środa, 23 stycznia 2013

Rozdział 25







'' Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy pod nieznany mi adres. Po dwudziestu minutach byliśmy pod ... ''





przychodnią.
J- Niespodzianka !
K- No chyba sobie jaja robisz. Za parę dni mi przejdzie ! Jedźmy do domu ...
J- hmm ... NIE - uśmiechnął się
K- Nigdzie nie idę ! Zostaję w samochodzie !
Nie odezwał się nic. Obszedł samochód w kółko dopóki nie przystanął przy drzwiach od mojej strony. Otworzył je. Spojrzałam tylko na niego, a później odwróciłam się w drugą stronę.
Josh tak jakby nie zwracał na nic uwagi, odpiął mój pas po czym spojrzał w moje oczy, a ja w jego. Kompletnie nie wiedziałam o co mu chodzi.
Nagle poczułam jego dłonie na sobie, a za chwilę już trzymał mnie na rękach. Gdy ' wyciągał ' mnie z samochodu uderzył mnie w głowę o dach.
K- Ała ! Uważaj co robisz !
J- Znalazła się delikatna.
K- Walnąłeś mnie pacanie o dach samochodu .. w głowę !
J- Przeżyjesz.  - uśmiechnął się do mnie
K- No pewnie. - powiedziałam zrezygnowana
Właściwie to nie protestowałam żeby postawił mnie na ziemi. W sumie to i tak nie chciało mi się przebierać nogami, więc chciałam aby mnie niósł.
Niestety moja wygoda skończyła się kiedy przekroczyliśmy próg budynku. Nie lubiłam szpitali ani niczego co było z tym związane. Od zawsze. Lekarze, dentyści ..byli moimi wrogami, a w sumie to nadal są. To wnętrze, ten charakterystyczny zapach zawsze mi się źle kojarzy.
Josh poszedł mnie zarejestrować, a ja usiadłam pomiędzy chorymi w kolejce. Po pewnym czasie dosiadł się do mnie braciszek. Dla zabicia czasu dużo rozmawialiśmy, na różne tematy. Trochę mi opowiedział jak wygląda ta jego dziewczyna. Z opisu nie była taka zła, ale jednak żebym coś więcej o niej powiedziała muszę ją poznać. O ile Josh będzie chciał mnie z nią zapoznać. Jeśli nie, no to trudno.
Nareszcie po długim wyczekiwaniu nadeszła moja kolej. Wstałam, a Josh o dziwo za mną.
K- ee ...co ty robisz ?
J- Idę z tobą..nie widać ?
K- Nie będę się przy tobie rozbierać.
J- Trudno. Chcę wiedzieć co ci jest.
K- Jestem już dużą dziewczynką.
W końcu do naszej rozmowy wtrąciła się lekarka :
- Kim pan jest ?
J- Bratem.
- To może lepiej jak pan zaczeka na zewnątrz. W końcu pańska siostra jest już dorosła.
J- Proszę mnie wpuścić. Ona później mi nie będzie chciała powiedzieć co jej jest ! Wolę uniknąć jej humorków.. A jak się będzie rozbierała to przecież się odwrócę ..co ja jakiś pedofil ?
- Proszę się uspokoić. Dobrze, wpuszczę pana.
K- To ja nie mam nic do gadania ?
J- Nie.
K- W ogóle to ..jakie humorki ?! Ja nie mam żadnych humorków !
J- No przecież widzę ! Jesteś wkurzająca !
K- To przez Louis'a !
J- Tak, na pewno.
Ta wizyta ubiegła nieco inaczej. Najpierw lekarka zaczęła pytać Josh'a co u mnie zauważył, a dopiero później ja mogłam się wypowiadać. Jak już lekarka coś tam sobie zapisała zaczęła mnie badać. Później założyłam na siebie ciuchy.
- A więc tak. To zwykła grypa. Dam pani antybiotyk i proszę bardzo dużo odpoczywać i starać się nie stresować niczym. Również dam pani skierowanie na USG. Mam pewne obawy, bo jest pani strasznie chuda. Bardzo bym panią prosiła żeby jednak przytyć chociaż te 2kg.
J- Ale po co USG ? Co jej jest ?! - powiedział zdenerwowany
- Chcę się upewnić czy aby wszystko jest w porządku, a poza tym zawsze lepiej mieć badania zrobione, prawda  ? Tym bardziej, iż dawno nie było robione.
J- Ale co jej jest ?
- Ja nie chcę państwa niczym denerwować niepotrzebnie, bo to pewnie tylko moje fałszywe przypuszczenia.
J- No dobrze.
- A więc proszę trochę uzyskać na wadze oraz bardzo dużo odpoczywać.
Pożegnaliśmy się z panią doktor oraz wyszliśmy do samochodu.
J- Widziałaś jaka była dziwna ?
K- Wydaje ci się tylko. Po prostu nie chciała nas niczym martwić. Dla mnie to bardzo dobrze, a ty  ? To już masakra. Twoje oczy wyglądały na strasznie przerażone. Wyluzuj trochę. - powiedziałam spokojnym tonem
Josh przy okazji pojechał do apteki wykupić mi lekarstwa.
Widzę, że za szybko łóżka nie opuszczę gdyż Josh mi na to nie pozwoli. To będzie okropny tydzień.
Gdy wykupił już wszystko pojechaliśmy do domu. W drodze podgłośniliśmy radio na full i zaczęliśmy śpiewać.
Zrobili przerwę aby puścić wywiad przeprowadzany z 1D. Nie chciałam go przełączać, więc jeszcze bardziej podgłośniłam by usłyszeć lepiej ich odpowiedzi.
- A więc tak. Wasze fanki na pewno chcą wiedzieć czy wasze statusy się zmieniły ..więc jak to jest z wami ? Zayn, Liam nadal jesteście ze swoimi dziewczynami ?
L, Z- Tak. - powiedzieli zadowoleni
- A ty Niall ?
N- Mam swoją wybrankę ..
- Naprawdę, kto to taki ?
N- Jedzenie. Ma nietypowe imię i bardziej męskie, ale naprawdę ją kocham.
- Ale ja pytam poważnie - zaśmiała się lekko
N- Jestem sam ..z moim jedzeniem - powiedział dumnie
- To teraz wy .. Harry masz kogoś ?
H- Nie.
L- Ej, no ! Harry no przyznaj się !
H- No co ? Przecież nie spotykam się z nikim - powiedział lekko wkurzony
L- Naprawdę ja to muszę powiedzieć ? Przyznaj się, powinni wiedzieć.
- Ale o czym ?
H- Tak, mam dziewczynę. Ale wolę jednak nie mówić kim ona jest.
- Zdradź nam chociaż jej imię ..
H- No dobrze. Ma na imię Kate. Koniec, kropka.
- Czy to ta Kate ? Kate Devine ?
Zapadła cisza.
- Czyli mamy to rozumieć jednoznacznie ?
Przełączyłam radio na inną stację. Nie chciałam tego słuchać. Jak Louis mógł to zrobić. Nie mogłam tego pojąć. Josh tylko patrzył na mnie krzywo. Chciał coś powiedzieć, ale pewnie wiedział, iż to nie najlepszy pomysł w tym momencie.
Resztę drogi spędziliśmy jadąc w ciszy. Gdy nareszcie dotarliśmy do domu wysiadłam jak najszybciej z samochodu oraz udałam się do swojego pokoju. Przebrałam w piżamę i położyłam w łóżku. Jak na złość miałam katar. Nienawidziłam tego. Strasznie mnie to męczyło, zresztą chyba nie tylko mnie. Gdy sobie pomyślę o tylu nieprzespanych nocach od razu mi się wszystkiego odechciewa.
Kiedy ( wiem, że się nie zaczyna zdania od 'kiedy', ale nie wiedziałam jakiego użyć ;p xd) tak sobie leżałam usłyszałam nagle straszne krzyki oraz trzask drzwi z dołu.


                                                  * Oczami Josh'a *


Kate poszła do siebie, a ja zacząłem jej przygotowywać lekarstwa do zażycia przez nią. Widziałem jak się wkurzyła na Louis'a. Nie rozumiem dlaczego Louis tak się zachowuje od ich przyjazdu. Wydawało się, iż wszystko było ok. Najgorsze jest chyba to że Lou nikomu nie chce powiedzieć o co chodzi, dlaczego taki jest dla Kate. Chciałem jedynie, aby to wszystko nareszcie się skończyło. Miałem dość patrzenia jak Kate cierpi przez niego.
Gdy zacząłem kierować się w stronę pokoju Kate wparowali chłopcy. Harry z Lou się kłócili. Hazza ciągle się na niego wydzierał.
H- Po chuja  o tym mówiłeś ?! Zajmij się sobą i tą swoją lalunią, a nie będziesz wpieprzał się w moje życie i Kate !
L- Fani zasługują na prawdę !
H- Doprawdy ? To zajebiście. Dostaliby ją w odpowiednim czasie kiedy ja i Kate bylibyśmy na to gotowi, a teraz co ? Wyobrażasz sobie Kate normalnie idącą po ulicy !? Bo ja jakoś nie. Będzie, że jest jakaś dwulicowa. Najpierw trzymała się ciebie zresztą ty jej też, a teraz jest ze mną ... zadowolony jesteś z siebie ?! Zadowolony ? To ci naprawdę bardzo gratuluję.
Wszyscy patrzyliśmy uważnie na nich. W końcu Louis tak się wściekł, że walnął Hazz z pięści w twarz. Harry mu nie oddał. Widać, iż nie miał zamiaru. Lou natomiast wyszedł z domu. Harry rozejrzał się po nas i również po chwili wyszedł. Zayn chciał wyjść za nimi lecz Liam go zatrzymał. Nas zatkało. Nie mieliśmy pojęcia co im odbiło.
Po paru chwilach przypomniałem sobie co miałem zrobić, więc wziąłem cherbatę, lekarstwa oraz bez słowa skierowałem się na górę. Wszedłem do pokoju Kate. Widziałem, iż płakała. Położyłem przyniesione rzeczy na stoliku koło łóżka i przytuliłem ją z całych sił.
K- Nie chcę żeby przeze mnie się kłócili. Rozumiesz ? Nie chcę.
J- Cii ..
Gdy trochę się uspokoiła podałem jej cherbatę i lekarstwa.
J- Masz. Wypij - uśmiechnąłem się do niej lekko
K- Dzięki braciszku. - wymusiła uśmiech
Wypiła leki oraz położyła się w łóżku. Po paru chwilach zasnęła.


                                                       * Oczami Kate  *



Obudziło mnie czyjeś gładzenie mojego policzka. Uśmiechnęłam się po czym otworzyłam oczy.
H- Przepraszam, nie chciałem cię obudzić.
K- Nic się nie stało.
H- I jak u lekarza ?
K- Bardzo dobrze.
H- I co ci powiedział ?
K- Wszystko w porządku, po prostu to przeziębienie.
H- Naprawdę ? Słyszałem inną wersję - skarcił mnie wzrokiem
K- Tak ? To musiałeś się przesłyszeć. - uśmiechnęłam się szeroko
H- Nie sądzę ..dlatego mam dla ciebie to - podał mi do ręki zestaw z KFC
Zaczęłam się śmiać.
K- Po co wydawałeś na mnie pieniądze ? To napewno bardzo dużo kosztowało. Zaraz ci oddam .. - sięgnęłam po torebkę lecz on mi ją wyrwał oraz położył na drugim końcu pokoju. Wiedział, iż nie będzie mi się chciało po nią iść.
H- Nie chcę twoich pieniędzy. Po prostu jako twój chłopak muszę się o ciebie troszczyć, no nie ? - zaśmiał się
K- Harry ..
H- I chciałem cię też przeprosić. - wręczył mi bukiet tulipanów
K- Jakie piękne, dziękuję - pocałowałam go w policzek - Ale za co chcesz mnie przeprosić, bo chyba czegoś nie rozumiem.
H- Za to że wiedzą o naszym ' związku ' - powiedział z naciskiem na 'związku'
K- To nie twoja wina - uśmiechnęłam się do niego lekko
Harry przybliżył się do mnie. Wtedy dopiero zauważyłam to czego nie zauważyłam kiedy się obudziłam. Miał rozcięty łuk brwiowy.
K- Boże, Harry. Co ci się stało ? - zapytałam lekko przerażona - I dlaczego masz podbite oko ?
H- To nic takiego - powiedział lekko zmieszany
K- To Louis ?! - zapytałam wściekła
Harry nic nie odpowiedział lecz kiedy zapytałam po raz kolejny przytaknął. Strasznie mnie wkurzył. Co on sobie w ogóle myślał ?! W ogóle nie miałam pojęcia ani żadnego pomysłu dlaczego mógłby bić swojego najlepszego przyjaciela.
Chciałam iść do Lou lecz kiedy stawiłam pierwszy krok zakręciło mi się w głowie. Gdyby Harry mnie nie złapał dawno leżałabym na ziemi.
K- Dziękuję.
H- Nie dziękuj tylko kładź się do łóżka i zjedz coś, bo strasznie jesteś blada.
Gdy to powiedział zaczęło mi się chcieć wymiotować, więc szybko zerwałam się z łóżka oraz pobiegłam do toalety.
Po długim siedzeniu tam wróciłam do pokoju. Myślałam, że Harry'ego już dawno nie ma, ale ten siedział na moim łóżku i czekał na mnie. Posłałam mu ciepły uśmiech oraz skierowałam się do niego z apteczką, którą przy okazji wzięłam ze sobą.
Opatrzyłam mu ranę i zakleiłam plastrem,  a żeby nie było widać tego podbitego oka będzie musiał sobie nakładać makijaż. Inaczej będą kolejne plotki.
Ze zmęczenia położyłam się na łóżku obok Hazzy. Ciągle był przy mnie. Nie powiem, ale było przyjemnie tak z nim siedzieć. Moje powieki po pewnym czasie zamknęły się i odleciałam w krainę snu.











______________________________________________________
I jak ? :>
Liczę, iż się troszkę podoba :)
Kocham Was, do następnego xx





                     



Harry :)



               



Louis :)



           



One Direction :D


9 komentarzy:

  1. Co tak krótko?! W postaci rekompensaty mam nadzieję, że dodasz kolejny rozdział jeszcze dzisiaj PROSZĘ i niech będzie się coś działo między nimi. Szybciutko xoxo

    withyoueverythingisokay.blogspot.com
    onedirectionareallforme.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. dlaczego ty musisz tak świetnie pisać i kończyć w takich momentach. No grar :<

    OdpowiedzUsuń
  3. Awww... Super.. JEstem mega ciekawa co będzie dalej.. i nie moge sie doczekać kolejnych rozdziałów ;) Powodzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super ! Prosze niech ona będzie z Hazzą ! plis plis plis !

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny, uwielbiam tego bloga,tylko nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, dodawaj szybko, plis :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Wyczuwam ciążę :O
    Mniejsza z tym.
    Dziewczyno, kurwa mac, jak ty bosko piszesz :O
    Zazdroszczę talentu. Nawet nie wiesz, jak ja chciałabym pisać tak jak ty ;c
    No nic. Czekam na następny rozdział.
    Buziaki,
    Ola.

    OdpowiedzUsuń
  7. mmm <3 rozdział , zajebisty , z resztą jak zawsze : o
    zapraszam do mnie ---> http://famous-vs-friend.blogspot.com/2013/01/i-can-good.html

    OdpowiedzUsuń
  8. uuuuuu czyżby lekarka wyczuła ciąże. Co się dzieje z Harry'm i Lou. Zaczęli się kłócić o dziewczynę. Czekam na kolejny.
    + Zapraszam do mnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. świetne ! <3
    + zapraszam do mnie --> enetnae.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń