż wstanie przeniesiemy się do hotelu i już tam coś zjemy.
- Jestem Florence. Jeżeli możecie to nie moglibyście zostać ? Dla nas to żaden kłopot, a takto przydadzą nam się jakieś dwie młode dusze w tym domu.
K- Proszę nie przesadzać. Jest pani jeszcze młoda - posłałam jej ciepły uśmiech - Ale dobrze. Jak mąż się zgodzi to możemy zostać - uśmiechnęłam się - A może pomóc przy obiedzie ?
F- Nie trzeba zaraz tego mojego męża wyślę do sklepu żeby dokupić tylko pewne składniki i będzie gotowe.
K- Z chęcią bym poszła do sklepu, ale ja kompletnie nie znam tych terenów.
F- Nic nie szkodzi, a mojemu mężowi przyda się ruch jeżeli jazda samochodem jest zaliczana do ruchu.
K- A właściwie to gdzie my dokładnie jesteśmy ?
F- Dziesięć minut drogi od Cassis.
K- Aha. Dziękuję. Nawet nie wiedziałam, bo mój mężulek chciał mi zrobić niespodziankę. No i zrobił.
Pani Florence opowiedziała mi trochę o swojej przeszłości, a  ja o swojej. Dobrze mi to zrobiło. W pewnym sensie poczułam lekką ulgę. Zawsze to co innego wygadać się kobiecie, a chłopakowi.
K- Zwykle marzyłam sobie żeby chłopak zabierał mnie na romantyczne spacery choćby głupie spacerowanie po plaży trzymając się za ręce. Nawet po ślubie aby starał się mnie zdobywać na nowo czy z gromadką dzieci byleby nasza miłość nadal była taka jak na początku.
Po mojej skończonej wypowiedzi Louis zszedł do nas na dół. My z panią Florence właśnie skończyłyśmy nakładać do stołu. Miałam ogromną nadzieję, że Lou nie słyszał naszej rozmowy.
K- oo, królewicz wie kiedy zejść na dół.
L- Witaj kochanie - dał mi całusa w policzek przy którym mnie obejmował
K- No ładnie. Świeżo po ślubie, a rano już tylko tyle ? - zaśmiałam się
L- Taka jesteś ? No dobra. - zaczął mnie namiętnie całować
F- Dobrze, dobrze dokończycie później - zaśmiała się - A teraz siadajcie do stołu
Byli naprawdę dla nas bardzo mili. Cieszył mnie fakt, iż potrafili dogadać się z nami po angielsku, bo inaczej ciążko by to było.
Zaczęliśmy konsumować posiłek. Wyglądali na szczęśliwe małżeństwo, które ma cudowne dzieci. W domu wręcz roiło się od pamiątek czy też rodzinnych zdjęć. Po prostu kochająca się rodzina.
Przy obiedzie dużo też o sobie opowiadaliśmy by poznać się lepiej.
Gdy skończyliśmy jeść powiedziałam :
K- To ja posprzątam.
F- Nie dziecko, ja to zrobię.
K- No proszę. Ja chcę.
F- Dobrze, to ja pójdę się szykować. A no właśnie ! Przyjdźcie, a właściwie to .. może pojedziecie z nami na taki festyn z okazji rocznicy powstania naszego miasteczka ?
K- My ..
L- Z chęcią, ale my się przejdziemy. Świeże powietrze dobrze nam zrobi, a jak będzie romantycznie . - zrobił rozmarzoną minę
F- Na pewno ? To jakieś piętnaście minut drogi stąd.
L- Damy radę.
F- Powinniście trafić. Gdy pójdziecie  na lewo plażą cały czas prosto to na pewno nas zobaczycie, a w sumie to tą ' imprezę ' .
L- Dobrze, dziękujemy. - uśmiechnęli się do siebie
Pani Florence poklepała go po ramieniu oraz udała się na górę by się przygotować.
K- Podsłuchiwałeś ?!
L- Nie rozumiem ..
K- Podsłuchiwałeś co mówiłam !
L- Kochanie nie denerwuj się tak. - objął mnie od tyłu i pocałował w szyję
Zrobiłam zrezygnowaną minę oraz poszłam znosić wszystkie talerze do kuchni.
L- Ty znoś, ja będę mył.
K- Nie wygłupiaj się, ja to wszystko zrobię !
L- Ale ja chcę!
No więc zgodziłam się. Po kolei znosiłam wszystkie talerze, a on je zmywał. Zdziwił mnie tym. Jak on, Louis Tomlinson mógł zaproponować coś takiego ?! Aż dziw.
Uporaliśmy się z tym razem jakieś trzydzieści minut. Państwo jeszcze nie zeszło z góry, a my krzyknęliśmy, że już wychodzimy.
Była ładna pogoda, choć trochę wiało. Szliśmy spokojnie plażą blisko wody. Strasznie dawno temu byłam nad morzem, a kochałam je.
Przez pierwsze parę minut była cisza, która nikomu nie przeszkadzała. Po pewnym czasie Louis złapał mnie za rękę. Wymieniłam się z nim tylko uśmiechem oraz oparłam głowę o jego ramię. Jakimś cudem w tak ładną pogodę nie było nikogo na plaży, ale to pewnie z okazji tego ' święta '. Czułam się wyjątkowo idąc z nim tak.
W pewnej chwili podeszłam do wody, napełniłam w dwie ręce i wylałam na Lou tą wodę. Jego mina była nieziemska. Zaczęłam biec przed siebie, a on mnie gonić. Starałam się, aby mnie nie złapał, ale nie udało mi się, bo ten złapał mnie w pasie dzięki czemu wylądowaliśmy na piasku. Louis leżał nade mną opierając swoje ręce tak żeby nie leżeć na mnie kompletnie.
Śmiałam się jak głupia, ale i tak patrzyliśmy sobie w oczy. Po chwili Louis ...





______________________________________________________________
Podoba się ? :)
Moim zdaniem trochę zwalone i nudno tu jakoś ;/
Ale opinię pozostawiam wam ;)
Dziękuję za komentarze ;**
Dzisaj teledysk do ' Kiss You ', cieszycie się ? Ja bardzo :D
Bardzo was kocham, do następnego xx


     Tumblr_mfruuayrs41r8y7cbo1_500_large



          



Louis i Kate :D


9 komentarzy:

  1. Noo jak mogłaś tak skończyć nie wierze ze mi to zrobiłaś!
    http://tonks-onedirection-opowiadania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja nienawidzę jak Ty tak kończysz ! :D
    Człowiek się rozmarzył,a Ty tutaj kończysz w takim momencie :)
    Louis zmywający naczynia ? ideeeał :D
    Nigdy więcej nie mów,że Twoje rozdziały są nudne ! Bo nie są i dobrze o tym wiesz, a jak nie wiesz, to ja Cię uświadomię :P
    Czeekam oczywiscie na następny i koocham xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejuu kobieto dawaj kolejny, bo umree z ciekawości ! *__*
    withyoueverythingisokay.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Super :) oby tak dalej...tylko to ja'napalona'(bez skojarzen) fanka Hazzy...wiec kolejny raz prosze czy mozna by tak...wiesz co:-*e rozdzial i tak super

    OdpowiedzUsuń
  5. Uuuu ale się rozmarzyyłam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Uuuu ale się rozmarzyyłam :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Boski. :D
    A ta pobudka ja bym mogła mieć taką codziennie.
    Potem ten spacer.
    Kocham twojego bloga.
    Czekam na kolejny. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Śliczny!!! Ja już chcę następny! Chyba nie wytrzymam ;) Zapraszam do mnie myamazingdreamss.blogspot.com Kocham i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. u mnie już 7! pozdrawiam :*
    http://tonks-onedirection-opowiadania.blogspot.com/2013/01/rozdzia-7-nagle-zobaczyam-ze-podchodzi.html

    OdpowiedzUsuń