wtorek, 15 stycznia 2013

Rozdział 21







Obudziłam się znów z bólem głowy lecz tym razem mniejszym. Na szczęście Louis jeszcze spał dlatego po cichu wymknęłam się z jego uścisku. Podeszłam do jego walizki, na której leżały te tabletki, które dał mi wieczorem. Powinnam go zapytać czy mogę jeszcze jedną no bo to w końcu jego, ale podejrzewam, iż specjalnie zostawił je na wierzchu.  Połknęłam je, wzięłam ciuchy oraz poszłam wziąć prysznic. Dosyć długo mi to zajęło. Założyłam na siebie ten zestaw oraz wyszłam z łazienki. Louis już siedział ubrany.
L- Rozumiem, że jesteś gotowa już do lekarza ?
K- Gdzie ? Louis ! Zobacz jak świetnie się czuję. Jestem gotowa, ale ..
L- Do lekarza. Tak, wiem.
K- Nie ! Na zwiedzanie, na zwiedzanie.
L- Dobrze się czujesz ?
K- No właśnie staram ci się to wytłumaczyć, że tak - uśmiechnęłam się
L- Nie jestem tego taki pewien ..
K- Czasami już tak jest.
L- Wiem co zrobiłaś.
K- Ja ? Co takiego ?
L- Naprawdę nie wiesz ?
Podszedł do mnie i zaczął mi machać tabletkami przed oczyma.
L- Wiesz co to jest  ?
K- No tak. Tabletki.
L- Co ty nie powiesz ?
K- No powiedziałam - wystawiłam mu język
L- Kate !
K- No co ?!
L- Wiem, że nadal się tragicznie czujesz, bo brałaś tabletki przeciwbólowe !
K- To źle ? Przepraszam, że wzięłam bez pytania ..jeśli chcesz to ci odkupię nawet pięć paczkek !
L- Przecież nie chodzi mi o tabletki tylko o ciebie !
K- Proszę pozwiedzajmy, błagam ! Jak wrócę do Londynu pierwsze co zrobię to pójdę do lekarza ...
L- Dobra, ale zwiedzamy krótko, bo bilety zarezerwowałem o siedemnastej piętnaście ..
K- Przecież mieliśmy ..
L- Tak, wiem ..ale ja to robię dla twojego dobra ..
Już nie odezwałam się nic tylko pociągnęłam Lou za rękę i wyszliśmy. Najpierw błąkaliśmy się między uliczkami. Muszę przyznać, ale było to przecudne miasto. W końcu dotarliśmy na rynek. Kupiliśmy tam jakieś drobiazgi dla chłopców. Nic nadzwyczajnego. Kolejnym naszym przystankiem była przystań.
Podziwialiśmy z Louis'em widoki, a naprawdę było na co popatrzeć. Po pewnym czasie Lou poszedł poszukać toalety.
Byłam strasznie ciekawa gdzie on ją tu teraz znajdzie, ale najwidoczniej coś tam znalazł. Po jakichś dwudziestu minutach zobaczyłam w oddali Lou, który zmierzał w moją stronę. Nagle zakręciło mi się w głowie i zrobiło mi się słabo. Zaczęłam wymiotować. Okropny widok, ale co mogłam na to poradzić ?
Louis gdy to zobaczył podbiegł do mnie, wręczył chusteczkę oraz przytulił.
K- Możemy wracać ?
L- Oczywiście ..tylko odpocznij jeszcze chwilę - pocałował mnie w policzek - A jak się czujesz ?
K- Okropnie, kręci mi się strasznie w głowie.
L- Wiedziałem, że to zły pomysł - powiedział bardzo cicho jakby sam do siebie lecz usłyszałam to
K- Przepraszam. Powinnam była cię posłuchać ..
L- Nie przepraszaj, to nie twoja wina. A teraz trzeba się zbierać, bo musimy się jeszcze spakować .
Chciałam wstać, ale Louis mnie wziął na ręce i niósł. Zaczęłam się trochę wyrywać lecz on nie dawał za wygraną. Nie chciałam być dla niego ciężarem.
Po jakichś pięciu minutach złapaliśmy po drodze taksówkę, która zawiozła nas pod hotel. Weszliśmy do środka, a kiedy weszłam do pokoju poczułam zbawienie. Rzuciłam się na łóżko. Naprawdę czułam się okropnie i po paru chwilach nawet nie wiem dokładnie kiedy zasnęłam.


                                                  * Oczami Louis'a *


Wiedziałem, że zwiedzanie w jej stanie to zły pomysł. Ale nie chciałem jej się zbytnio stawiać, bo widziałem jak jej na tym zależało. Gdy weszliśmy do pokoju od razu rzuciła się na łóżko, a po chwili zasnęła. Była wykończona. Zacząłem się powoli zastanawiać czy aby nie lepiej przedłużyć naszego wyjazdu dopóki nie wyzdrowieje. Tyle, że zawsze jest jakieś ALE.
Chłopcy ciągle do nas wydzwaniali gdzie jesteśmy. Wiadomo, iż się martwili ja sam bym się pewnie martwił tylko że my przecież im pisaliśmy nie raz że jest wszystko w porządku z nami. Wiedziałem też iż Paul pewnie jest na mnie wściekły. Pomimo to nie żałowałem nawet sekundy spędzonej z nią tutaj. Myślę, że wyjazd nam się udał.
Przykryłem Kate kocem i pozwoliłem jej spać. Ja w tym czasie spakowałem nasze ciuchy oraz wszystkie rzeczy do walizki.
Gdy wszystko było gotowe do wyjazdu na chwilę zszedłem na dół do restauracji. Kate musiała być głodna po tym wymiotowaniu i w ogóle. Postanowiłem jej zamówić coś takiego lekkiego. Był mały problem. Kompletnie nie znałem się co można jej takiego zamówić żeby znów nie wymiotowała. Poczekałem aż kelner podejdzie do mojego stolika, przy którym usiadłem na kilka chwil.
- Co mogę podać ?
L- Coś lekkiego.
- To znaczy ?
L- Coś dla chorej ..takiej po wymiotowaniu. W ogóle nie wiem co mogę zamówić.
- Dobrze, to poproszę kucharza by coś ugotował. Przynieść tu czy do pokoju ?
L- Do pokoju 69 (xd) jeśli byłoby to możliwe.
- Oczywiście. Za jakieś piętnaście minut ktoś przyniesie do pokoju.
L- Ratuje mi pan życie. Bardzo dziękuję.
Udałem się do pokoju. Kate nadal spała. Włączyłem jakiś program oraz zacząłem go oglądać. Po jakimś czasie usłyszałem pukanie do drzwi. Wyłączyłem telewizor i poszedłem otworzyć.
Był to ten kelner. Zapłaciłem mu za jedzenie oraz położyłem na stoliku. Nie chciałem budzić Kate, ale po pierwsze musiała coś zjeść, a po drugie nie mieliśmy już zbyt dużo czasu.
Usiadłem na skrawku łóżka i lekko zacząłem ją szturchać oraz szeptać ' Kate, wstawaj ' .
W końcu się przebudzała. Nie cierpiałem kogoś budzić szczególnie kiedy jest chory. To straszna męczarnia, ale robię to tylko  i wyłącznie dla jej dobra.
K- Co się dzieje ?  - powiedziała zaspanym głosem
L- Chodź zjesz coś ..
K- Proszę nie teraz ..
L- Kate już pora wstawać ..zaraz musimy jechać na lotnisko.
K- Już ?
L- Tak.
Jej wzrok zmienił się kiedy zobaczyła, iż musi coś zjeść. Zapewne bała się kolejnej dawki wymiotowania, które mogło spowodować jedzenie, ale zjeść musiała. Tym razem jej nie mogłem odpuścić. Patrzyła raz na mnie raz na to jedzenie, które leżało w moich rękach.
Zrobiła minę zbitego psiaczka i zaczęła mówić :
K-  Louis’ku … wiesz ..bo ja ..
L- Mhm .. tak, wiem  o co ci chodzi. Teraz jest ten moment, w którym udajesz, że nie jesteś głodna choć tak naprawdę umierasz z głodu. Zgadłem,  nieprawdaż ? – uniosłem brwi do góry
K- No, ale ..
L- Choć nakarmię cię – zaśmiałem się
K- Jeść potrafię.
L- Nie gadaj tylko otwieraj buzię.
Jednak mi uległa i bez żadnego gadania otworzyła buzię, a ja ją karmiłem jedzeniem, które zamówiłem. Na szczęście zjadła wszystko.
L- No. Jestem z ciebie dumny – zaśmiała się
K- Ależ dziękuję, nie trzeba.
L- Trzeba, trzeba. A teraz rób co tam jeszcze chciałaś zrobić i jedziemy.
K- No okej.
Zadzwoniłem po taksówkę. Miała być za niecałe pięć minut. Kate poszła do łazienki, a gdy z niej wyszła obydwoje uśmiechnęliśmy się do siebie, spojrzeliśmy ostatni raz na apartament oraz udaliśmy się do holu hotelowego. Zapłaciłem za nasz pobyt oraz z walizkami udaliśmy się do taksówki, która już na nas czekała przed hotelem. Wsiedliśmy do niej.
Podczas drogi widziałem, iż Kate była strasznie zamyślona. Podejrzewałem, że boi się rozmowy z Josh’em. W sumie to nawet ja miałem pewne obawy.
L- Nie martw się, wszystko będzie dobrze. – szepnąłem jej na ucho
Ona tylko spojrzała na mnie niepewnie lecz zaraz posłała mi uśmiech, który odwzajemniłem. Uwielbiałem patrzeć kiedy się uśmiecha ..widać wtedy, iż jest szczęśliwa.
Podczas tego wyjazdu odkryłem ją. Dowiedziałem się mnóstwa rzeczy. Dowiedziałem się również najważniejszego .. nie potrafię przestać o niej myśleć …moje zauroczenie do niej wzrosło, a raczej weszło na etap zakochania się. Ale co dalej będzie nikt nie wie.
Po piętnastu minutach byliśmy na lotnisku. Ze swoimi bagażami udaliśmy się do wejścia. Gdy przekroczyliśmy próg …  








_______________________________________________________
Tak, wiem ..ten rozdział jest strasznie zwalony ;/
Przepraszam, ale jakoś dzisiaj nie mam zbytnio weny :<
Postaram się aby kolejny był chociaż trochę lepszy ..:)
Dziękuję za wszystko :**
Kocham Was, do następnego xx







               Plik:Port-miou.jpg




Przystań Cassis :D



               



Louis i Kate :))

5 komentarzy:

  1. Jej nie moge doczekać się kolejnego, szybciutkooooo *___* !

    withyoueverythingisokay.blogspot.com
    onedirectionareallforme.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mów tak!!! Jest cudowny!!!
    Czekam na następny!
    Zapraszam do mnie myamazingdreamss.blogspot.com nowy rozdział,
    Kocham i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest Boski. Nie wiem co ci się w nim nie podoba.
    Czekam na kolejny.
    Zapraszam do mnie na:
    http://wegreetinlondon.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Zwalony?! Jaki kobieto zwalony?!
    Jest swietny!
    Czytałam to z takim zacieszem na ryju, że.. :D
    Ogólnie cieszę sie, że trafiłam na Twojego bloga i będe tu częściej wpadać, masz to jak w banku :D
    Czekam na nastepny rozdział :P
    Zapraszam do mnie:
    http://foralittlewhileinsidemyarmsbaby.blogspot.com/
    Olkaa.

    OdpowiedzUsuń
  5. SPRÓBUJ JESZCZE RAZ NAPISAĆ,ŻE JEST ZWALONY, ALBO CI NIE WYSZEDŁ TO JA CIE ZNAJDĘ ! :d
    rozdział jeeest super *_*
    Louis jaaki kochany :D <3
    Dodawaj następny rozdział no ! xx

    OdpowiedzUsuń